Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Gaworski, szermierz z Wrocławia, zmaga się z chorobą. Możemy pomóc

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Jacek Gaworski
Jacek Gaworski Archiwum prywatne Jacka Gaworskiego
Do końca kwietnia należy rozliczyć swój PIT. Warto przekazać swój jeden procent na cele charytatywne. To nic nie kosztuje, a potrzebujących jest sporo.

Wśród nich jest Jacek Gaworski, szermierz z Wrocławia, który wielokrotnie zdobywał dla Polski medale. Jednak od listopada 2004 roku zmaga się z chorobą. Diagnoza lekarzy brzmiała dla niego jak wyrok - stwardnienie rozsiane.

Kiedy wreszcie udało się ustalić lek, który zahamował postęp choroby, lekarze w kwietniu ubiegłego roku przekazali mu kolejną złą wiadomość. Gaworski dowiedział się, że zaatakował go nowotwór rdzenia.

Miesiąc temu miał operację w Berlinie, gdzie usunięto największego guza - tego, który naciskał na rdzeń. Gdyby guz nie został usunięty, Jacek Gaworski mógł zostać sparaliżowany. Operacja przebiegła pomyślnie, ale przed Jackiem leczenie celowane - pozostało jeszcze kilkadziesiąt innych guzów. Ich usunięcie będzie możliwe za pomocą specjalnego urządzenia, które naświetli je wiązką promieniowania.

To nie koniec, ale początek sportowych sukcesów

Mimo to sportowiec, wraz ze wsparciem rodziny oraz ludzi, którzy okazali się chętni do pomocy, ma szansę na normalne życie. W przeciwieństwie do wielu pacjentów cierpiących na SM, mówi wyraźnie, właściwie bez zająknięcia. Może też w dalszym ciągu robić to, co kocha najbardziej - uprawiać sport.  Dzisiaj, 22 kwietnia, pierwszy raz po operacji wybierze się na trening.

- Bardzo się cieszę. Chciałem pójść wcześniej, ale żona mnie powstrzymywała - mówi Jacek Gaworski w rozmowie z MM. - Bardzo chciałbym wystartować w paraolimpiadzie w 2016 roku w Rio de Janeiro. Mam nadzieję także na start w Pucharze Świata we Włoszech. To już za miesiąc.

Największą przeszkodą stojącą na drodze do zdrowia są pieniądze. Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje leku, który przyjmuje Jacek Gaworski, osobom z taką postacią choroby, jaką jest SM. Cena, jaką trzeba zapłacić za 31 tabletek, to 9 tys. złotych.

"99 proc. to wsparcie otrzymane od innych ludzi"

Gaworski jest skazany na samodzielne zbieranie pieniędzy na leczenie. Wielokrotnie bezinteresownie pomagali mu darczyńcy.

- To, co udało mi się sfinansować z renty i tego, co musieliśmy sprzedać, to zaledwie 1 procent kwoty, jaką wydałem na leczenie - wyjaśnia Jacek Gaworski. - 99 procent to wsparcie innych osób, za co jestem niezmiernie wdzięczny. Tym bardziej, że szermierka nie jest tak dochodowym sportem jak piłka nożna czy koszykówka. Kiedy jeszcze byłem zdrowy, niejednokrotnie musiałem imać się różnych zajęć, by utrzymać siebie i rodzinę. Byłem m.in. asystentem palacza w kotłowni. Teraz muszę liczyć na wsparcie bliskich, a marzę o tym, by moja żona i córka miały jak najmniej problemów ze mną.

Wiemy, że w ubiegłym roku Jacek Gaworski kwotę z rozliczeń przeznaczył na kupno trzech opakowań leku na stwardnienie rozsiane. Wystarczyło na 2,5 miesiąca, a pieniędzy na kolejne leki brakuje. Niedawno Aleksander Kłak, były bramkarz reprezentacji Polski w piłce nożnej, przekazał Gaworskiemu srebrny medal zdobyty na XXV letnich Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Medal można było zlicytować, ale aukcja nie cieszyła się dużym zainteresowaniem. Najprawdopodobniej wkrótce olimpijskie srebro znów trafi na Allegro.

Numer KRS Fundacji: 0000 33 88 78
Cel szczegółowy: Jacek Gaworski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto