MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jak oszczędzać, żeby nie stracić

Ryszard Żabiński
Ludzie widzieli,że grający na giełdzie pokupowali domy, zmieniali samochody. Też tak chcieli. Usłyszeli w telewizji, że giełda rośnie, więc zainwestowali oszczędności życia.

Ludzie widzieli,że grający na giełdzie pokupowali domy, zmieniali samochody. Też tak chcieli. Usłyszeli w telewizji, że giełda rośnie, więc zainwestowali oszczędności życia. Jak przyszedł krach, zaczęli panicznie sprzedawać akcje. Oczywiście stracili

Zawsze to powtarzam: jeśli ceny akcji gwałtownie spadają, wówczas można mówić tylko o wirtualnych stratach – mówi Dariusz Bury, dyrektor ds. rozwoju firmy Goldenegg. – Straty są wtedy, gdy akcje się sprzedaje.

Będzie nerwowo
Co jednak mają zrobić ci, którzy trzymają oszczędności w funduszach inwestycyjnych, a nie zdecydowali się na umorzenie jednostek? Dariusz Bury przewiduje, że w najbliższym czasie na giełdzie będzie nerwowo.
– Trzeba się liczyć z wahaniami kursów, możemy mieć do czynienia z tzw. trendem horyzontalnym – dodaje Dariusz Bury. – To jednak nie jest, moim zdaniem, początek długotrwałej bessy, lecz emocjonalna korekta.
Według Andrzeja Powierży, analityka z Domu Maklerskiego PKO BP, taka niepewna sytuacja będzie się jeszcze utrzymywać w ciągu najbliższych tygodni. Brak wiary w akcje ze strony inwestorów będzie trwać tak długo, jak niepewna sytuacja na rynku amerykańskich kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku.
Inni analitycy uważają, że nastroje wciąż nie są najlepsze, a wiara, chociażby w większe odreagowanie, jest mała. Znajduje to potwierdzenie w analizie technicznej, która wyraźnie sugeruje dalsze spadki. Jedyną niewiadomą pozostaje to, czy kolejna fala przeceny, która mogłaby sprowadzić indeks WIG 20 do poziomu 3000 pkt, zostanie poprzedzona krótszym, czy też dłuższym odbiciem.
Niepokoją się członkowie funduszy emerytalnych. W ciągu ostatniego tygodnia wartość tzw. jednostek rozrachunkowych wszystkich towarzystw spadła. Jednak ryzyko zmniejszenia przyszłych świadczeń jest minimnalne.

Nie bać się o emerytury
– Fundusze emerytalne mogą inwestować w akcje tylko 40 proc. kapitału – tłumaczy Dariusz Bury. – W długim okresie czasu takich sytuacji jak obecna będzie jeszcze przynajmniej kilkanaście.
Problem mają też ci, którzy chcą ulokować pieniądze. Z jednej strony mówi się, że akcje trzeba kupować wtedy, gdy ich ceny spadają, z drugiej ryzyko dalszych strat ciągle jest duże. W tej sytuacji najbardziej pewne wydają się być lokaty. Jednak, jak wynika z prognoz inflacja w Polsce będzie rosła (patrz tabela). W tej sytuacji trzymanie pieniędzy na bankowych lokatach może być coraz mniej opłacalne.

Inwestować bezpiecznie
– Nie jestem zwolennikiem bankowych lokat – przyznaje Dariusz Bury. – Jest wiele instrumentów równie bezpiecznych, a zapewniających większe zyski. Dla bardziej odważnych radziłbym inwestycje w te regiony świata, które się szybko rozwijają. Myślę o rynku azjatyckim, południowoamerykańskim, rosyjskim czy krajów, które ostatnio weszły do Unii Europejskiej.
Ci, którzy wpadli w panikę podczas ostatnich spadków na giełdzie, zapomnieli, że inwestycje w akcje i fundusze akcyjne mają charakter długoterminowy, obliczony przynajmniej na 5-7 lat. Jeżeli następuje przecena, wówczas przypomnienie sobie o tej zasadzie jest szczególnie ważne.
W portfelu inwestycyjnym oprócz akcji powiniśmy też mieć obligacje, a także inne bezpieczne lokaty. Warto także kupić jednostki różnych funduszy, trochę walut obcych. Zaleca się też inwestowanie w fundusze nieruchomości czy złoto. Dzięki temu ogranicza się ryzyko straty. Gdy jeden rodzaj inwestycji okaże się nietrafiony, być może zyski z innego zrekompensują choćby częściowo straty.
Proporcja pomiędzy akcjami a obligacjami w naszym portfelu powinna zależeć od planowanego czasu inwestycji i naszej skłonności do ryzyka.

Kryzys nam nie grozi
Kłopoty zaczęły się od rynku amerykańskiego. Kiedy utrzymywała się tam dobra koniunktura i stały wzrost cen na rynku nieruchomości, banki udzielały coraz więcej ryzykownych kredytów hipotecznych.
Ich udział w finansowaniu nowych domów wzrósł z 5 proc. w 2001 roku do 20 proc. w marcu. Dopóki ceny mieszkań rosły, kredytobiorca zawsze mógł sprzedać swój lokal i wyjść obronną ręką z tej sytuacji. W momencie, gdy ceny nieruchomości zaczęły spadać, pełne pokrycie zaległości płatniczych, nawet w ten sposób, stało się niemożliwe. Z tego powodu wielu pożyczkodawców przeżywało problemy finansowe, część z nich zbankrutowała.
Pierwsza fala kryzysu na tym rynku nastąpiła w pierwszym kwartale bieżącego roku. W ciągu kolejnych trzech miesięcy sytuacja uległa poprawie. Prawdziwy kryzys przyniósł dopiero lipiec i bankructwo dwóch funduszy hedgingowych, zarządzanych przez Bear Stearns Cos, który do tego momentu cieszył się doskonałą reputacją. Ich kapitał wynosił jeszcze pod koniec marca ok. 600 i 900 mln USD, w połowie lipca stały się niewypłacalne. Analitycy twierdzą, że sytuacja w Polsce jest zupełnie inna niż w USA i nie dojdzie u nas do podobnego kryzysu.
Nasz problem polega na czym innym. Szybki rozwój gospodarki, wzrost pensji – powodują presję na zwiększanie inflacji. Rada Polityki Pieniężnej w tej sytuacji z całą pewnością podniesie stopy procentowe. Oznacza to droższe kredyty, w tym mieszkaniowe. Może to przyhamować popyt na nie i tym samym zmniejszyć prawdopodobieństwo kryzysu na rynku mieszkaniowym.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto