WROCŁAW Stawka jest wysoka: 1.736.714 zł plus ustawowe odsetki za 3 lata. Tyle zdaniem sądu I instancji Totalizator Sportowy powinien wypłacić Franciszkowi Majce.
Dziś sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
To już ostatni etap walki o "szóstkę", którą wrocławianin Franciszek Majka, wygrał w Dużego Lotka w lutym 1998 roku. Wygrał, ale pieniędzy nie dostał. Stało się tak, bo wyrzucił kupon, który zgodnie z regulaminem totalizatora, jest jedyną podstawą do wypłacenia wygranej. Sprawa byłaby prosta, gdyby nie to, że pechowy szczęściarz pozbył się kuponu z winy organizatora gry. Otóż, kiedy w kolekturze sprawdzał kupon, lottomat - maszyna sprawdzająca zakłady - "nie zauważył" na nim "szóstki". Mimo to szefowie totka nie chcieli słyszeć o wypłaceniu pieniędzy. Rozgłosu sprawie nadawało przy tym to, że wygrana z 17 lutego była rekordowo wysoka: prawie 2 mln zł.
Po trwającym trzy lata procesie sąd I instancji uznał, że pieniądze wraz z odsetkami wrocławianinowi się należą, ale totolotek ma wypłacić Majce nie "szóstkę" trafioną przed 4 laty, a jedynie odszkodowanie - za narażenie na stratę - równe tamtej wygranej.
Od tego wyroku odwołał się Totalizator Sportowy. Orzeczenie, jakie zapadnie w sądzie apelacyjnym, będzie prawomocne. Przysługuje od niego jedynie kasacja w Sądzie Najwyższym. Sąd może też cofnąć sprawę do ponownego rozpoznania i proces będzie się toczył od nowa.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?