Huta Szkła Violetta w Stroniu Śląskim, Milicka Fabryka Bombek Choinkowych i Browar Śląski w Lwówku najgorsze mają już za sobą. Zakłady trafiły w ręce nowych właścicieli, zatrudniają ludzi i wznawiają produkcję.
Syndyk upadłej kilka miesięcy temu Huty Szkła Kryształowego Violetta w Stroniu Śląskim zatrudnił właśnie sto osób, które malują wytopione, zmagazynowane kryształy. Chce też uruchomić nieczynny od roku piec do wytopu szkła, co oznacza, że potrzebne będą kolejne ręce do pracy.
- Huta uratowana, a to dobra wiadomość, bo przez lata była największym pracodawcą i znakiem firmowym gminy - mówi Tadeusz Buchowski, który przepracował w hucie 20 lat.
Decyzja o postawieniu Violetty w stan likwidacji zapadła w lipcu 2008 roku. Pracę straciło wtedy czterysta osób. Zakład miał prawie 10 mln zł długu po tym, jak załamał się rynek szkła. Hutę dobił bardzo niski kurs dolara i euro, bo ponad 90 proc. produkcji Violetty trafiało na eksport do Europy i Ameryki.
Z tego samego powodu latem ubiegłego roku upadła Milicka Fabryka Bombek Choinkowych w Krośnicach. Bombki produkowano tu przez 58 lat. Pod koniec lat 90. wytwarzano tu milion szklanych ozdób rocznie.
Silna złotówka i tanie bombki sprowadzane z Chin nie dały jednak fabryce szans na przetrwanie.
Wówczas bez pracy zostało sto osób, a majątek przejął syndyk. Pół roku temu 12 byłych pracowników założyło spółdzielnie socjalną Szklany świat, która wznowiła produkcję bombek. Marzena Hofman, prezes spółdzielni mówi, że początki nie były łatwe, ale oni wierzyli, że warto spróbować, bo pięknie zdobione bombki mogą wygrać z tandetną konkurencją z Chin.
Z Powiatowego Urzędu Pracy dostali dotację, powiat dał im w użytkowanie budynek, a od syndyka odkupili maszyny i zapasy szkła. We wrześniu ruszyli z produkcją.
Uratować udało się również najstarszy polski browar w Lwówku Śląskim, który zbankrutował w 2007 roku. W marcu kupił go Browar Ciechan. Trwa remont i modernizacja.
- Warzelnia, fermentownia i leżakownia są już przygotowane na rozpoczęcie produkcji. Czekamy na pierwszą warkę - mówi Irena Galicka z Browaru Śląskiego w Lwówku. Ma być gotowa jeszcze w tym roku.
Dywanów, konserw i Diory już nie ma
Kilku dolnośląskich marek nie udało się, niestety, uratować. W lipcu tego roku upadłość ogłosiła m.in. Fabryka Dywanów z Kowar. To były najbardziej znane polskie dywany, do dziś zdobiące choćby Pałac Prezydencki. Eksportowano je nawet do Azji i Ameryki. W 2003 roku zamknięto też Prochowickie Zakłady Drobiarskie, a produkcję pasztetu przeniesiono do zakładu Agryf w Szczecinie. Nie istnieje też Fabryka Odbiorników Radiowych Diora w Dzierżoniowie. Istniała od 1945. Wtedy montowano tam proste radia z poniemieckich podzespołów. W latach 70. Diora rozpoczęła produkcję radioodbiorników marki Pionier, a potem zestawów wieżowych. W latach 90. zakład przekształcono w spółkę akcyjną, a w 2000 roku ogłosiła upadłość.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?