Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Gałek o medytacji nad przepaścią [foto]

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
jan gałek
jan gałek archiwum prywatne
Jan Gałek z Wrocławia uprawia slackline, czyli chodzenie po 2,5-centymetrowej taśmie. Spacerował nad przepaścią liczącą 1200 metrów.

23-letni student wrocławskiego AWF-u. Zaczął chodzić po taśmie w 2006 roku. Od tego czasu przeszedł highline (chodzenie po taśmie na dużych wysokościach) na wysokości 1200 metrów w dolinie Lauterbrunnen w Szwajcarii, o długości 57 metrów. W 2009 roku wyrównał rekord świata w długości highline, który wtedy wynosił 67 metrów - Joshua Tree w Stanach Zjednoczonych.

Później podróżował po USA i Europie, "zdobywając" kolejne przepaście. Pobił rekord Polski w najdłuższym longline - przeszedł po taśmie 201 metrów w Berlinie w Traptauer Park. Obecnie skupia się na skończeniu studiów. W ubiegłym tygodniu organizował Urban Highline Festival w Lublinie.

Wyspałeś się? Organizacja Urban Highline Festival wymagała od Ciebie wiele wysiłku?
A dziękuję, można powiedzieć, że się wyspałem. To prawda, organizacja tej imprezy była bardzo absorbująca i męcząca. Skoro jednak podjąłem się tego zadania, starałem się wykonać je jak najlepiej.

Odczuwam lekki żal, że chłopak z Wrocławia organizuje taki festiwal w Lublinie.

Chciałbym zorganizować taką imprezę we Wrocławiu. Nasze miasto to dobre miejsce do organizacji tego typu eventu. Ze względu na położenie, ponieważ zawodnicy z Niemiec, Czech czy ze wschodu mieliby dobry dojazd. Poza tym, nie brakuje u nas dużych parków, gdzie można rozwiesić taśmę nawet na 350 metrów. Są to już światowej klasy odległości.

Jeżeli chodzi o Wrocław, to obecnie jesteśmy na etapie zbierania materiałów, które przedstawimy w Urzędzie Miasta, żeby udowodnić, że ta dyscyplina ma potencjał. Mamy zdjęcia, filmy, które być może przekonają urzędników do wydania zgody na organizację festiwalu. Myślałem nawet, żeby zorganizować edycję wiosenną we Wrocławiu i letnią w Lublinie - Urban Highline.

Rozmawialiśmy z Tobą dwa lata temu, co się zmieniło od tego czasu? Przypomnę, że byłeś wtedy przed próbą wyrównania rekordu w highline.**(Zobacz: Jan Gałek: Czasem śnię, że spadam)**

Zmieniło się bardzo dużo. Rekord, o którym mówisz, udało mi się wtedy wyrównać, a było to 67 metrów. Dzisiaj rekordowa długość higline to 115 metrów. Wiele zmieniło się pod względem technologicznym, obserwuję też większe zainteresowanie slackline, o czym świadczy chociażby wzrost frekwencji na festiwalu w Lublinie. Podsumowałbym krótko - postęp.

Zamierzasz pobić kolejny rekord?

Nie biję rekordów dla samego ich bicia. Sam sobie wyznaczam cele. Kiedy zaczynałem, chciałem spróbować każdej z odmian slackline. Dążyłem do tego, żeby nie być najlepszym, ale uniwersalnym, czyli w zrównoważony sposób rozwijać się we wszystkich rodzajach tej dyscypliny. Obecnie powracam do wspinaczki, chcę też skończyć studia, a także rozpocząć kurs spadochronowy i kiedyś zacząć oddawać skoki typu B.A.S.E. (skakanie na spadochronie z obiektów stałych, np. dźwig, komin). Oczywiście nigdy nie porzucę slackline.

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE, ŻEBY ZOBACZYĆ CAŁĄ GALERIĘ!

Gałek na taśmie


Jak oceniasz pozycję slackline w Polsce?

Sport zyskuje na popularności. Coraz więcej osób widzi, że nie jest to sport elitarny, ale dla wszystkich. Idzie również za tym komercjalizacja, ale to nieuniknione.

Sport dla wszystkich? Jesteś mało przekonujący. Wyobrażam sobie Ciebie nad przepaścią...

Ten sport jest naprawdę bezpieczny. Porównałbym to do jazdy na rowerze. W slackline mamy różne odmiany: highline, longline, tak jak np. downhill czy BMX na rowerze. Oczywiste, że osoba, która dopiero nauczyła się jeździć, nie zjedzie z góry, podobnie początkujący nie wchodzą na taśmę nad przepaścią. Zatem można rozwiesić taśmę między drzewami w parku albo szukać mocniejszych wrażeń.

Ekstremalne odmiany tego sportu pełnią też funkcję popularyzatorską. Jak zobaczy się kogoś zaawansowanego, chce się nabyć podobne umiejętności. Idealnym przykładem jest Andy Lewis.

Twoja dziewczyna, Faith Dickey, też chodzi po taśmie. Nie boisz się o nią?

Rzeczywiście, chodzi po taśmie. Nie przesadzę, jeśli powiem, że jest obecnie najlepszą na świecie kobietą w tej dyscyplinie. Troszczymy się nawzajem o siebie. Wiem jednak, że ona nie podejmuje zbędnego ryzyka. Zawsze, kiedy jest na highline bez asekuracji, to dla mnie napięta sytuacja, ale nie mogę jej tego zabronić, bo sam to robię. Cieszę się jednak, że mamy wspólną pasję. To bardzo nas do siebie zbliża.

Jan Gałek spaceruje nad przepaściami


Jeżeli ktoś jest już tak zaawansowany jak Ty, wkrada się wtedy rutyna?

W slackline nie ma miejsca na rutynę. Przechodzi się do kolejnych stopni zaawansowania, które są coraz bardziej złożone albo ryzykowne. Kiedy pierwszy raz spróbowałem tego, wydawało mi się to paraliżująco niebezpieczne. Myślałem, że nigdy nie wejdę bez asekuracji na taśmę. Dzisiaj już wchodzę.

Nad jaką wysokością przeszedłeś bez asekuracji?

Największą było 100 metrów nad ziemią.

Co się wtedy czuje?

W zasadzie nie można tego opisać, to trzeba poczuć. Bo jak stoi się na taśmie, nie czuje się kompletnie nic. Nie ma miejsca na strach czy wątpliwości. Emocje uwalniają się dopiero po drugiej stronie. To nie jest też tak, że chodzenie na takiej taśmie, to chęć zabicia siebie. Jestem za młody na śmierć, zbyt wiele rzeczy chcę jeszcze zrobić. Mam doświadczenie, które daje mi pewność, że tego dokonam. Na taśmie kompletnie się wyłączam. Jestem skoncentrowany, wyrównuję oddech, jestem skupiony tylko na teraźniejszości.

Trochę podobne do medytacji?
Slakline ma coś w sobie z medytacji, jogi czy tai-chi. Uczy spokoju, opanowania własnego ciała i równowagi umysłu.

Na co dzień też cechujesz się taką równowagą?

Slakline to swoista filozofia życia, która uczy trzymać się prosto, utrzymywać równowagę w sprawach zawodowych czy w uczuciach. Dyscyplina zmieniła mnie i moje życie. Jestem spokojniejszy, bardziej pewny siebie. Uwolniłem się od schematu: skończyć studia, znaleźć pracę itd. Teraz dążę do tego, żeby być bardziej szczęśliwym. Andy Lewis wymyślił taki termin: slacklife, myślę, że bardzo ładnie to ujął.

Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia na festiwalu we Wrocławiu.

Zobacz: Zdjęcia z Urban Highline Festival 2011

Zobacz też:
Rafał Kaleta: Ma słabość do zośkiFilip Stachowiak: Wrocław to wielki plac zabawPaweł Skóra: Rozstaję się z piłką tylko, kiedy śpię

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto