Trwa seria kontuzji w ekipie Ery Śląska
Robert Skibniewski, Dante Swanson, Dominik Tomczyk, Maciej Zieliński, Maciej Szlachtowicz, Przemysław Hajnsz – teraz Kamil Chanas. W ekipie Tomasza Jankowskiego wciąż ktoś narzeka na urazy
Gdy w okresie przygotowawczym najpierw kontuzjowany był Robert Skibniewski, a następnie Dante Swanson i Śląsk wciąż trenował w okrojonym składzie, trener Tomasz Jankowski stwierdził: – Lepiej, że kontuzje są teraz, a nie w trakcie rozgrywek ligowych. Mam nadzieję, że limit pecha został wyczerpany.
Nic z tego – pech wrocławian nie opuszcza. I przyszłość nie rysuje się wcale w optymistycznych barwach. Maciej Szlachtowicz ma już sezon z głowy (w optymistycznej wersji rehabilitacja po operacji potrwa przynajmniej 2-3 miesiące). Przy każdym poważniejszym starciu wszyscy drżą o Dominika Tomczyka (miał występować w ograniczonym wymiarze czasowym, ale jest najistotniejszym zawodnikiem Śląska). Maciej Zieliński jest w tym roku co prawda tylko rezerwowym, ale jego brak zawsze dość wyraźnie widać (w Tarnowie Ante Kapov musiał grać pełna 40 minut, bo brakowało zmiennika). Teraz na dłuższy okres – a niestety bardzo możliwe, że już do końca sezonu – wyłączony zostanie Kamil Chanas. Jego kontuzja to olbrzymie osłabienie, bo mimo że nie w każdym meczu aplikował rywalom po 20 punktów, to w wielu właśnie ten młokos ratował skórę swoich bardziej doświadczonych partnerów.
Skąd tyle kontuzji? Zwykle urazy biorą się przede wszystkim ze złego przygotowania zespołu, ale w przypadku śląska trudno nawet postawić taką tezę. Skibniewski i Szlachtowicz z urazami zmagali się już w poprzednim sezonie – wcześniej kontuzje były jedynie zaleczane, a to nie wystarczy. Swanson dwa razy pauzował jeszcze w okresie przygotowawczym i właśnie te urazy mogły mieć decydujący wpływ na jego późniejszą słabą dyspozycję. Urazy Chanasa i Tomczyka to przypadek – efekt walki na parkiecie. Zieliński, jako jeden z nielicznych, przepracował cały okres przygotowawczy – w jego przypadku w grę może wchodzić zmęczenie materiału. Słowem jak pech – to pech.
Co czeka wrocławski zespół? Przede wszystkim konieczność wzmocnień. Okienko transferowe zamyka się za niespełna trzy tygodnie i jest to ostatni dzwonek dla szefów klubu, by pozyskać przynajmniej dwóch graczy. O wymianie Kelly'ego nie ma co nawet przypominać, bo dla wszystkich to oczywiste. W innym wypadku zagrożony może być nawet udział wrocławian w play-off. A to już by była prawdziwa tragedia. •
Milik już po operacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?