MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ekran jak odkurzacz

Mariola Szczyrba
„Wojna światów” – Spielberg znów wykonał dobrą robotę Jestem pacyfistką, ale ta wojna jest naprawdę dobra. Może nie powala na kolana, ale na pewno wciąga.

„Wojna światów” – Spielberg znów wykonał dobrą robotę

Jestem pacyfistką, ale ta wojna jest naprawdę dobra. Może nie powala na kolana, ale na pewno wciąga.
Najbardziej bałam się amerykańskiego kiczu w stylu „Dnia niepodległości” albo „Patrioty”. W myślach widziałam już amerykańskie flagi łopoczące na wietrze. Na szczęście Spielberg jest chyba na to zbyt inteligentny i z góry założył komercyjny sukces. Do głównej roli wybrał megagwiazdora – Toma Cruise'a. Scenariusz oparł na powieści H. G. Wellsa o ataku obcych na ziemię, a kamerę powierzył mistrzowi – Januszowi Kamińskiemu. Starał się jednak uwiarygodnić tę historię. Skupił się na dramacie jednej rodziny i ojcu (Cruise), który próbuje uratować swoje dzieci przed armią Triopodów. Wszystko zaczęło się od gigantycznej burzy, która przeszła nad miastem. Tak rozpoczął się atak obcej cywilizacji, która wybija ludzi jak komary. – Co to jest? Terroryści?! – pyta w pewnym momencie syn Raya.
W „Wojnie” Spielberga roi się od aluzji do ataków terrorystycznych. Jest tu strach przed nieznaną siłą, są ściany płaczu pokryte zdjęciami zaginionych. Spielberg daje nam jednak nadzieję. Mówi, że los świata leży w naszych rękach.
Reżyser powiedział kiedyś: – Ekran jak gigantyczny odkurzacz powinien wciągać miliony ludzi, a potem wypluwać ich na ulicę zachwyconych.
Co tu dużo mówić: dałam się wciągnąć i wypluć. Polecam.
Jestem pacyfistką, ale ta wojna jest naprawdę dobra. Może nie powala na kolana, ale na pewno wciąga.
Najbardziej bałam się amerykańskiego kiczu w stylu „Dnia niepodległości” albo „Patrioty”. W myślach widziałam już amerykańskie flagi łopoczące na wietrze. Na szczęście Spielberg jest chyba na to zbyt inteligentny i z góry założył komercyjny sukces. Do głównej roli wybrał megagwiazdora – Toma Cruise'a. Scenariusz oparł na powieści H. G. Wellsa o ataku obcych na ziemię, a kamerę powierzył mistrzowi – Januszowi Kamińskiemu. Starał się jednak uwiarygodnić tę historię. Skupił się na dramacie jednej rodziny i ojcu (Cruise), który próbuje uratować swoje dzieci przed armią Triopodów. Wszystko zaczęło się od gigantycznej burzy, która przeszła nad miastem. Tak rozpoczął się atak obcej cywilizacji, która wybija ludzi jak komary. – Co to jest? Terroryści?! – pyta w pewnym momencie syn Raya.
W „Wojnie” Spielberga roi się od aluzji do ataków terrorystycznych. Jest tu strach przed nieznaną siłą, są ściany płaczu pokryte zdjęciami zaginionych. Spielberg daje nam jednak nadzieję. Mówi, że los świata leży w naszych rękach.
Reżyser powiedział kiedyś: – Ekran jak gigantyczny odkurzacz powinien wciągać miliony ludzi, a potem wypluwać ich na ulicę zachwyconych.
Co tu dużo mówić: dałam się wciągnąć i wypluć. Polecam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto