Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jakie maluszki! Oto czworaczki z Wrocławia. Zobacz zdjęcia!

kcz
Czworaczki, które urodziły się we wrocławskim szpitalu
Czworaczki, które urodziły się we wrocławskim szpitalu archiwum prywatne
Czworaczki przyszły na świat w poniedziałek, 20 września, w szpitalu na Kamieńskiego.

Rodzice pochodzą z Ukrainy. Niestety, ojciec już od półtora roku czeka na zezwolenie na pracę, a od ponad roku na kartę pobytu. Teraz parze grozi rozdzielenie, bo mężczyzna może zostać deportowany.

Czworaczki, na szczęście są zdrowe i przebywają pod opieką lekarzy neonatologów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu. To czwórka chłopców. Poród przebiegał bez komplikacji, ale dla dzielnej mamy było to trudne doświadczenie.

Marina Kucher, mama chłopców, czuje się dobrze.

- Teraz żona odpoczywa, musi dużo odpoczywać. Potrzebna będzie rehabilitacja. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie mogła wrócić z dziećmi do domu. Może za tydzień, może wcześniej - mówi Oleksij Kucher. - Opiekują się nią bardzo dobrzy lekarze, którym jestem niezwykle wdzięczny i którym dziękuję.

Chłopcy ważą od 1200 do 1500 g. Rodzice wybrali już imiona dla swoich synów. To: Adam, Alan, Kaj i Noe

Niestety, chociaż dzieci są zdrowe, rodzina przeżywa osobisty dramat. Ojcu dzieci, Oleksjiowi, grozi deportacja.

- Składałem wniosek na zezwolenie typu B (zezwolenie na pracę dla cudzoziemca wykonującego pracę polegającą na pełnieniu funkcji w zarządzie osoby prawnej wpisanej do rejestru przedsiębiorców - przyp. red.) półtora roku temu. Złożyłem też dokumenty na kartę pobytu i czekam już na nie rok i trzy miesiące, bez skutku - skarży się nam.

- Na stronie Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego jest napisane, że dokumenty powinienem otrzymać w ciągu trzech miesięcy - mówi Oleksij Kucher. - Wiele razy odwiedzałem urząd i pytałem, co z dokumentami, ale mnie odsyłano. Mówili, że jeśli będą mieć dokumenty, to je wyślą. Obecnie mam wbitą pieczątkę "DEPORTACJA". Nie jestem kryminalistą. Uczciwie pracuję. Moja żona urodziła czwórkę dzieci. Jeśli tej pieczątki nie anuluję, to będę musiał pojechać do domu, na Ukrainę, na co najmniej pół roku albo nawet rok, a nie mogę sobie pozwolić na to, by zostawić tu żonę i dzieci i pozwolić, by dzieci rosły beze mnie - mówi nam Oleksij Kucher.

Oleksij ma już wsparcie prawników, którzy walczą o przyspieszenie całej procedury. Mówi, że powrót na Ukrainę nie wchodzi w grę, razem z żoną chciałby zostać tutaj. Oboje prowadzą własną działalność. Oleksij prowadzi agencję pracy tymczasowej, zajmuje się znajdywaniem pracy dla Ukraińców i pomocą w sprawach legalizacji pobytu. Niestety, teraz sam został postawiony pod ścianą i potrzebuje pomocy.

Zwróciliśmy się z pytaniem do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, dlaczego cała procedura tyle trwa i czy w sytuacji pana Oleksija nie obowiązują urzędu żadne terminy. Czekamy na odpowiedź. Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto