Głową muru nie przebijesz

Komentarz do półfinału play-off BOT Turów - ASCO Śląsk (3-1)

To miały byc mecze walki - są. To miały być spotkania, w których najważniejsza będzie obrona - i tak też jest. To miały być pojedynki dwóch równorzędnych rywali - tego o derbach Dolnego Śląska w półfinale play-off powiedzieć się już zdecydowanie nie da. BOT TUrów jest lepszy nie tylko dlatego, że był wyżej w sezonie zasadniczym i ma przewagę własnego parkietu. Po prostu ekipa ze Zgorzelca ma lepszych graczy, zawodników, którzy stają na wysokości zadania w kluczowych momentach. W ASCO Śląsku takich koszykarzy jest zdecydowanie mniej. A same chcęci na półfinał to zdecydowanie za mało.
Żadnermu z zespołów nie można odmówić determinacji, zaangażowania i woli walki. Ale w kluczowym momencie górę biorą umiejętności. Głową muru się nie przebije, a czasem właśnie tak wyglądała gra w ataku wrocławian. BOT Turów nie imponował ofencywą, też miewał problemy, ale zawsze idealnie wykorzystywał drobne przewagi i dzięki temu wygrywał. To jest klucz do walki o złoto.
Można narzekać na nieskuteczność Olivera, niecelne rzuty wolne Tomczyka (mecz numer 3), niewykorzystywanie czystych pozycji, przez graczy pokroju Fona czy Chanasa. Ale to nie jest największy problem ASCO Śląska. Wrocławianie nie mogli liczyć na graczy podkoszowych - Oduoka i przede wszystkim Hamiltona. To oni - zwłaszcza Hamilton - kosztują najwięcej. To oni mieli odmienić drużynę. To oni ponoć mają doświadczenie czy umiejętności. Ponoć - bo w półfinale tego nie pokazali.