MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dźwięki w głowie. Rozmowa z Paulem McCreeshem

Małgorzata Matuszewska
• Jedną z zalet Wratislavia Cantans jest prezentowanie muzyki w pięknych wnętrzach, ale Wrocławiowi wciąż brakuje dobrej sali koncertowej. Jakie nadzieje wiąże Pan z budową Sali Wratislavia przy pl.

• Jedną z zalet Wratislavia Cantans jest prezentowanie muzyki w pięknych wnętrzach, ale Wrocławiowi wciąż brakuje dobrej sali koncertowej. Jakie nadzieje wiąże Pan z budową Sali Wratislavia przy
pl. Wolności?
– Podpisałem kontrakt na artystyczne prowadzenie festiwalu do momentu otwarcia tego budynku. Zakładając, że Wrocław nadal będzie mnie kochał (śmiech), naprawdę bardzo bym chciał móc z tej sali korzystać. Jej powstanie oznacza dla festiwalu nieograniczone wręcz możliwości. Wspaniale jest wykonywać muzykę Mozarta czy Brucknera w historycznych wnętrzach, ale lepiej brzmiałaby w profesjonalnej sali. Gdyby mogła powstać już jutro! Tak bardzo mi na niej zależy, że jak następnym razem przyjadę do Wrocławia, założę żółty kask, wezmę do ręki kielnię i ruszę pomagać na budowie.

• Muzyka rozbrzmiewa nie tylko w stolicy Dolnego Śląska, ale także w całym regionie. Ma Pan tu swoje ulubione miejsca?
– W czasie wakacji odwiedziłem Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy, jestem nimi zachwycony. Wielkie wrażenie zrobił na mnie Lubiąż, a także wrocławskie kościoły: NMP na Piasku i dwupoziomowa świątynia na Ostrowie Tumskim. Zastanawiamy się, jak w przyszłości będzie wyglądała organizacja koncertów. Być może powstaną dwa osobne festiwale: jeden we Wrocławiu, a drugi na Dolnym Śląsku, a może będzie tak jak w tym roku. Myślę, że pod koniec tygodnia będę już miał pewność, które z festiwalowych miejsc są najlepsze dla muzyki.

• Publiczność przyjęła świetnie prowadzone przez Pana koncerty. Przed nami chóralny „Road to Paradise”. Składa się nań bardzo różnorodna muzyka z różnych epok. Czy to podróż do muzycznego raju?
– Program został zainspirowany szlakami pielgrzymkowymi, przede wszystkim do Santiago de Compostella. W średniowieczu pielgrzymowanie było odpowiednikiem współczesnych wizyt u psychiatry. Pielgrzym miał czas dla siebie, mógł odetchnąć i spokojnie pomyśleć o wieczności i przemijaniu. Nasz projekt rozwija tę ideę. Prezentujemy muzykę angielskiego renesansu i XX-wieczną, bo idea nieśmiertelności jest w muzyce wszystkich krajów na przestrzeni wieków. Teksty interesująco wiążą się z dźwiękami. Wielokrotnie już wykonywaliśmy ten program, zmieniając go i dopieszczając. Jestem nawet dumny z tego, co stworzyliśmy. A rzadko mi się to zdarza. „Road to Paradise” to wirtuozerski program dla chóru, wręcz techniczny wyczyn. Mówią, że po 75 minutach śpiewania czują się jak po czterech koncertach.

• Jakiej muzyki słucha Pan dla relaksu?
– Żadnej. Od muzyki oczekuję energii, duchowego pobudzenia, intelektualnych wartości. Kiedy chcę odpocząć, siadam w salonie z kieliszkiem wina, w ciszy. Muzyką żyję 18 godzin na dobę, budzę się w środku nocy i ona jest w mojej głowie, więc mnie nie odpręża.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto