Ferie zasypane papierami

Przez biurokrację ucierpią dzieci z najuboższych wrocławskich rodzin

Miasto miało przekazać na zimowy wypoczynek dla dzieci we wrocławskich świetlicach 300 tysięcy złotych. Przekaże tylko 50 tysięcy, bo organizatorzy źle wypełnili wnioski o dotację.

Miasto nie zagospodarowało 250 tysięcy złotych. - Te pieniądze wykorzystamy na letni wypoczynek - zapewnia Michał Janicki, zastępca dyrektora departamentu spraw społecznych.
Z 35 propozycji, 26 zostało odrzuconych z powodów błędów formalnych i merytorycznych. - To szerokie pojęcie. Nie wiem, co się pod nim kryje. Nikt nam nie powiedział, co to za błędy. Nikt wcześniej nie pokazał jak wypełnia się takie wnioski. W internecie też nie mogliśmy znaleźć przykładowego pisma, na którym moglibyśmy się wzorować - mówi Anna Piasecka z wrocławskiego Caritasu.

Bez dotacji, bez jedzenia
Ci, którzy prowadzą świetlice środowiskowe muszą od czerwca wypełniać wnioski podobne do unijnych, by dostać dofinansowanie. - Żadna z ofert biorących udział w konkursie, nie była wypełniona bezbłędnie. Propozycje, które wygrały miały wnioski wypełnione tak, że można było je uzupełnić przed podpisaniem umowy. Reszta była nie do poprawienia! - tłumaczy Janicki.
Organizacje nie dołączyły do wniosku statutu, sprawozdań z innych akcji, wypisów z Krajowego Rejestru Sądowego. W ich ofercie były zawyżone koszty na jedno dziecko.
- Pomyliłem się w kosztorysie. Napisałem w kosztach własnych 120 złotych więcej niż jest w rzeczywistości. Biorąc po uwagę, że ferie miały być dla 60 osób, taka kwota jest chyba kroplą w morzu. Ale dla urzędników właśnie to się liczy. Biurokracja - mówi Rafał Karbowniczek, który prowadzi świetlicę środowiskową "Tęcza" przy parafii św. Anna na Praczach Odrzańskich. Bez dotacji nie będzie mógł w czasie ferii poczęstować dzieci posiłkiem. Maluchy nie pójdą do kina i nie pojadą do aquaparku. - Nie stać nas na to. Będziemy się bawić, malować, śpiewać. Chciałem, żeby te ferie były dla nich prawdziwą atrakcją - mówi rozgoryczony.
Barbara Adamkiewicz z Wrocławskiej Galerii Młodych twierdzi, że urzędnicy patrzą na drobiazgi. - Staram się ogarnąć tę biurokrację. Ale efekt jest taki, że zamiast prowadzić ciekawe zajęcia dla dzieci, muszę borykać się z papierami - mówi Adamkiewicz.

Żeby się nie powtórzyło
Zdaniem Michała Janickiego wnioski złożone były zbyt późno, by zawiadomić organizacje o ewentualnych błędach i brakach. - A nie mogliśmy podpisać umowy z kimś, kto na przykład nie rozlicza się z poprzednich dotacji. To my stoimy na straży państwowych pieniędzy. My jesteśmy z tego rozliczani- tłumaczy zastępca dyrektora departamentu spraw społecznych.
Urząd miasta nie mógł wykorzystać pozostałych 250 tysięcy na dotację projektów, które wygrały konkurs, bo nie mogą dać wnioskodawcom więcej niż proszą. - Te pieniądze musiały zostać. Ale obiecuję, że będą wykorzystane w wakacje - zapewnia Janicki.
Po doświadczeniach z feriami, gdy okazało się, że wszyscy mają kłopoty z wypełnianiem nowych wniosków, miasto powołało zespół doradców. -Specjaliści będą pomagać przy wypełnianiu dokumentów. Zrobimy wszystko, by taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. - mówi Janicki. Zapewnił nas, że w internecie pojawią się wzory poprawnie wypełnionych wniosków.
Organizacje Pozarządowe nie kryją żalu. - Przez biurokrację, papierki, cyferki i rubryki, cierpią dzieci. A chcieliśmy, żeby miały niezapomniane ferie - mówi Rafał Karbowniczek ze świetlicy "Tęcza".

Milion dla dzieci
Miasto na zorganizowanie ferii w tym roku przeznaczyło prawie milion złotych. 10 tysięcy na zajęcia kulturalne, 83 tysiące na zajęcia sportowe. Dofinansowało 118 wyjazdów zimowych, na które wydało ponad 500 tysięcy złotych.