Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamienica strachu we Wrocławiu. Były tu już dwa pożary. Pogorzelsko wygląda tragicznie! Zobacz zdjęcia

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Jarosław Jakubczak
Jarosław Jakubczak
W tym domu od listopada dwa razy wybuchał pożar. Lokatorzy boją się tu mieszkać
W tym domu od listopada dwa razy wybuchał pożar. Lokatorzy boją się tu mieszkać Jaroslaw Jakubczak/ Polska Press
Lokatorzy kamienicy przy ul. Więckowskiego 34 we Wrocławiu boją się w niej mieszkać. W ciągu kilku miesięcy dwa razy wybuchał w niej pożar.

W ostatnim – w miniony weekend – spłonął mężczyzna. Najbardziej przerażone są dzieci. Nie chcą zasypiać, bo w nocy znowu coś się może wydarzyć i trzeba będzie uciekać przed ogniem.

- Moja najmłodsza córka od rana siedzi z tabletem i szuka mieszkań do wynajęcia – opowiada jedna z lokatorek. - Moja dziewięcioletnia wnuczka boi się tam wracać – opowiada matka lokatorki. - Te dzieci powinny mieć jakąś pomoc psychologiczną – dodaje.

Przy Więckowskiego 34 w 55 lokalach socjalnych mieszka blisko 80 osób, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej i mieszkaniowej. Są to matki z dziećmi, a także osoby starsze. Nie brakuje też kłopotliwych lokatorów, którzy lubią nadużywać alkoholu.

W nocy z soboty na niedzielę spłonęło mieszkanie na ostatniej kondygnacji, a w nim mężczyzna. Nie miał prądu – bo za niego nie płacił. Oświetlał sobie mieszkanie świeczkami i być może w taki sposób powstał pożar. W lokalu jeszcze dziś znaleźliśmy bardzo dużo pustych butelek po alkoholu.

Mieszkania na niższych kondygnacjach, na skutek akcji gaśniczej, zostały zalane. Strych nie nadaje się do użytku. Strach chodzić po spalonej podłodze. Zniszczony jest spory fragment dachu. Mieszkańcy nadal nie mają gazu. Instalacja została uszkodzona w wyniku pożaru. Przeszło dobę nie mieli wody.

To nie pierwszy pożar w tym miejscu. W listopadzie płonęło mieszkanie dwa piętra niżej. Tym razem prawdopodobnie zapaliło się do papierosa. - Lokal, w którym mieszkałam z trójką dzieci został zalany przez gaszących ogień strażaków – opowiada dziś pani Ewa.

- Kobieta, której mieszkanie paliło się w listopadzie, była kompletnie pijana – opowiadają mieszkańcy. Boją się, bo niektórzy sąsiedzi – podobnie jak lokator, który spłonął - nadużywają alkoholu i dogrzewają się świeczkami, bo nie mają gazu, ani prądu. Co gorsza, miejskie centralne ogrzewanie jest niewydolne. Kaloryfery są ledwie ciepłe, więc każdy dogrzewa się czy może. Elektrycznymi farelkami czy grzejnikami na butle gazowe.

Pożarów – opowiadają nam mieszkańcy – było więcej. Do niektórych – mniejszych - nie wzywali nawet straży tylko sami gasili ogień.

Kamienica administrowana jest przez spółkę Wrocławskie Mieszkania. Jej rzeczniczka Katarzyna Galewska mówi nam, że w czwartek zaplanowane jest zebranie z lokatorami, którzy mają małe dzieci. Ma przyjść m.in. ktoś z Wydziału Lokali z magistratu. To urzędnicy mogą próbować znaleźć jakieś inne socjalne mieszkania dla tych rodzin. A spółka Wrocławskie Mieszkania szykuje się do pilnego remontu kamienicy. - Robimy przegląd wszystkich uszkodzeń – mówi nam pani rzecznik.

Kiedy zaczną się prace? Na razie nie wiadomo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto