MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

IV Liga Niezdrowe emocje podczas meczu w Kątach. Orzeł gromi AKS aż 13:0!

Michał Mazur
Lider z Kątów Wrocławskich przegrał, a na dodatek kończył spotkanie z Pogonią w ósemkę. – To zemsta za krytykę sędziowania meczu z Orłem – pieklił się Józef Białek, właściciel Motobi Białkowi chodziło o ...

Lider z Kątów Wrocławskich przegrał, a na dodatek kończył spotkanie z Pogonią w ósemkę. – To zemsta za krytykę sędziowania meczu z Orłem – pieklił się Józef Białek, właściciel Motobi

Białkowi chodziło o spotkanie z początku miesiąca, w którym jego zespół przegrał z Orłem Ząbkowice. Właściciel drużyny z Kątów wyraził się wtedy negatywnie o pracy sędziego. Zrobił to na tyle dobitnie, że Wydział Dyscypliny Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej postanowił zaprosić go na swoje posiedzenie. Prezes się nie stawił, gdyż – jak twierdzi – zawiadomienie dotarło do niego zbyt późno. Mimo to DZPN postanowił zawiesić go w prawach członka. – Nie złamią mnie – mówił zdenerwowany Białek, który o tej decyzji dowiedział się tuż przed meczem z Pogonią.\

Kapitan nie może mówić
Na boisku było równie ciekawie jak poza nim. Motobi przeważało, a doskonałą partię rozgrywał debiutant Grzegorz Wawreńczuk. Bardzo szybko podpadł jednak sędziemu. Najpierw otrzymał żółtą kartkę za kopnięcie piłki do bramki po gwizdku. Tuż przed przerwą przewrócił się, walcząc o piłkę w polu karnym Pogoni. Arbiter uznał to za próbę wymuszenia rzutu karnego i pokazał Wawreńczukowi drugi żółty kartonik. Motobi kończyło pierwszą połowę w osłabieniu.
Po zmianie stron gospodarze nadal próbowali zdobyć bramkę, jednak szybko zostali skontrowani. Mimo utraty gola wciąż parli do przodu (poprzeczka Sudoła i słupek Jaworskiego). Przed końcem meczu Motobi znów zostało osłabione. Najpierw za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Michał Wróbel, chwilę później za dyskusję z arbitrem do szatni odesłany został kapitan zespołu Marcin Kruszelnicki.

Potrzebują psychologa
Łużyce Lubań w meczu z MKS-em Oława poprowadzone zostały przez nowego-starego trenera Waldemara Wolreitera, który na początku tygodnia zastąpił dotychczasowego szkoleniowca Zdzisława Mankiewicza. – Po prostu nie dał rady psychicznie – komentował personalną decyzję prezes Łużyc Jan Hofbauer. – Nie mieliśmy czasu, żeby szukać kogoś nowego. Waldek był cały czas przy nas jako trener koordynator, dlatego było oczywiste, że poprosiliśmy go o pomoc.
Grając ponownie pod wodzą Wolreitera, drużyna bramki nie straciła, ale też i nie zdobyła – głównie z powodu indolencji strzeleckiej ekipy z Oławy (czwarty bezbramkowy remis w tym sezonie!).
– O ludzie, ile mieliśmy w tym meczu sytuacji – z niedowierzaniem kręcił głową Sebastian Sobczak, opiekun MKS-u. – Tyloma okazjami można całą rundę obłożyć. Brak mi słów na to, co się dzieje z naszą grą ofensywną. Zawodzą już nie tylko napastnicy, ale nawet obrońcy. To już jakaś bariera psychologiczna. Chcą strzelić za wszelką cenę, a im bardziej chcą, tym gorzej wychodzi.

Fraś na deskach
W Wałbrzychu Górnik/Zagłębie wysoko pokonał gości z Prochowic. – Wynik przekonujący, ale w pierwszej połowie graliśmy na stojąco: słabo i niemrawo. W przerwie musieliśmy powiedzieć sobie parę ostrych słów. Na szczęście poskutkowało – mówi trener wałbrzyszan Ryszard Mordak.
Ozdobą meczu był strzał Piotra Broszkowskiego, który z 35 metrów przymierzył w samo okienko bramki debiutującego w barwach Prochowiczanki Konrada Dymalskiego. Nowy bramkarz nie może debiutu zaliczyć do udanych. W 65 min próbował wykopnąć piłkę w pole, ale zrobił to tak niefortunnie, że trafił w twarz znajdującego się nieopodal Pawła Frasia. Na dodatek na tyle mocno, że odbita futbolówka wpadła do bramki. Natomiast znokautowany Fraś nie był już w stanie kontynuować gry.
GKS Kobierzyce wystąpił w Świdnicy pod wodzą nowego trenera. Łukasza Becellę na stanowisku zastąpił Henryk Tyczyński, w przeszłości szkoleniowiec m.in. GKS-u Żórawina. I mało brakowało, a goście wywieźliby ze Świdnicy przynajmniej jeden punkt.

Było blisko
Gospodarze objęli prowadzenie już po kwadransie gry. Niedługo później groźną kontrę gości w zagraniem ręką tuż przed bramką zatrzymał Tomasz Idziak. Zawodnik otrzymał czerwoną kartkę, a GKS karnego. Prezentu nie wykorzystał jednak Paweł Kudyba, który fatalnie przestrzelił. W drugiej połowie podopieczni trenera Tyczyńskiego doprowadzili do remisu. Jednak tuż przed końcowym gwizdkiem Michał Korbecki przytomnym strzałem głową zapewnił gospodarzom trzy punkty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto