Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inwazja biedronek. Owady z azjatyckim rodowodem pojawiają się w całym regionie

Paweł Gołębiowski
Inwazja biedronek w powiecie wałbrzyskim i kłodzkim. Owady pojawiają się także w innych miejscowościach Dolnego Śląska. - Nie ma dnia, żeby ktoś nie dzwonił i nie pytał o te biedronki - przyznaje prof. Jacek Twardowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

W ostatnich dniach mamy w Wałbrzychu prawdziwą inwazję biedronek. W różnych częściach miasta pojawiają się ich setki, a może nawet tysiące. Obsiadają budynki, dostają się do mieszkań.

– Mieliśmy wczoraj zgłoszenie z Osiedla Górniczego. Jednak jak pojechał tam patrol to biedronek już prawie nie było – słyszymy w straży miejskiej.
Pan Józef z dzielnicy Sobięcin opowiada, że dziwne biedronki, nie czerwone, a raczej beżowe, obsiadły ścianę bloku, w którym mieszka. Wlatywały do mieszkań przez uchylone okna. Były ich setki. Zaczęły znikać dopiero po kilku godzinach. – Słyszałem, że to biedronki azjatyckie. Trzeba na nie uważać, bo mogą kąsać, powodować alergie, a ich odchody robią plamy, których nie można usunąć – mówi wałbrzyszanin.
.
Okazuje się, że dużą liczbę biedronek można zobaczyć także w innych miejscowościach regionu. – Ja mieszkam w Bystrzycy Kłodzkiej. Jak nadleciały to pozamykałam okna. Po kilku godzinach zniknęły – opowiada pan Anna. Dodaje, że ktoś radził jej, żeby potraktowała biedronki preparatem zabijającym owady. Padają i zbiera się je odkurzaczem.

Jednak prof. Jacek Twardowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu odradza taką reakcję. – Te biedronki, podobnie jak nasze rodzime, są pożyteczne. Tak jak one także gryzą, ale to ugryzienie może spowodować co najwyżej niewielkie zaczerwienienie. Nigdy nic poważnego mi się nie stało – wyjaśnia.
Dodaje, że najlepiej chronić się przed owadami, zamykając okna i drzwi. Zakładać w nich specjalne siatki. Nie należy zabijać biedronek. One bowiem o tej porze roku wędrują szukając ciepłych miejsc do zimowania. Pojawiają się w nasłonecznionych miejscach, wchodzą do szczelin, zagłębień. Jak spadnie temperatura – znikają.

Biedronki azjatyckie nazywane też arlekinami pojawiły się w naszym kraju kilka lat temu. Sprowadzono je do Europy w celu zwalczania mszyc, bo są bardziej żarłoczne od rodzimych biedronek. Z czasem przekroczyły granice i pojawiły się w Polsce.

Biedronka azjatycka, czyli harmonia axyridis jest podobna do naszej, ale ma ubarwienie żółtego do nawet czarnego (z czerwonymi kropkami). Biedronka azjatycka może mieć od 0 do 23 kropek. Tuż za głową ma czarny rysunek w kształcie litery „M".

– Od kilku lat o tej porze roku, powtarza się ta sytuacja. Kiedy widzimy jedną biedronkę, to podchodzimy do niej z sympatią. A jak pojawią się ich setki, to reakcja bywa nerwowa – wyjaśnia profesor Twardowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto