Kierowco, trzymaj się za kieszeń

Notowania ropy na giełdach wciąż idą w górę

Wszystko sprzysięgło się przeciwko właścicielom samochodów. Za kilka dni czekają nas podwyżki na stacjach: benzyna zdrożeje średnio o 10 groszy na litrze, a olej napędowy – o 5 groszy.
W przypadku benzyny euro 95 trudno nam będzie znaleźć na Dolnym Śląsku stację z ceną poniżej czterech złotych. W najdroższych punktach litr będzie kosztować 4,20 zł. A jeśli wybieramy się na urlop nad Bałtyk, to przygotujmy się na ceny jeszcze o 10-20 groszy wyższe.
Sygnałem do podwyżek stało się dwukrotne – dzień po dniu – podwyższenie cen hurtowych przez PKN Orlen, największego na naszym rynku producenta paliw. Łączny skutek to 10-13 groszy na litrze benzyn i 70 groszy – oleju napędowego.
Paliwa drożeją na światowych giełdach od kilkunastu tygodni. Głównym czynnikiem napędzającym ceny jest koniunktura gospodarcza w Chinach. Większe znaczenie zaczyna jednak odgrywać gra spekulacyjna, bo ropa kupowana jest nie tylko przez rafinerie, ale także przez fundusze inwestycyjne, których celem jest osiągnięcie zysku na transakcjach handlowych.
O tym, że cena ropy została sztucznie wywindowana, najlepiej świadczy czwartkowa sytuacja, w dniu zamachu w Londynie. Po informacjach o zamachach terrorystycznych oglądaliśmy huśtawkę notowań – kurs najpierw poszedł ostro w dół, a potem odbił w górę, gdy do gry włączyli się spekulanci. W rezultacie za baryłkę płacono 62 dolary.
Niektórzy eksperci już straszą ceną pięciu złotych za litr benzyny. Dziś to gruba przesada, ale faktem jest, że przed podwyżkami przestała nas chronić silna złotówka, bo dolar wyraźnie się umacnia.
Jedyną szansą na utrzymanie cen w ryzach byłoby obniżenie akcyzy, o co apelują Polska Izba Paliw Płynnych i Krajowa Izba Gospodarcza. Jednak minister finansów twardo odmawia. Z jego punktu widzenia koszty paliwa raczej nie zaszkodzą gospodarce, skoro inflacja nadal spada – w lipcu może zjechać nawet do jednego procenta.