Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Erik Axl Sund: W Szwecji kobiety lubią czytać o przemocy

Kinga Czernichowska
erikaxlsund.com
"Oblicza Victorii Bergman" to thriller, który czyta się z zapartym tchem. To ten gatunek książki, który wciska w fotel i nie pozwala się oderwać przed skończeniem lektury.

Erik Axl Sund to duet w składzie: Jerker Eriksson i Håkan Axlandr Sundquist. Jerker pracuje w więziennej bibliotece, Håkan jest muzykiem, ale razem świetnie się dopełniają i są na to dowody w postaci liczby sprzedanych książek. "Oblicza Victorii Bergman" okazały się bestsellerem, debiutujący autorzy zostali nawet wyróżnieni przez Szwedzką Akademię Twórców Literatury Kryminalnej nagrodą specjalną.

Na początku muszę Wam pogratulować - trylogię czyta się jednym tchem.

Jerker Eriksson, Håkan Axlandr Sundquist: - Dziękujemy.

Skąd czerpaliście inspirację? Opisy ukazujące przemoc stosowaną wobec niektórych bohaterów są tak przerażające i ohydne, że chyba nie mogą być wytworem ludzkiej wyobraźni.

J. E, H. A. S: - Kiedy sześć lat temu zaczynaliśmy pisać tę książkę, obaj przechodziliśmy w naszym życiu emocjonalny kryzys. Mieliśmy wszystkiego dość. Pisanie było dla nas rodzajem terapii. Inspirację dla stworzenia wielu bohaterów niosło prawdziwe życie, bo niestety w tym prawdziwym życiu jest wiele zła, więcej niż w powieściach.

Jerker, pracujesz teraz w więziennej bibliotece. Zapewne ludzie, których tam spotykasz, to osoby z kryminalną przeszłością. Czy to, co przeżyli, mogłoby stać się dla Ciebie inspiracją?

J. E.: - Raczej nie. Zacznijmy od tego, że jest to więzienie, w którym osadzone zostały osoby z karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Ich przeszłość to ewentualnie pobicia czy drobne kradzieże.

Wasza książka to swego rodzaju psychologiczne studium, skupiacie się na psychice mordercy. Interesowaliście się wcześniej tą dziedziną?

H. A. S.: - Faktycznie, psychologia to coś, czym obaj się interesujemy. Partnerką życiową Jerkera przez dziesięć czy dwanaście lat była psycholog. To na pewno nam pomogło.

J. E.: - Ona miała bardzo bogaty zbiór książek z tej dziedziny. Na samym początku zdarzało nam się konfrontować pewne opisy z jej wiedzą z zakresu psychologii.

H. A. S: - Przedstawialiśmy jej fragment powieści, a ona mówiła: "Faktycznie, to byłoby prawdopodobne". Zdarzało się, że wykorzystywaliśmy ludzi z naszego otoczenia, także znajomych i w oparciu o elementy ich osobowości kreowaliśmy niektóre nasze postacie.

Wróćmy do tych przerażających opisów. Złamana igła tkwiąca w ręce chłopca czy odcięte ostrym narzędziem genitalia to nie jest przemoc, którą łatwo sobie wyobrazić. Czy pisząc tę książkę opieraliście się na opisach przestępstw, które miały miejsce w rzeczywistości?

H. A. S: - W niektórych przypadkach rzeczywiście tak było. Czytaliśmy mnóstwo gazet, zagłębialiśmy się w szczegóły.

J. E.: - Mieliśmy cały stos magazynów, takich jak "Time" czy "Newsweek".

H. A. S: - Czytaliśmy o tych wszystkich okropieństwach i wiesz co? Nie mogliśmy pojąć, że one zdarzyły się naprawdę. Podkreślę to jeszcze raz: życie jest dużo bardziej brutalne niż powieści. Dla przykładu: ten pochodzący z Chin chłopiec, Gao Lian, był zamknięty w pokoju Victorii przez dwa lata. Tak to wygląda w książce. Czytaliśmy potem o jakimś świrze, który trzymał w zamknięciu swoją ofiarę przez 21 lat!

J. E.: - Nie wszystkim mogliśmy się inspirować, ponieważ nie wszystko można byłoby wydrukować. Chodzi o skalę okrucieństwa - czytelnik by nam nie uwierzył.

Teraz też trudno uwierzyć. Czytelnik w czasie lektury przeżywa szok.

H. A. S: - Zaczynaliśmy pisać dla siebie, tak po prostu, do szuflady. Wcale nie mieliśmy zamiaru tego wydać. Wcale nie chcieliśmy nikogo zaskoczyć ani zaszokować. Może to zabrzmi dziwnie, ale opisywany przez nas rodzaj przemocy staje się w pewnym sensie rozrywką, mimo że to odrażające.

Dla mnie zaskakujące jest to, że spora część Waszych wiernych fanów i czytelników to kobiety. Przecież kobiety są subtelne, nie lubią przemocy.

H. A. S: - Trudno mi powiedzieć, jak to wygląda w Polsce, ale w Szwecji jest dokładnie na odwrót. Kobiety, zwłaszcza te w średnim wieku, mające ok. 50 lat, uwielbiają czytać o przemocy.

J. E.: - Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że im więcej przemocy, tym lepiej.

Pisanie w duecie - to musi być skomplikowany proces.

H. A. S: - Weź pod uwagę, że w Szwecji to nie jest wcale takie niezwykłe. W naszym kraju jest wielu autorów, którzy w ten właśnie sposób przygotowują swoje powieści. Zdarzają się nawet małżeństwa piszące razem.

J. E.: - To prawda, u nas jest to dosyć częste, zwłaszcza, jeśli chodzi o literaturę faktu.

A jak ten proces wygląda w praktyce?

J. E.: - Najtrudniej jest zacząć. Problem polega na tym, że każdy pisze w inny sposób, a przecież potem wszystko trzeba połączyć w rozdziały. A jeśli nie pogodzimy stylów, to książki po prostu nie będzie się dało czytać.

H. A. S: - Jerker ma tendencję do pisania o niczym. Długie opisy to jego specjalność. Dlatego ogromnym wyzwaniem jest znalezienie wspólnego języka.

I wspólnego stylu.

J. E.: - To prawda. Czasem musieliśmy analizować ten sam tekst dziesięć razy i dopiero po tych dziesięciu razach udawało się stworzyć coś sensownego.

H. A. S: - Ustaliliśmy sobie pewne zasady. Czytaliśmy tekst na głos. Kiedy okazywało się, że muszę cofnąć się i przeczytać jeszcze raz, to wiedziałem, że to zdanie trzeba poprawić.

Niejednokrotnie przyznawaliście się do tego, że macie także różne charaktery. Jak zatem udało Wam się osiągnąć kompromis we wspólnej pracy nad książką?

H. A. S: - Nie tylko mamy różne charaktery, ale też żyjemy w różnych środowiskach, mamy zupełnie inne nawyki.

J. E.: - Sytuacja wymagała od nas tego, żebyśmy stworzyli dla siebie jeszcze jeden umysł, który będzie godził zachcianki jednego i drugiego. Z pewnością pomagało nam też to, że jesteśmy po prostu przyjaciółmi. Przyjaźnimy się od ponad piętnastu lat, zatem udaje nam się wypracowywać kompromisy.

H. A. S: - Oczywiście na początku to też było dla nas rodzajem eksperymentu.

To nie był Wasz pierwszy wspólny projekt. Jerker, jesteś producentem płyty Håkana. Czy ta poprzednia, muzyczna forma współpracy, wpłynęła w jakiś sposób na proces pisania książki?

J. E.: -

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto