Jak Kaszpirowski

WROCŁAW - Za około pół roku ten szpital rozkwitnie. Pacjenci mogą być spokojni - zapewnił nas Wiesław Ksztoń, dyrektor szpitala Kolejowego we Wrocławiu. Ciekawe, bo jeszcze tydzień temu ta placówka była w dramatycznej sytuacji. Cud się stał?

Przypomnijmy. Zarząd województwa dolnośląskiego, oficjalnie nie podając powodów, zwolnił dotychczasowego dyrektora szpitala, Witolda Kowalewskiego. Wydaje się, że za to, iż ten dyrektor otwarcie mówił o kłopotach placówki: o długu, który sięgał 20 mln zł, kontach, na których „wisieli” komornicy, braku pieniędzy na kończące się leki, o pacjentach, którzy na obiad otrzymywali tylko zupę. Groził, że w takiej sytuacji wstrzyma przyjęcia pacjentów. Konsekwencja: Kowalewskiego zastąpił od 23 lipca Wiesław Ksztoń.

Zapłać za schabowego!
I szast, prast, stał się cud: - Zacząłem od malowania biura za pieniądze sponsorów. Kończymy biznes plan. Inne szpitale mają takie same problemy. Pacjenci „kolejowego” mogą być spokojni. Mamy dla nich wiele przyjemnych niespodzianek - zapewnił nowy dyrektor.
Tą niespodzianką będzie np. drugie danie na obiad. Początkowo pacjenci mają za tę przyjemność płacić, ale, jak zapewnia dyrektor, tylko przez jakiś czas. Ponadto wydłużony zostanie czas pracy w przychodni specjalistycznej, która jest w szpitalu.
- Sytuacja placówki powoli się stabilizuje. Układamy się z komornikami, chcemy zrestrukturyzować ten szpital. Powstanie tu oddział ratownictwa medycznego - dodał.

Wesoły płot
Nowy dyrektor wychodzi z kolejnymi pomysłami. Chce zorganizować spotkanie z grafficiarzami.
- Zaproponuję, aby pomalowali płot dookoła szpitala na wesoły, przyjazny dla pacjentów kolor - oznajmia Wiesław Ksztoń.
Dyrektorze Ksztoń, według pana słów, wygląda na to, że kłopoty szpitala kolejowego to historia. Jak ręką odjął. Toż pan lepszy niż Kaszpirowski! Będziemy kibicować!