Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik zakotwiczony

Paweł Gołębiowski
Rafał Glapiński - jeden z nielicznych graczy Górnika, którzy wczoraj podjęli walkę Fot. Dariusz Gdesz
Rafał Glapiński - jeden z nielicznych graczy Górnika, którzy wczoraj podjęli walkę Fot. Dariusz Gdesz
Górnik- Kotwica Kołobrzeg 66:86. Wałbrzyszanie właściwie nie podjęli walki O wczorajszym spotkaniu wałbrzyszanie będą chyba chcieli jak najszybciej zapomnieć.

Górnik- Kotwica Kołobrzeg 66:86. Wałbrzyszanie właściwie nie podjęli walki
O wczorajszym spotkaniu wałbrzyszanie będą chyba chcieli jak najszybciej zapomnieć. W hali w Świebodzicach ulegli 66:86 zespołowi Kotwicy Kołobrzeg, jednemu z głównych rywali w walce o utrzymanie się w ekstraklasie. - Zagraliśmy słabo. Zawodnicy kompletnie nie realizowali przedmeczowych założeń. Właściwie wszystko robili odwrotnie niż powinni - mówił po meczu załamany Radosław Czerniak, trener Górnika Wałbrzych.

Jego zespół zaczął mecz od celnego rzutu za trzy punkty Tomasza Zabłockiego, ale później było coraz gorzej. Gospodarze gubili się w obronie, a w ataku razili nieporadnością.
Zawodnicy Kotwicy z minuty na minutę powiększali przewagę, grając szybko i swobodnie. Wygrywali walkę pod tablicami, celnie rzucali z dystansu. Brylował w tym zwłaszcza Tomasz Mrożek, który trafił w tym meczu pięć "trójek" na siedem prób. W efekcie po pierwszej kwarcie Górnik przegrywał 9:24. Nie pomagały zmiany dokonywane przez szkoleniowca gospodarzy.
- Żaden z wchodzących na boisko zawodników nie wnosił nic do gry. Najgorsze jest jednak to, że nie było u nich widać woli walki. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że miało miejsce w tak ważnym meczu - tłumaczył trener Czerniak.
Niemoc jego podopiecznych trwała i w drugiej kwarcie. Tę część meczu dwoma kolejnymi trafieniami zakończył Brandon Armstrong i Kotwica prowadziła 49:25. O różnicy w skuteczności obydwu drużyn świadczą statystyki po pierwszych dwudziestu minutach. Górnik miał 14 procent skuteczności w rzutach za trzy punkty i 30 w rzutach za dwa. Kotwica po 66 procent.
Nic się nie zmieniło po zmianie stron. Na ponad minutę przed końcem trzeciej kwarty, kiedy trzy punkty zdobył faulowany przy rzucie Alvin Snow i po chwili kolejne dwa oczka dołożył Chris Daniels, przewaga gości urosła do 31 punktów (40:71).
- Jest mi wstyd za moich graczy. Nie wiem, czy gdybym w tej chwili zagrał przeciwko tak broniącym zawodnikom jak moi, to nie zdobyłbym też kilku punktów - oceniał zdenerwowany Radosław Czerniak.
W ostatniej części spotkania trener zdecydował się na wpuszczenie na boisko rezerwowych koszykarzy. Na parkiet wyszli: Bartłomiej Józefowicz, Michał Saran, Rafał Glapiński, Markus Carr, Kristijan Ercegović, a na chwilę pojawił się też Jacek Dymarski. I stało się coś dziwnego. Przewaga gości zaczęła topnieć.
- To nie znaczy wcale, że ci zawodnicy, którzy grali w trzeciej kwarcie, są tacy dobrzy, oni po prostu walczyli - oceniał trener Górnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto