Anonimowy mężczyzna zadzwonił na telefon alarmowy policji około 17.30. W Rynku natychmiast pojawiły się wszystkie służby porządkowe, straż pożarna i pogotowie.
Godz. 17.50. - Nie zarządziliśmy jeszcze ewakuacji budynków w Rynku. Najpierw musimy sprawdzić Ratusz. Pomogą nam w tym odpowiednio przeszkolone w tym celu psy - mówi Paweł Petrykowski.
Przechodnie i turyści byli mocno zdezorientowani. Nikt nie wiedział, co się dzieje. - Pewnie przyjechała jakaś ważna osobistość, że policja wyrzuca nas z Rynku - domyślał się Zdzisław Szymanek, który przyszedł z żoną na lody do jednej z kawiarni.
W Rynku pojawiły się wszystkie służby porządkowe
Godz. 18.40. - Cały czas trwa przeszukiwanie pomieszczeń Ratusza. Rynek opuściło około dwóch tysiący przechodniów i turystów. Nie zarządziliśmy ewakuacji okolicznych kamienic - informuje rzecznik policji.
Policja nakazuje przechodniom opuścić Rynek
Wrocławianie komentują wydarzenie na Rynku. - Siedziałyśmy w pracy. Kazano nam się ewakuować. Później dowiedziałyśmy się, że chodzi o bombę w Ratuszu - stwierdza Monika Jaworska, pracująca w jednym z punktów gastronomicznych w Rynku.
- Byłem w pracy. Policja przyjechała. Musiałem uciec. Nie chcę nic mówić, ale trochę się wystraszyłem. To wszystko przez to, że nasi nie wycofali się z Afganistanu - domyśla się Mateusz Graj.
W Ratuszu nie było bomby
19.25 - Przechodnie wrócili na Rynek. Służby opuszczają centrum miasta.
- W Ratuszu nie znaleziono materiałów wybuchowych. Skończyliśmy akcję o 19.15. Szukamy człowieka, który zadzwonił do nas anonimowo i poinformował o bombie w Ratuszu . Chcemy go zatrzymać - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik policji.
Współpraca: Bartłomiej Sarna
Wrocławianie przyglądali się akcji zza taśmy
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?