Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gazu nie przymknęli

rozmawiał Jacek Portala
Rozmowa z Markiem Cieślakiem, trenerem żużlowej reprezentacji Polski * Podobno jest Pan dzieckiem szczęścia? – Przed finałem Drużynowego Pucharu Świata, kiedy byłem w Lesznie z drużyną, kilometr od mojego ...

Rozmowa z Markiem Cieślakiem, trenerem żużlowej reprezentacji Polski

* Podobno jest Pan dzieckiem szczęścia?
– Przed finałem Drużynowego Pucharu Świata, kiedy byłem w Lesznie z drużyną, kilometr od mojego domu rodzinnego, pod Częstochową, szalała trąba powietrzna. Kataklizm nie tylko połamał drzewa jak zapałki, wyrywał dachy domów, ale zburzył nawet mury. Mój dom szczęśliwie ocalał. Opatrzność czuwała nade mną i moją rodziną.

* To był chyba dobry znak przed batalią o medale?
- Zgadza się. Choć szczęściu w życiu trzeba pomóc. Jestem facetem spokojnym, cierpliwym, ale konsekwentnym w pracy zawodowej. Poprzeczkę zawsze zawieszam sobie wysoko i tego oczekuje od moich podopiecznych. Przecież filozofią sportu jest zwycięstwo. Nie cierpię wielkomiejskiego zgiełku, medialnej wrzawy, akademii i pieśni na cześć... Kocham przyrodę, las, ciszę. Obcuję z moimi ukochanymi zwierzętami. Hoduję świnki morskie.

* Tomek Gollob na konferencji prasowej podkreślał Pana zasługi w zdobyciu upragnionego złotego medalu. Jak Pan zmobilizował szóstkę wybrańców?
– Mam w domu wspaniałe, czarne rosyjskie teriery. Pokazałem chłopakom zdjęcie jednego z nich, wielokrotnego championa, z kolekcją medali międzynarodowych wystaw i powiedziałem, by go... naśladowali. Mówiąc już zupełnie serio, to wybrałem zawodników jeżdżących ofensywnie, którzy w najtrudniejszych sytuacjach, na leszczyńskim „lotnisku”, gazu nie przymkną. Zaufałem im bezgranicznie, a oni mnie. Bez wiary we własne umiejętności i niezłomnego ducha, nie ma mowy o sukcesie w tak trudnej profesji jaką jest speedway.

* Powodów do optymizmu i wiary chyba jednak nie było zbyt wiele? W końcu w Vojens przegraliśmy z Duńczykami wyraźnie, a w barażu o jeden punkt skuteczniejsi byli Australijczycy.
- Wiedziałem, że w Lesznie nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie jak dwa lata temu we Wrocławiu, gdzie już po czterech seriach wyścigów mogliśmy świętować zdobycie trofeum imienia legendarnego Ove Fundina. Powiem tylko tyle, że tegoroczne zwycięstwo smakuje bardziej. Dlaczego? Pokonaliśmy wielkiego rywala. Broniący w Lesznie mistrzowskiej korony Duńczycy, w pięćdziesięciu wyścigach dwóch turniejów w Vojens oraz w Lesznie, nie zanotowali ani jednego zera! Leszczyński finał przejdzie do historii jako jeden z najlepszych w rywalizacji o koronę drużynowego mistrza świata.

* Korekta w składzie naszej reprezentacji przed wielkim finałem entuzjazmu wśród kibiców Unii Leszno nie wywołała?
– Damian Baliński rzeczywiście w barażu jeździł dobrze i solidnie, ale Rune Holta podczas testów przed wielkim finałem był szybki jak błyskawica. Dlatego dokonałem taktycznej roszady. Przed ogłoszeniem składu kierowałem się tylko jednym kryterium: formą zawodników i ich psychiką. O nominacji trzech leszczyńskich Byków nie decydował tylko fakt, że każdą ścieżkę toru znają na pamięć i nie lękają się wielkich prędkości jakie można rozwijać na leszczyńskim torze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto