GDYNIA
Ja chyba zwariowałem. Czy nas za chwilę do Tworek odwiozą? - pytał rozpaczliwie jeden z krytyków filmowych, robiąc aluzję do werdyktu jury, pod wodzą Marka Koterskiego (autora "Dnia świra").
Szok. To słowo najczęściej padało w kuluarach. Kiedy Koterski przeczytał, że Złote Lwy przyznano filmowi "Warszawa", widownia najpierw zabuczała i zagwizdała. A potem zapadła długa cisza.
Zwycięstwo Dariusza Gajewskiego jest podszyte skandalem i pytaniami - dlaczego on? A nie "Pornografia", której Lwy należały się jak psu zupa, zdaniem większości widzów festiwalu. Na ten temat różnie spekulowano. Jedni mówili, że telewizja musiała mieć wreszcie jakiś sukces (jest współproducentem "Warszawy").
Inni byli przekonani, że chodziło o to, aby Lew Rywin nie postawił nogi na scenie (jako producent "Pornografii"). Pojawiały się też sugestie o polskim filmowym piekiełku pełnym zazdrości, że ktoś może zrobić, coś naprawdę dobrze, więc trzeba go "wyciąć".
Jan Jakub Kolski był więc przegrany u jury, ale wygrany u publiczności. Dostał jej nagrodę - Złotego Klakiera. Telewizja jednak tego nie pokazała, co jest skandalem.
Kolski na pytanie o rozczarowanie mówił: - Najważniejsze, że wygrałem u tej pani. I pokazał na kinomankę Marię Kalinowską oraz jej męża (obejrzeli w swoim życiu prawie 8 tysięcy filmów). Oboje starsi państwo potwierdzili, że to najpiękniejszy i najlepszy film festiwalu.
Dziwił również deszcz nagród dla filmu "Zmruż oczy" Andrzeja Jakimowskiego (reżyser przemawiając, jedną rękę trzymał w kieszeni, a drugą się drapał po brzuchu). Dostał m.in. nagrodę za scenografię, chociaż wcześniej mówił, że wystarczyło tylko przejrzeć 200 PGR-ów, wybrać jeden. I to był cały wysiłek scenografa.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?