Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kayah: „Jestem otwarta na propozycje, ale do tanga trzeba dwojga”

Redakcja
Kayah: „Jestem otwarta na propozycje, ale do tanga trzeba dwojga”
Kayah: „Jestem otwarta na propozycje, ale do tanga trzeba dwojga” Fot. Szymon Starnawski
Po kilkunastu latach duet Kayah i Bregović z ogromnym sukcesem wrócił na scenę. Parę można było usłyszeć na kilku koncertach w Polsce. Bilety wyprzedały się w sekundę, ale czy ponowna współpraca zwiastuje coś więcej?

Można powiedzieć, że razem z Goranem Bregovicem wychowaliście dorosłe dziecko. Co jest gwarancją ponadczasowego sukcesu?
Nie znam recepty. Może szczerość artystyczna? Mieliśmy po prostu mnóstwo szczęścia. Fakt, że Goran jest rzadko w Polsce dopomógł tylko, że nie „zajechaliśmy” materiału wieloma koncertami, a wspólne występy są wciąż elitarne i ekskluzywne.

Nie planujecie - pomimo solowych karier - stworzyć dawny album w nowej wersji? I promować go na nowo? Skoro jest takie zainteresowanie tego typu muzyką...
To raczej pytanie do Gorana. Ja zawsze jestem chętna współtworzyć coś nowego, niezależnie od moich solowych planów. Namawiałam Gorana, by choć przed trasą przygotować jakiś nasz nowy numer. Kiedy jednak dostałam jego propozycję uznałam, że należą się jej lekkie zmiany, tak by była bardziej przystępna na polskim rynku. Niestety nie był na to zgody… Jak to mawiają, do tanga trzeba dwojga.

Pop i energiczne, bałkańskie rytmy. Może jest to dobry sposób na promocję dwóch kultur, w tym naszej rodzimej? Wydaje się, że w dzisiejszym świecie trudno szukać dobrej, polskiej, jakościowej muzyki. A może właśnie wracamy do folkowych korzeni?
Nasza wspólna płyta za sprawą zaproszenia przeze mnie naszych polskich górali rozpowszechniła trochę dumę z polskiego folku. Na tej kanwie powstawały takie zespoły jak Brathanki, Golec uOrkiestra czy Zakopower. Zawsze fascynowała mnie muzyka etniczna, a polską odkryłam dzięki Ciechowskiemu. Już wtedy zaczęłam się interesować naszymi korzeniami. A łączenie i korzystanie z różnych kultur jest mi zawsze bliskie. Nawet w moim najnowszym hicie „Po co” można znaleźć wpływy wielu brzmień.

Zastanawia mnie czy od momentu wydania wspólnego albumu jest coś, co zmienilibyście do dziś?
Myślę, że bardziej upierałabym się przy moich interpretacjach i nie pozwalała na instrumentalne traktowanie. Jesteśmy zdecydowanie dojrzalszymi artystami i ludźmi. Dużo w naszym życiu się wydarzyło przez te lat, co z pewnością nas ukształtowało na nowo. Ale niczego nie da się zmienić, więc nie ma po co się oglądać za siebie... Było tak jak powinno być. Nawet jeśli popełniliśmy błędy, to po to , by się czegoś nauczyć.

Słuszne podejście. W dobie dzisiejszych talent show wydaje się, że uzdolnionych muzycznie osób jest mnóstwo. Ma Pani rady dla przyszłych piosenkarzy, jako doświadczona koleżanka?
Nie czuję się na siłach, by komuś coś radzić. Sama wciąż się uczę. Wciąż popełniam błędy. To sprawia, że wciąż czuję się młodo. W mojej wytwórni Kayax mam całą masę młodych kreatywnych artystów i sama wciąż się od nich uczę.

Wróćmy do pracy z Goranem. Współpraca dwóch utalentowanych indywidualistów nie należy z pewnością do najłatwiejszych. W jaki sposób, artyści, radzą sobie z kryzysami, sprzecznymi spojrzeniami i... temperamentami?
Ciężko pracowałam nad swoim ego, umiem usiąść na jęzorze lub wycofać się w cień. Z tym nigdy nie miałam problemu. Śpiewając latami w chórkach nauczyłam się pracy zespołowej i umiem dzielić scenę z innymi artystami. Wiem, że Goran robi to niechętnie, ale cieszę się, że tym razem umiał poskromić swój temperament. Liczę na koleżeństwo i elegancję.

Na koniec nie mogę nie spytać o dalsze plany. Co planują Kayah & Bregović w przyszłości?
Jeśli chodzi o mnie, to jak skończy się trasa ruszam z kolejnymi moimi działaniami, mam całą masę zobowiązań, choć najbardziej marzę, by się porządnie wygrzać gdzieś na słońcu i wyspać, po to, by móc zacząć pracę nad nową płytą.

Na dodatek cały czas pracuję nad książką, której premierę planowałam na listopad tego roku. To idealny czas, bo obchodzę w tym roku 50 lat i nadszedł czas by trochę powspominać… Tylko nadmiar zadań trochę mnie przytłoczył i termin premiery raczej się przesunie. Wolę przekazać fanom coś, co da im dużo rozrywki i będzie czymś wyjątkowym, niż na siłę trzymać się zaplanowanych terminów.

O wokalistce:
Kayah to otomańskie imię oznaczające kamień. Prawdziwe nazwisko artystki to Kasia Szczot. Urodziła się w Warszawie. Jej głos odkrył Kostek Yoriadis. Założyli zespół. Później towarzyszyła Nazarowi, De Mono, Republice, Martynie Jakubowicz, Formacji Nieżywych Schabuff. Chociaż śpiewała w chórkach, swymi wokalami przyćmiewała solistów. W 1995 roku za namową Edyty Bartosiewicz Kayah zdecydowała się na wydanie pierwszego solowego albumu. - Edyta przesiedziała ze mną wiele nocy przy kuchennym stole, tłumacząc, że to co robię, jest słuszne - wspomina piosenkarka. Wyszedł „Kamień”, który na szczęście nie przepadł, ale trafił w lukę polskiego rynku muzycznego. Wkrótce „Fleciki” nuciła cała Polska, a Kayah odebrała Fryderyka dla najlepszej wokalistki.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto