Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gigantyczna kara dla Polski w sprawie Turowa. Co o decyzji TSUE myślą związkowcy, mieszkańcy i burmistrz Bogatyni?

Justyna Orlik
Justyna Orlik
archiwum nm
Negocjacje polskiej i czeskiej strony trwają od wielu tygodni. Wczoraj (20.09) odbyła się konferencja prasowa z udziałem ministra środowiska w Bogatyni, a kilka godzin później pojawił się komunikat TSUE o nałożeniu na Polskę kary w wysokości pół miliona euro dziennie. Rząd miałby ją płacić KE za niezawieszenie działalności kopalni Turów. Jakie są nastroje w Bogatyni i co o sytuacji sądzą lokalni samorządowcy, związkowcy i mieszkańcy?

Kara nałożona przez TSUE i oświadczenia rzecznika rządu oraz prezesa PGE

Rzecznik prasowy polskiego rządu, Piotr Müller oraz prezes grupy PGE, Wojciech Dąbrowski wydali wczoraj (20.09) oświadczenia w sprawie decyzji TSUE. Obaj zgodnie poinformowali, że kopalnia Turów nie zaprzestanie swojej działalności. Müller wspomniał o zagrożeniu dla bezpieczeństwa energetycznego kopalni, a Dąbrowski o niezbędnych pozwoleniach środowiskowych i ważnej, legalnie wydanej koncesji, na podstawie której ta prowadzi wydobycie. Minister środowiska, Michał Kurtyka, zapewnił z kolei, że jest do stałej dyspozycji czeskiego rządu i że negocjacje, choć trudne, zmierzają do ustalenia porozumień końcowych. O to apelował również Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego, który pojawił się na wczorajszej konferencji w Bogatyni. Jak sprawę komentują mieszkańcy, lokalni samorządowcy, pracownicy i związkowcy?

Jakie nastroje panują w Bogatyni po decyzji TSUE?

Lokalne społeczeństwo jest podzielone. Część mieszkańców nie jest w stanie zrozumieć decyzji TSUE, część krytykuje działania rządu, a inni wprost mówią o tym, że Polska powinna wyjść z Unii Europejskiej. Nie jest tajemnicą, że decyzja Trybunału Europejskiego o natychmiastowym zamknięciu kopalni najbardziej odbiłaby się na powiecie zgorzeleckim, bo wiele osób - nawet jeśli nie pracuje w Turowie - prowadzi biznesy uzależnione od działalności spółki. Natychmiastowe zaprzestanie wydobycia to utrata miejsc pracy dla tysięcy osób, a w konsekwencji realizacja scenariusza wałbrzyskiego. Tego najbardziej boją się ci, którzy tu mieszkają. Nie mają złudzeń, że młodzi ludzie wyjadą z Bogatyni w poszukiwaniu chleba, a starszym będzie trudno znaleźć zatrudnienie.

"Unia nas krzywdziła i nie jest nam potrzebna"

- Ludzie już się tak nie boją, a z drugiej strony coraz częściej mówią o tym, że Unia jest nam niepotrzebna i robi nam dużo krzywdy. Nie myślą, że to może być realny problem dla Czechów (brak wody), a są przekonani, że to jedynie decyzja polityczna. Coraz więcej ludzi w Bogatyni na poważnie rozważa możliwość wyjścia z UE. Są to szczególnie ci, którzy czują się skrzywdzeni decyzją, nie myśląc o tym, że polskie władze zawiniły, prowadząc konsultacje. - tłumaczy Kamil Stemler, zaangażowany w życie społeczne Bogatyni.

- To nie jest prosty temat, a ludzi nie edukuje się w tej kwestii. Politykom nie zależy na dogłębnej analizie, wytłumaczeniu, gdzie jest podłoże tego sporu. Mieszkańcy są podjudzani, puszczane są fake newsy. Bogatynia traci na tym konflikcie przede wszystkim w kontekście relacji z Czechami. Pojawiły się głosy: "Nie dajmy kupować Czechom mięsa w naszych marketach", ale to cios wymierzony nie w naszych sąsiadów, ale lokalnych właścicieli sklepów. Wychodzi na to, że ci źli Czesi chcą zamknąć nam kopalnię, więc my nie pozwolimy im robić u nas zakupów. To najlepiej świadczy o tym, że część mieszkańców nie do końca zdaje sobie sprawę, czego spór dotyczy, kto zawinił i kto jest odpowiedzialny. Należałoby wyjaśnić ten konflikt, biorąc pod uwagę opinię Niemców, Czechów i Polaków. - dodaje Stemler.

Rozmawialiśmy z mieszkańcami oraz pracownikami kopalni i słowa Stemlera znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. "Nie wpuszczajmy do siebie knedlów i nie obsługujmy ich w marketach. To przez nich zaczęła się cała ta afera i to oni są jej winni" - poinformowała jedna z mieszkanek Bogatyni. "Czesi i Niemcy też mają kopalnię, a jakoś nie mówi się o tym w kontekście braku wody. W kopalni zatrudnionych jest ponad 3 tysiące ludzi, którzy mają na utrzymaniu dom i rodzinę. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli z dnia na dzień zatrzymać wydobycie. - tłumaczy nam jeden z pracowników kopalni.

Przedsiębiorcy też nie są gotowi na zamknięcie kompleksu Turów

Właściciele firm nie wyobrażają sobie wstrzymania prac na terenie kompleksu, bo w dużej mierze są uzależnieni od działalności kopalni i elektrowni. Problemy spółki oznaczałyby duży cios w ich portfele.

- To duże zagrożenie i jeżeli nie uda się załagodzić konfliktu, to bogatyńscy przedsiębiorcy będą mieli ogromny kłopot. Jako prezes Gminnej Spółdzielni nie ukrywam, że żyję dzięki mieszkańcom, którzy pracują w Turowie i handluję z kompleksem, dostarczając spółce pieczywo na stołówki i do punktów. To duży problem również dla tych, którzy są zatrudnieni w kopalni, bo nic się w Bogatyni nie buduje i nie tworzy. Może okazać się, że wszyscy zabierzemy walizki i wsiądziemy do pociągu, który ma powstać w Bogatyni, żeby wyjechać w Polskę. Jeżeli nie będzie kopalni i elektrowni, to również małe firmy będą musiały stąd uciekać, bo nie będą miały kogo obsługiwać. Nie sądzę, że dojdzie do zamknięcia z dnia na dzień, ale wątpię, żeby udało się utrzymać koncesję do 2044 roku. - wyjaśnia prezes Gminnej Spółdzielni w Bogatyni i kandydat na burmistrza, Ireneusz Kropidłowski.

Burmistrz Bogatyni zapewnia o dobrych relacjach z Czechami

O decyzji TSUE rozmawialiśmy również z burmistrzem Bogatyni, Wojciechem Dobrołowiczem, który wczoraj uczestniczył w spotkaniu z czeskimi samorządowcami w towarzystwie marszałka województwa, Cezarego Przybylskiego i ministra środowiska, Michała Kurtyki. Po spotkaniu polska strona zdecydowała o wystosowaniu apelu do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o przyśpieszenie podpisania dwustronnego porozumienia. Burmistrz zapewnia o dobrych relacjach z Czechami i chce, żeby mieszkańcy mogli pracować w kopalni do 2044 roku. Co myśli o wczorajszej decyzji TSUE?

- Takie zawirowania, związane z oświadczeniem TSUE są zupełnie niepotrzebne. Skoro dwa kraje tworzą porozumienie, to włożenie kija w mrowisko w postaci kar za to, że polska strona nie chce dostosować się do skandalicznej, oderwanej od rzeczywistości i uderzającej w polskie społeczeństwo i polskich obywateli, a w szczególności w mieszkańców gminy Bogatynia decyzji, jest nie do przyjęcia. Elektrownia zasila około 3 milionów gospodarstw w energię elektryczną, a Bogatynię w wodę i ciepło. Mam nadzieję i jestem o tym przekonany, że tak jak wiele krajów nie dostosowało się do wcześniejszych decyzji TSUE, również strona polska nie podejmie działań, które byłyby szkodliwe dla dziesiątek tysięcy obywateli. Dla nas byłaby to wizja ogromnego dramatu społecznego, finansowego i ekologicznego. Nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której tysiące osób z dnia na dzień traci pracę i w konsekwencji są pozbawieni nie tylko wody i ciepła, ale i podstawowych środków na to, żeby kupić chleb. - tłumaczy Wojciech Dobrołowicz, burmistrz Bogatyni.

"Sędzia Trybunału skazała ludzi na śmierć"

Manifestacje w obronie Turowa odbyły się na terenie Bogatyni i Zgorzelca w maju br. Do spontanicznych protestów przyłączali się wówczas pracownicy, ale też ludzie niebezpośrednio związani z kopalnią, którzy - jak twierdzą - nie wyobrażają sobie sytuacji, kiedy kompleks z dnia na dzień zostanie zamknięty. Od początku sporu najbardziej zaangażowani w obronę kopalni Turów byli związkowcy, protestujący wiosną przeciwko decyzji TSUE.

- Decyzja jest skandaliczna i to już kolejny etap skandalicznych decyzji sędzi Trybunału Konstytucyjnego Unii Europejskiej, która tak naprawdę na odchodne postanowiła ukarać mieszkańców Bogatyni i powiatu zgorzeleckiego, pracowników kompleksu Turów, nakładając kary i próbując zamknąć kopalnię Turów, co absolutnie nie ma uzasadnienia w prawdzie ani nie ma merytorycznych podstaw. Pani sędzina, co przed chwilą usłyszeliśmy na Radzie Dialogu od ministra środowiska, żadnego pisma ani dodatkowych wniosków nie uwzględniła w swojej decyzji. Można powiedzieć nawet, że ich nie przeczytała. To jest skandal i to pokazuje, że UE oparta na trzech filarach nie istnieje. Jak możemy mówić o wspólnym bezpieczeństwie? Mieszkańcy znajdą się za chwilę bez ciepłej wody i ogrzewania, więc to jest katastrofa. Sędzina skazała tych ludzi na śmierć. - wyjaśniał Wojciech Ilnicki z NSZZ "Solidarność" KWB Turów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto