Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Mazur: Śladami Gmocha

Wojciech Koerber
Rozmowa z Ireneuszem Mazurem, byłym trenerem kadry, ekspertem Polsatu Sport * Kibice piłkarscy mają Jacka "Szczękę" Gmocha, a siatkarscy - Ireneusza Mazura.

Rozmowa z Ireneuszem Mazurem, byłym trenerem kadry, ekspertem Polsatu Sport

* Kibice piłkarscy mają Jacka "Szczękę" Gmocha, a siatkarscy - Ireneusza Mazura. Jak się Pan czuł w nowej roli, przy rzutniku i ze wskaźnikiem w ręku? Oddźwięk jest pozytywny, a były to przecież pionierskie działania w tej dyscyplinie.
- I pewnie dlatego tyle mnie kosztowały. Po pierwsze - całość szła na żywo, więc moja rola nie należała do łatwych. W hali było duszno, ponad 40 stopni, a do tego dochodziły lampy. W tych ciężkich warunkach starałem się jak najrzetelniej oddać to, co według mnie było najistotniejsze. Nie mieliśmy żadnych wzorców, więc pracy nie brakowało. Zaczynaliśmy codziennie z samego rana. Dokonywałem analiz, po czym swoje uwagi przekazywałem grafikom. I to oni wykonywali lwią część pracy. Za każdym razem kończyliśmy na pół godziny przed wejściem. Wracało się tylko na kąpiel do hotelu, pracowało do późna i następnego dnia znów od początku. Proszę jednak nie odbierać tego w ten sposób, że narzekam. To było coś nowego, ekscytującego i bardzo zależało mi na tym, żebym się nie skompromitował, żebym nie zrobił z tego wszystkiego jakiejś chały.
* No to specjalnie przy ukochanej siatkówce Pan nie wypoczął. Przydałby się pewnie jakiś urlop w ciepłych krajach.
- Urlop zdecydowanie, ale ja jestem patriotą - nie wyjeżdżam poza kraj. Udam się na Kielecczyznę, względnie na Mazury, które są mi bardzo bliskie, bo stamtąd przecież pochodzi moja małżonka.
* Czyli prasa ma rację - król Warmii I. Mazur. A gdzie widzi Pan przyczynę dwóch porażek w kluczowej rozgrywce LŚ? W zmęczeniu fizycznym, jak chcą niektórzy, czy w nieudźwignięciu presji, jak przekonuje Raul Lozano?
- Pewnie zabrakło wszystkiego po trosze. Ciężko analizować przygotowanie fizyczne, czy też jego brak, bo nie mam na ten temat pełnej wiedzy. Faktem jest, że w półfinale Brazylijczycy taktycznie zamęczyli nam Winiarskiego i zespół przestał funkcjonować. Obserwując grę drużyny dostrzegłem jednak pewne elementy wpajane przez trenerów. To świadczy o tym, że mechanizmy przez nich wprowadzane funkcjonują, potrzeba tylko czasu, by dalej nad nimi pracować. Bo do tej pory mieliśmy karuzelę przelotów i przejazdów. Amerykanie np. to jednak inna kultura, oni to lepiej znoszą. Wiem, bo jednego mam u siebie w Olsztynie. On na poranny trening w siłowni idzie jak na śniadanie. My dopiero wchodzimy w tę kulturę indywidualnych działań. Myślę, że w Spodku zabrakło trochę tej siły w rozumieniu ludzkim. Kiedy ją mamy, potrafimy grać.
* Część naszych kadrowiczów to już trzydziestolatkowie, ale też część brazylijskich gwiazd liczy sobie o kilkanaście miesięcy więcej. Czy zatem ten czas, o którym Pan wspomniał, pracuje na naszą korzyść?
- Pogoń za Brazylią to jedno, a obrona przed Francją, Włochami, Bułgarią, Rosją czy USA to drugie. Pytanie - co uznamy za ważniejsze. Zaczęliśmy być niebezpieczni dla innych i to nas będą teraz atakować. Dlatego myślę, że najpierw trzeba się skupić na obronie pozycji, a później przystąpić do ataku. I nie robić porażki z czwartego miejsca w LŚ. Wiele zespołów do Katowic nie przyjechało, ale nie dlatego, że nie chciało, tylko dlatego, że im się nie udało. Nie możemy więc wyjść z tej walki zbitymi, skołatanymi, lecz z chęcią rewanżu. A Brazylia? Dystans nas dzielący istotnie jest niewielki. Tak sobie obliczyłem, że na dziesięć meczów Brazylia osiem zagra znakomicie, jeden słabo, ale wygra, a jeden przegra. My z dziesięciu spotkań sześć zagramy dobrze, w dwóch zwyciężymy po słabej grze, a dwa przegramy. I właśnie o te dwa mecze jeszcze jesteśmy gorsi.
* We wrześniu ME w Moskwie. Skoro my nie wytrzymaliśmy presji w Spodku, to może Rosjanie nie wytrzymają u siebie...
- Jedno jest pewne - tam nie będzie Katowic i oklasków dla drużyny przeciwnej. Choć chciałbym się mylić. Nawet jeśli przegramy z Rosją w grupie, to musimy wygrać dwa inne mecze, by zająć drugie miejsce i później, metodą na krzyż, znów zmierzyć się z Rosją - tyle że o finał. Twierdzę, że mimo porażki z USA jesteśmy na dobrej drodze. Powtórzę, w meczu z Brazylią "zamordowali" nam Winiara. A gdybyśmy mieli Winiara z fazy interkontynentalnej, to drużyna inaczej by wyglądała.
* W Spodku, pod względem atletycznym, najlepiej również wyglądali Brazylijczycy. Poza wystawiaczem Ricardo. U nas takim chucherkiem jest Paweł Zagumny. Czy rozgrywający faktycznie muszą mieć tylko w głowie, a w mięśniach już nie?
- Muszą mieć i tu, i tu. Oni też ganiają w jedną i drugą stronę. Indywidualizacja treningu siłowego jest jednak niezwykle istotna. Paweł jest wysoki, ale układ stawowo-mięśniowy i całą konstrukcję ma bardzo delikatne. Dlatego pracuje według specjalnego planu. Wiadomo, że nie musi mieć w nogach tyle, co Wlazły, ale za to dużo częściej niż inni utrzymuje ręce w górze. Gdyby nie miał na to siły, byłby skończony po dwóch setach.
rozmawiał Wojciech Koerber

Final Six - nagrody indywidualne
Najbardziej wartościowy gracz (MVP) Ricardo (Brazylia) 35 000 $
Najlepszy punktujący Siemion Połtawski (Rosja) 40 000
Najlepszy blokujący Gustavo Endres (Brazylia) 14 720
Najlepszy atakujący Jurij Bierieżko (Rosja) 14 720
Najlepszy libero Richard Lambourne (USA) 14 720
Najlepszy zagrywający Siemion Połtawski (Rosja) 14 720
Najlepszy rozgrywający Paweł Zagumny (Polska) 14 720

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto