Jutro i pojutrze podejmujemy jankesów

Wiara i Spodek
Tylko dwa weekendowe zwycięstwa z USA przedłużą nasze nadzieje na awans do Final Four Ligi Światowej

W sobotę i niedzielę (oba mecze w TVP3 o godz. 18.30) w katowickim Spodku ekipa Raula Lozano zmierzy się ze Stanami Zjednoczonymi w ramach przedostatniej serii spotkań w grupie A. Na razie trzy zespoły zgromadziły po 13 punktów, ale ekipa USA jest w najgorszym położeniu. Za tydzień czeka ją bowiem podróż na Bałkany. Biało-czerwoni oraz Serbowie będą grać już tylko na własnych śmieciach i toczyć korespondencyjne pojedynki – komu powinie się noga, kto będzie zwyciężał wyżej. Bo w przypadku tej samej liczby punktów o kolejności w tabeli zaczną decydować tzw. małe punkty.
Biało-czerwoni wierzą w magię Spodka i Raula Lozano, dla którego imprezą sprawdzającą będą listopadowe MŚ w Japonii. Po niej właśnie ma nastąpić rozliczenie. I automatyczne przedłużenie 4-letniej umowy bądź jej... rozwiązanie.
Polacy już we wtorek zamieszkali w katowickim hotelu Qubus, a od środy przypominają sobie każdy centymetr parkietu w Spodku. Jedyny problem to skręcony staw skokowy Daniela Plińskiego, który jednak pali się do gry, a lekarze nie mają w sumie nic przeciwko. Zatem zmian być nie powinno. Co zresztą ciekawe, Lozano od początku tegorocznej LŚ gra tą samą dwunastką. Teoretycznie mógłby zmienić środkowego Jastrzębskiego Węgla na jednego z debiutantów: Marcina Możdżonka bądź Łukasza Perłowskiego. To jednak ostateczność.
Nasi rywale – Serbowie podejmą w weekend Japończyków, z którymi przegrali pierwsze spotkanie aż 0:3. Dlatego motywować specjalnie ich nie trzeba. – Rachunek jest prosty, trzeba wygrać cztery spotkania i tylko o tym teraz myślimy. Nic nam nie da liczenie punktów. Tak można się tylko sparzyć i pogubić – twierdzi rozgrywający Veljko Petković. Za tydzień to my zagramy z Japonią – w Poznaniu.