Już nic nie obiecam

Trzy pytania do Danieli Rojkovej, siatkarki Dialog Gwardii Wrocław

* Jak smakuje pierwsze ligowe zwycięstwo po blisko 5-miesięcznej przerwie?
- No, w końcu się udało. Jestem naprawdę szczęśliwa. A ta przerwa to m.in. efekt braku szczęścia i kontuzji w zespole. Inna sprawa, że wasza liga jest naprawdę mocna. Praktycznie wszystkie zespoły od szóstego miejsca w dół mogły trafić do barażów.
* Zespół odbił się od dna, ale przed Wami wciąż daleka droga - z dwóch powodów. Trzeba jeszcze trzykrotnie pokonać Pronar i ponownie jechać do Białegostoku (sobota - godz. 18, niedziela - 13).
- To prawda, dalej to chyba już jest koniec świata. Ale myślę, że jak wyjedziemy w piątek, to na sobotni mecz zdążymy... I mam nadzieję, że dwukrotnie zwyciężymy, jednak już nic nie obiecuję. Wcześniej obiecywałam kilka wygranych i słowa nie dotrzymałam. Do Białegostoku mogłabym pojechać nawet jeszcze raz - na siódme spotkanie - byle tylko zakończyć tę rywalizację zwycięsko. Jako zawodniczka niższej ligi, obojętne w jakim kraju, miałabym zamkniętą drogę do reprezentacji Słowacji. A tego nie chcę. Wyjątkiem są tylko Włochy, gdzie zaplecze Serie A uchodzi za mocne (grając tam, Aleksandra Przybysz nie wyleciała z polskiej kadry - red.).
* Co po sezonie, wakacje z narzeczonym?
- Może być z tym ciężko. 21 maja kadra Słowacji zbiera się po raz pierwszy, a 16 lipca rozpoczyna przygotowania do uniwersjady w Bangkoku oraz ME w Belgii i Luxemburgu. Ale Josef (Gonci, słowacki strzelec) też ma w tym czasie sezon. Ostatnio był trzeci na PŚ w Bangkoku i wystrzelał już nominację na igrzyska w Pekinie. Fajnie gdyby tam wygrał, bo na razie ma w kolekcji dwa olimpijskie brązy - z Atlanty i Aten.