Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fenomen wyspy Słodowej we Wrocławiu

Paulina Pilarczyk
Fot. Paweł Relikowski
Koniec lipca, dochodzi godzina 21. Jak co wieczór, na wrocławską Wyspę Słodową zaczynają się schodzić tłumy młodych ludzi.

Wyspa Słodowa, przez bywalców zwana po prostu wyspą, to niewielka, porośnięta zielenią wysepka, otoczona rzeką Odrą. W dzień, to idealne miejsce na rodzinne spacery i towarzyskie spotkania. Chętnie odwiedzana jest też przez turystów. Każdego wieczoru wyspa zamienia się jednak w raj dla amatorów dobrej zabawy -''wieczną imprezę''.

Pierwsze co rzuca się w oczy, kiedy na nią wchodzimy, to panujący tu luz. Wejść może każdy. Nie ma żadnych ograniczeń. Spotykamy ludzi w dresach i ubranych elegancko; łysych i w dredach. Szarych i kolorowych. Nikomu to nie przeszkadza. Siadamy tam, gdzie jest miejsce. Nie ma, oczywiście, żadnych specjalnie wyznaczonych do tego miejsc. Jest trawa i schody dookoła wyspy.Niektórzy siadają na uboczu, w swoim gronie. Wyciągają kupiony w pobliskim sklepie ''24h'' alkohol, napoje i plastikowe kubeczki.

Zobacz zdjęcia z koncertu Nicka Cave'a we Wrocławiu

Zaczynają zabawę. Inni wybierają schody, gdzie patrząc na odbijającą się w lustrze wody, oświetloną część miasta, leniwie sączą kolejne piwo ''Perła''. Są też i tacy, którzy wolą ulokować się w centralnej części Wyspy. Ci są zazwyczaj najgłośniejsi. Chętni do nawiązywania nowych znajomości. Pogadają, poczęstują papierosem, wymienią się numerem telefonu. Ale nic na siłę, bez narzucania się.Czujemy dym. Ktoś przyniósł ze sobą małego grilla i piecze na nim kiełbaski. Częstuje znajomych. Ktoś inny wyciąga gitarę i zaczyna grać ''Whisky, moja żono''. Skupia się wokół niego grupa ludzi, która zaczyna śpiewać. Są już po kilku piwach, więc ich śpiew przypomina raczej głośne wycie. Trochę mylą im się słowa, czasem gubią melodię, ale wszystkim się podoba. Po skończeniu utworu rozlegają się brawa.

Nagle, przechodzi koło nas młody mężczyzna z długimi włosami. Schodzi schodami w dół. Zaczyna sikać do rzeki. Po chwili wraca do swoich zajęć. Bo toalety są tu sporym problemem. Na całej wyspie jest ich tylko kilka. Kolejki sięgają jakichś 200 metrów. Dlatego ci mniej cierpliwi, do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych, wykorzystują inne miejsca.

Najpopularniejsze są krzaki na obrzeżach wyspy. Jednak, jak przekonuje 20-letnia Angelika: - Na wyspie jest kultura, wszyscy po sobie sprzątają i starają się, żeby nie zostawały żadne śmieci.Ścieżką idą dwie dziewczyny. Szczupłe, wysokie, ubrane w kolorowe bluzki i krótkie spodenki. Uśmiechają się. Podchodzą do każdego i pytają, czy ma puste puszki po piwie. Zbierają je, zgniatają i układają w linii prostej. -To jest most-informują. Zaczynają po nim chodzić. Rozlega się śmiech. Ale zabawa! Ktoś wyciąga telefon komórkowy i nagrywa filmik. Będzie pamiątka.Widzimy znajomego. Machamy do niego. Jest dość głośno, więc się nie słyszymy.

Podchodzi do nas z grupą przyjaciół. - Asia, Tomek, Krzysiek i Dominika - poznajcie się. Asia i Dominika są studentkami z Poznania. Przyjechały tu na wakacje. Mówią, że strasznie im się tu podoba, że ''wolność'', że ''spontan'', że ''niesamowity klimat''. W ogóle znajomych można tu spotkać na każdym kroku. A to dlatego, że Wyspa jest naprawdę niewielka. Co dodaje jej swoistego uroku.

Co jest głównym powodem, dla którego młodzież tak uwielbia Wyspę Słodową? -To jedyne miejsce we Wrocławiu, gdzie możesz na legalu pić alkohol w miejscu publicznym - mówi 21-letni Mateusz, który na Wyspę przychodzi kilka razy w tygodniu. Wysokie ceny alkoholi w pubach i klubach powodują, że większość kupuje go w pobliskim sklepie i pije na Wyspie, a potem, jeśli ma ochotę, idzie się pobawić do jakiegoś klubu. Dla Kuby (lat 20) ważna jest adrenalina.- Kręci mnie też to, że picie jest tutaj nielegalne, a jednak wszyscy to robią i nikt nie zostaje ukarany.

To prawda. Panuje tu pewna niepisana zasada, w myśl której, dopóki na Wyspie jest spokój, straż miejska i policja raczej się tu nie zjawiają. Inni podkreślają jej walory estetyczne -piękny widok na miasto, blisko centrum, a wszystko to na świeżym powietrzu. W dodatku całkowicie za darmo.Organizowane są tu też koncerty zespołów rockowych. To nie lada gratka dla fanów tej muzyki, a panująca tu atmosfera przypomina klimat rodem z festiwalu jarocińskiego; tyle, że na mniejszą skalę. Jednak wcale nie o muzykę tu chodzi. Ona jest tylko dodatkiem do dobrej zabawy. Największym fenomenem tego miejsca jest niesamowita integracja, jaką możemy tu zaobserwować. Młodzi ludzie, nagle stają się bardziej otwarci i tolerancyjni, chętni do współpracy.

- To miejsce łączy; chociaż to tylko pusta przestrzeń, porośnięta kilkoma drzewami. Ludzie stworzyli tu coś tak niesamowitego, że chce się tu przychodzić-zachwyca się Gosia. -To z pewnością jedyne takie miejsce we Wrocławiu-dodaje po chwili. Mimo, że miejsce to pozbawione jest zewnętrznej kontroli i to młodzi tu ''rządzą'', jest tu bardzo spokojnie. Mateusz twierdzi, że jeszcze nie widział, żeby był tu jakiś ''dym'', żeby ktoś się bił.Około godziny 3 nad ranem, Wyspa pustoszeje. Odwiedzają ją wtedy bezdomni ''zbieracze'' szkła i aluminium. Nie dość, że mogą nieźle zarobić (z racji dużego nagromadzenia tu tychże surowców), to jeszcze sprzątają Wyspę. I tak, w dzień Wyspa znowu będzie przyjemnym miejscem dla spacerowiczów, a wieczorem znów zamieni się w najlepszą imprezę w mieście.

Wrocław z lotu ptaka - zobacz zdjęcia

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto