Rozmowa z żużlowcem Atlasa Wrocław, Tomaszem Jędrzejakiem
* Kamień spadł Panu z serca po świetnym występie w Bydgoszczy (11+1 pkt)?
- Zadowolony jestem na pewno. Już od kilku dni czułem, że zaczynam dobrze jeździć, a w tym spotkaniu to potwierdziłem. Wcześniej prawie po każdym meczu opuszczałem stadion w karetce i to też miało wpływ na moją dyspozycję. Teraz wszystko poszło już OK. No, prawie wszystko, bo tym razem wyrżnąłem przed biegiem. Swoim pierwszym.
* No właśnie, co się stało?
- Nie wracajmy już do tego. Tak bywa. Zacząłem od ostatniego miejsca, ale nie dlatego, że zdeprymowała mnie ta wywrotka. Już w trakcie jazdy wiedziałem, że założyłem złe przełożenie, ale miałem też świadomość, że po zmianie będzie lepiej. I było.
* Trener Marek Cieślak powiedział ostatnio, że jeszcze w tym sezonie Tomasz Jędrzejak będzie parę prowadził. On w Pana wierzy.
- Wiem, poświęca mi dużo czasu. Myślę, że jeszcze dużo rzeczy robię źle, ale efekty są widoczne.
* A co z tym prowadzeniem pary?
- Dla mnie to nie ma znaczenia. Należę do zawodników, którzy nie przywiązują większej uwagi do tego, z kim jadą i z jakich pól startowych. Po prostu staram się jeździć najlepiej.
* Numery 2 i 10 nie są jednak przez zawodników uwielbiane. Już na dzień dobry musi Pan startować z zewnętrznego pola i to mając po lewej ręce, teoretycznie, liderów obu ekip.
- No tak, to na pewno nie pomaga, ale też specjalnie mnie to nie przeszkadza. Może niebawem faktycznie dostanę jakiś inny numer.
* Do treningów z zespołem wrócił Krzysztof Słaboń. Czuć na plecach jego oddech?
- Ja tak na to nie patrzę. Krzysiek jest z nami praktycznie od początku sezonu, więc nic się nie zmienia. A ciśnienie związane z wynikami sportowymi było, jest i będzie. To naturalna sprawa. We Wrocławiu wszyscy oczekują sukcesu i zdajemy sobie z tego sprawę. W tym roku mamy play-offy, więc jak najbardziej jesteśmy w grze o tytuł mistrza kraju.
* Można nawet powiedzieć, że jesteście faworytami w walce o złoto. Z kolei we wrocławskim finale IMP (15 sierpnia) może być Pan jedynym reprezentantem gospodarzy.
- Najpierw muszę przebrnąć przez półfinał w Zielonej Górze. To dla mnie ważne rozgrywki, bo innych indywidualnych startów za wiele już mi nie zostało.
* A co z występami w innych ligach?
- Planuję jeździć do Szwecji. Ostatnio miałem przerwę, ale tylko z powodu kontuzji. Zapraszany byłem, lecz musiałem odmawiać z powodu urazów. Zresztą, skutki upadku w meczu z Włókniarzem odczuwam do chwili obecnej. Dziś znów jednak obieram już kurs na Skandynawię.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?