MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Greer czy Wójcik to nie Śląsk

Michał Lizak
Fot. W. Wilczyński
Fot. W. Wilczyński
Już jutro w Hali Mistrzów we Włocławku dojdzie do prestiżowego pojedynku Anwilu z Ideą Śląskiem. Po raz pierwszy włocławianie przystąpią do tej rywalizacji, jako aktualni mistrzowie Polski.

Już jutro w Hali Mistrzów we Włocławku dojdzie do prestiżowego pojedynku Anwilu z Ideą Śląskiem. Po raz pierwszy włocławianie przystąpią do tej rywalizacji, jako aktualni mistrzowie Polski. - Nie traktujemy tego meczu w specjalny sposób, bo nie ma na to czasu – mówi Andrej Urlep, były szkoleniowiec Śląska, od roku prowadzący zespół z Włocławka.

* Ma pan już pomysł na zatrzymanie Lynna Greera, który od czasu przyjazdu do Polski gdzie chce – czy to w Eurolidze czy w polskiej ekstraklasie – zdobywa ponad 20 punktów w meczu?

- Jego zatrzymanie nie będzie wcale kluczowe, bo Śląsk nie jest zespołem Lynna Greera.

* Wiele osób uważa, że właśnie tak jest!

- Ja nie. Naszym sukcesem będzie wygrany mecz, w którym Greer rzuci 40 punktów, a nie przegrany, gdy Amerykanin zaliczy 10 oczek...

* Co będzie dla Anwilu ważniejsze - zatrzymanie Greera czy Wójcika?

- Najważniejsze będzie zatrzymanie Ślaska, bo tylko to może ostatecznie przynieść zwycięstwo.

* Wójcik i Greer nie wystarczy? Myśli pan, że bez nich wrocławianie mogą marzyć o wygranej?

- A co to? Śląsk nie ma już więcej zawodników? Jest jeszcze przecież Dominik Tomczyk, jest Tanel Tein. To świetni gracze, których zawsze stać na wiele. Dlatego my nastawimy się na zatrzymanie drużyny, a nie liderów.

* Śląsk do Włocławka przyjedzie niemal bezpośrednio po ciężkim meczu w Hiszpanii. Anwil nie tylko gra u siebie, ale jest wypoczęty – w poprzedniej ligowej kolejce pauzowaliście, bo mecz z Prokomem będzie rozegrany w styczniu. Faworytem będzie więc pana zespół?

- Przede wszystkim my po prostu gramy z Prokomem w dniu, który od początku przewidziany był w terminarzu. Śląsk się nie musiał zgadzać na przełożenie meczu ze stycznia na listopad i też miałby wolny termin. W tej sytuacji to z pewnością jest nasz atut, bo wrocławianie ostatnio grają częściej. Z drugiej strony w ekipie z Wrocławia jest więcej wartościowych graczy...

* Zaraz, zaraz. Trener Muli Katzurin twierdzi, że w Śląsku ma co najwyżej 6-7 graczy na odpowiednim poziomie do walki o tytuł i rywalizacji w Eurolidze. Wiec chyba z tym potencjałem kadrowym nie ma co przesadzać...

- Nie interesuje mnie to, co twierdzi Katzurin. Ja wiem, jakich graczy ma do dyspozycji Idei Śląsk i jacy są w Anwilu. Z pewnością wrocławianie mają mocniejszy skład i lepszych zawodników. Ale u nas będą jeszcze zmiany. Na pewno w styczniu będziemy mocniejsi.

* W Anwilu – może poza Armandsem Skele i wracającym do formy Sharonem Wrightem – nie ma wielkich gwiazd. Skąd więc tak dobre wyniki?

- Stąd, że koszykówka to gra zespołowa i do zwycięstw nie są potrzebne wielkie nazwiska, ale silny zespół. My jesteśmy na to najlepszym przykładem, a po dojściu jeszcze dwóch nowych graczy powinniśmy grać jeszcze lepiej.

* Wszyscy czekają na to spotkanie nie tylko ze względu na tradycyjne stosunki obu klubów, ale także na pojedynek dwóch trenerów, którzy w ostatnich 6 latach wygrywali mistrzostwo Polski.

- Ja tak do tego nie podchodzę i jakaś tam rywalizacja trenerska nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Interesuje mnie tylko mój zespól i nic więcej.

* Podczas przedsezonowego turnieju Mazovia Cup w Warszawie wrocławianie pewnie wygrali z Anwilem różnicą 30 punktów. Jak wiele zmieniło się od tamtego spotkania?

- Dużo, a może nawet bardzo dużo. To był po prostu przedsezonowy pojedynek, z którego nie można wyciągnąć żadnych daleko idących wniosków. Śląsk pokazał wtedy wielki potencjał, my nie zagraliśmy tego, co mogliśmy. Dla mnie to, co wydarzyło się wówczas, nie ma żadnego znaczenia. Mam nadzieję, że dla moich graczy także. Jedno jest pewne – teraz nie prawie żadnych szans na to, by którykolwiek z zespołów wygrał taką różnicą. Myślę, że nie stać na to ani Śląska, ani Anwilu.

* Zdaje pan sobie sprawę, że od czasu gdy jest pan trenerem Anwilu wiele osób we Wrocławiu przestało tak negatywnie odbierać ten zespół, wcześnie praktycznie znienawidzony w stolicy Dolnego Śląska?

- Miło to słyszeć. Już w poprzednim sezonie było mi bardzo przyjemnie, gdy kibice we Wrocławiu przywitali mnie brawami. To znaczy, że ważniejsze jest dla nich to, co udało mi się dokonać ze Śląskiem, niż animozje między tymi klubami. Ja teraz pracuję we Włocławku i robię wszystko, aby ten zespół wygrywał. Prawdziwi kibice koszykówki, którzy rozumieją zasady rządzące w tej dyscyplinie, z pewnością to rozumieją.

od 7 lat
Wideo

Dzisiaj Iga Świątek kończy 23 lata!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto