Z powodu suszy mąka podrożeje w najbliższych tygodniach co najmniej o jedną piątą. Nie znaczy to jednak, że grożą nam wysokie podwyżki cen chleba
Tego lata pogoda nie sprzyjała zbiorom zbóż. Eksperci różnie szacują spadek plonów, lecz o sytuacji najwięcej mówi wzrost rynkowej ceny pszenicy. W ubiegłym roku płacono za tonę 360-380 zł, dwa miesiące temu – 400 zł, a teraz koszt zakupu dochodzi do 500 zł, a więc jest wyższy o jedną trzecią.
– Producenci liczą chyba na więcej, bo trzymają zboże w magazynach – wyjaśnia Andrzej Kazimierczak z firmy Dolnośląskie Młyny (dawny PZZ Bolesławiec).
Jego zdaniem polska pszenica bardziej nie zdrożeje, bo wtedy będzie się opłacało kupić ją na przykład w Czechach. Są także duże zapasy unijne, które mogą być w każdej chwili uruchomione.
Młyny mielą drożej
Niewątpliwie wzrośnie jednak cena mąki piekarniczej, służącej do wypieku chleba. W 2005 roku Dolnośląskie Młyny sprzedawały w hurcie kilogram za 60 groszy, a dziś cena podskoczyła do 80 groszy.
Z wstępnych kalkulacji wynika, że w sklepach zapłacimy za mąkę wkrótce o jedną piątą więcej niż na początku lata. Ponieważ umowy dostawców z sieciami handlowymi przewidują stabilizację cen w mniej więcej miesięcznych okresach, podwyżka wejdzie w życie prawdopodobnie w drugiej połowie września.
Zbijanie procentów
Podobnie jak ze zbożem i w tym przypadku wytwórcy nie mogą szaleć, bo handlowcy z nich zrezygnują i postawią na półkach tańszą mąkę z zagranicy.
Nie można całkowicie wykluczyć podwyżki cen chleba, choć na pewno nie dojdzie do niej w najbliższym czasie.
– Dostawcy mąki od dwóch tygodni informują nas o rosnących kosztach produkcji, ale do końca sierpnia pieczywo nie podrożeje – uspokaja Leszek Jaroszyński, prezes spółdzielni Mamut, największego zakładu w tej branży na Dolnym Śląsku.
Co się stanie potem? Obie strony usiądą do negocjacji. Nieoficjalnie wiadomo, że dostawcy mąki liczą na podwyżkę o 12-15 proc. Trudno dziś przewidzieć, jak skończą się rozmowy, ale można przypuszczać, że ceny wzrosną o kilka procent.
Nie znaczy to wcale, że już na początku września zapłacimy więcej za bochenek, przynajmniej we Wrocławiu. Mamut ma bowiem pewne pole manewru.
Bochenek zaczeka
– Jesteśmy kojarzeni z chlebem, ale to tylko jeden z trzech rodzajów wyrobów, obok sucharków i grzanek oraz wyrobów ciastkarskich – tłumaczy Leszek Jaroszyński.
Można przypuszczać, że prywatni piekarze będą powściągliwi i zaczekają – jak było dotychczas – na ruch Mamuta. Mimo że od wielu miesięcy narzekają na rosnące koszty, a zwłaszcza na wydatki na paliwo.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?