Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Grosseova i jej emocje wypalone w glinie (WYSTAWA)

Katarzyna Kaczorowska
Elżbieta Grosseova przy jednej ze swoich wielkich prac
Elżbieta Grosseova przy jednej ze swoich wielkich prac materiały BWA
Elżbieta Grosseova pracuje w glinie, piasku, metalach. Fascynują ją żywioły, chaos i emocje. Jej emocje wypalone w glinie możesz zobaczyć na wystawie"PONADto" . Zobacz dzieła, które nie zostawiają widza obojętnym.

Jej matka była Polką, łączniczką AK. Ojciec był Czechem. W czasie wojny mieszkali w Warszawie, w dużej willi, ale kiedy wybuchło powstanie, któregoś dnia przyszli Niemcy i do piwnicy, w której ukrywali się Elżbieta z rodzicami oraz ich bliscy, wrzucili granaty.

- Wychodziliśmy z tej piwnicy po trupach. Dosłownie, idąc po martwych ciałach - opowiada Elżbieta Grosseova, która miała wtedy 7 lat i razem z matką trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie. Uratowała ją lekarka, która małą dziewczynkę w nocy wyprowadziła za druty. Matka Elżbiety została wywieziona do obozu w Bawarii, ojciec też trafił do łagru.

- Ale przeżyliśmy. I po wojnie nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się wtedy wydarzyło. Nigdy - opowiada ceramiczka, która po maturze przyjechała na studia na warszawską ASP. - Po wojnie tato zdecydował, że wyjeżdżamy do Czechosłowacji. Byliśmy bardzo szczęśliwą rodziną, ja miałam być prawniczką, ale po maturze trafiłam na bal. I wszystko się zmieniło - uśmiecha się Elżbieta Grosseova.

Za słowem "wszystko" kryje się pewien rzeźbiarz, który wypatrzył dziewczynę z jasnym warkoczem i zamiast do tańca, zaprosił do swojej pracowni. Tam, kiedy rzeźbił głowę 18-letniej Elżbiety, ta miała ciągle uwagi do tego, co robi. W końcu gospodarz rzucił krótko: - A skąd ty taka jesteś mądra? I poprosił, by przyszła raz jeszcze i sama wyrzeźbiła głowę modelki. I tak się stało. - Usłyszałam wtedy, że mam zapomnieć o prawie, że moją drogą jest rzeźba. I z tą jedną pracą pojechałam na uczelnię, gdzie mnie przyjęto - opowiada Grosseova.

Pracuje w glinie, piasku, metalach. Fascynują ją żywioły, chaos i emocje. Te ostatnie wyrzuca z siebie i zamyka w formie wypalonej w piecu ceramicznym. Jest coś absolutnie skończonego w jej dziełach, co przyciąga i wywołuje w patrzącym nieuchronny rezonans. Artystka przyznaje, że jej rzeźby wynikają z jej lęków i niepokojów. Im jest starsza, tym częściej do niej wracają wojenne wspomnienia. Przeżyła trzęsienie ziemi i tsunami.

- Kiedy wzbiera we mnie cały niepokój i kolce, które noszę w sobie, to w końcu dojrzewam, by je wyrzucić na zewnątrz w postaci nowej rzeźby - mówi rzeźbiarka.

Wystawa zatytułowana "PONADto" czynna jest do 6 lipca w Galerii Szkła i Ceramiki przy pl. Kościuszki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto