MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejka po dopłaty

Bartosz Chochołowski
Do jutra, kiedy mija termin, wnioski o dopłaty bezpośrednie złoży prawdopodobnie trzy czwarte zainteresowanych. Czy reszcie nie zależy na pieniądzach? Zgodnie z przewidywaniami, rolnicy czekali na ostatnią chwilę.

Do jutra, kiedy mija termin, wnioski o dopłaty bezpośrednie złoży prawdopodobnie trzy czwarte zainteresowanych. Czy reszcie nie zależy na pieniądzach?

Zgodnie z przewidywaniami, rolnicy czekali na ostatnią chwilę. Dopiero kiedy pozostało im kilka dni, gremialnie ruszyli do biur Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Każdego dnia urzędnicy przyjmują pół tysiąca petentów. Dolnośląscy rolnicy na tle innych regionów nie wypadają najgorzej.
- Ponad 60 proc. złożyło już wnioski- mówi Kazimierz Huk, szef dolnośląskiego oddziału Agencji.
Najgorzej jest w województwie śląskim, gdzie jeszcze kilka dni temu zgłosiło się zaledwie 35 proc.
Część rolników nie złożyła jeszcze nawet wniosków o wpis do ewidencji, który jest warunkiem starań o dopłaty. Nie ma ich więc w agencyjnym systemie.
- Idziemy im na rękę. Wpisujemy do ewidencji i od razu przyjmujemy wniosek o dopłaty - opowiada Emilia Donda z dolnośląskiego oddziału Agencji.
Wnioski będą przyjmowane jutro do północy. Można je także wysłać pocztą. Jeśli ktoś dostarczy wniosek później, to dopłata będzie niższa.

Czekają na numerki
Pracownicy powiatowych biur Agencji pomagają przy wypełnianiu wniosków mniej zaradnym rolnikom.
- Chodzi o to, aby jak najwięcej z nich skorzystało z pieniędzy. Szkoda, żeby przepadły - mówi Donda.
- W mojej wsi prawie wszyscy złożyli już wnioski - opowiada Maria Junak, sołtys Chocianowca w powiecie polkowickim. - Parę osób czeka jeszcze na numery działek, które niedawno dokupili. No i oczywiście jest kilku upartych, którzy nie złożą wniosków, bo nie chcą dopłat. Nie chcą i już - opowiada pani sołtys.

Trójka zaradnych
W Chocianowcu taka postawa to wyjątek, ale gdzie indziej - reguła.
- Dwie, może trzy osoby złożyły wnioski. Jest bardzo źle - mówi Aleksandra Zych, sołtys Antoniowa w powiecie jeleniogórskim. - Namawiałam ludzi, było spotkanie, ale przyszły na nie dwie osoby. Ja byłam trzecia.
W Antoniowie są głównie małe gospodarstwa, ale sporo z nich przekracza hektar. A takim należą się dopłaty.
- Tłumaczyłam, że choć nieduże kwoty, to jednak dostaną dodatkowe pieniądze. Nawet jeśli uprawiają tylko na swoje potrzeby, to przynajmniej dostaną tyle, że wystarczy im na wynajęcie maszyn w okresie zbiorów. Ale nie chcą - martwi się Zych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto