MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dziś proces policjanta oskarżonego o brutalność.

Janusz Pawul
Fot:spgw Policjanci potraktowali mnie jak bandziora. Kiedy wstałem po upadku, postawili mnie pod ścianą – mówi Paweł Purta. Jego mama Elżbieta zapowiada, że nie podaruje tego funkcjonariuszom.
Fot:spgw Policjanci potraktowali mnie jak bandziora. Kiedy wstałem po upadku, postawili mnie pod ścianą – mówi Paweł Purta. Jego mama Elżbieta zapowiada, że nie podaruje tego funkcjonariuszom.
A do prokuratury wpłynęła na niego kolejna skarga Policyjny volkswagen potrącił nastolatka na rowerze. Rodzice chłopaka twierdzą, że prowadzący auto policjant zrobił to celowo. Przełożeni st. sierż. Mariusza L.

A do prokuratury wpłynęła na niego kolejna skarga
Policyjny volkswagen potrącił nastolatka na rowerze. Rodzice chłopaka twierdzą, że prowadzący auto policjant zrobił to celowo. Przełożeni st. sierż. Mariusza L. bronią go. Ale już wcześniej były na niego podobne skargi

Nasz syn zachował się niemądrze, ale to nie powód, by policja ryzykowała jego życie – uważają Elżbieta i Roman Purtowie, rodzice 17-letniego Pawła. Jak twierdzą, chłopak został umyślnie potrącony.
– Jechałem rowerem, z przeciwka nadjeżdżała policja. Minęliśmy się. Nagle oni włączyli wsteczny bieg – relacjonuje zdarzenie chłopak. – Skręciłem, a radiowóz za mną. W pewnym momencie policyjne auto uderzyło w moje tylne koło. Aż im rejestracja odpadła – opowiada. Przewrócił się i dotkliwie poobijał.
Zdaniem matki, funkcjonariusz, który doprowadził do wypadku, szarpał jej syna i upokarzał.
Chłopiec został oskarżony o jazdę bez dokumentów, ucieczkę i… uszkodzenie radiowozu. Odpowie przed sądem dla nieletnich. – Nasze ustalenia nie pokrywają się z tym, co mówią rodzice – tłumaczy insp. Tadeusz Sumara, komendant powiatowy policji w Lubaniu. – Według wyjaśnień funkcjonariuszy, chłopak jechał wieczorem bez świateł. Policjanci mieli obowiązek zwrócić mu uwagę, ale on nie zareagował na dawane mu sygnały i zaczął uciekać. Nie ma wątpliwości – wiedział, że powinien się zatrzymać. Nie zrobił tego – tłumaczy.
Zdaniem policjantów, chłopak wjechał na wyboistą drogę. Wskutek ryzykownego manewru stracił równowagę i pechowo upadł – wprost pod radiowóz. Stąd oberwana rejestracja.
– Na miejsce została wezwana karetka, a ponieważ doszło do zdarzenia z udziałem policji i nieletniego, także prokurator i mój zastępca – mówi komendant. – Chcieliśmy, by wszystko zostało dokładnie wyjaśnione. Ponieważ nie było bezpośrednich świadków, staraliśmy się zrekonstruować najbardziej prawdopodobną wersję tego, co się stało.

Ludzie się skarżą
Policja zakończyła już wewnętrzne śledztwo. Nie dopatrzyła się niczego nagannego w postępowaniu funkcjonariuszy. Rodzice nie chcą się z tym pogodzić. – Złożyliśmy skargę do komendanta wojewódzkiego – mówią. Ostrożny w komentowaniu sprawy jest nadkom. Artur Falkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji. – Dopóki wszystkiego nie sprawdzi nasz wydział kontroli, nie będziemy się wypowiadać – zaznacza.
Ale to niejedyny kłopot st. sierżanta Mariusza L. Już wcześniej kilka osób skarżyło się na niego. Twierdzą, że w czasie służby puszczają mu nerwy. Jest agresywny, niepotrzebnie używa siły, bije. Dziś przed lubańskim sądem odbywa się kolejna rozprawa w procesie, w którym jego i dwóch innych policjantów oskarżono o przekroczenie uprawnień. Sprawa dotyczy wydarzeń z lipca 2005 r. Zakończyły się one ciężkim pobiciem, m.in. wstrząśnieniem mózgu i pęknięciem błony bębenkowej 25-letniego mieszkańca Lubania, który pokazał w stronę przejeżdżającego radiowozu środkowy palec. – Policjanci mówili, że mi go połamią. Leżałem na posadzce w komendzie i prosiłem o lekarza, bo od uderzeń poleciała mi krew z ucha – opowiadał nam krótko po zdarzeniu Marcin Piotrowski. Po około godzinie od zatrzymania został zwolniony. Nie wie, jak udało mu się dotrzeć do parku przy ul. Łącznej. Tam stracił przytomność. Znaleźli go sąsiedzi. Tamte wydarzenia doskonale pamięta Jerzy Piotrowski, ojciec pobitego. – Jak go znaleźliśmy, cały był opuchnięty i zakrwawiony. Na szczęście lekarze uratowali mu ucho – opowiada.

Taka praca
Mimo skarg i toczącego się procesu, komendant powiatowy policji w Lubaniu nie zdecydował się zawiesić krewkiego sierżanta. – Jako przełożony muszę się opierać na prawie i faktach, a nie na przekonaniach czy domysłach – wyjaśnia insp. Sumara. – Interweniując, często wkraczamy w sferę wolności osobistej drugiego człowieka. Dlatego zdarzają się skargi. W sprawie rowerzysty odrębne śledztwo prowadzi prokuratura. W zależności od rodzaju przedstawionych zarzutów, o ile takie zostaną postawione, zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne, w którym rozważona będzie decyzja o zawieszeniu policjanta – zapewnia komendant.
Jakie będzie stanowisko prokuratury? – Wykonaliśmy wszelkie niezbędne czynności. Ale ostateczne decyzje zapadną gdzie indziej – mówi Edward Szafraniec, prokurator rejonowy w Lubaniu. – Ten policjant jest mężem naszej pracownicy, dlatego wyłączymy się ze sprawy – dodaje. Dokumenty z Lubania nie dotarły jeszcze do Jeleniej Góry. – Gdy tak się stanie, powierzymy śledztwo innej prokuraturze – zapowiada Ewa Węglarowicz-Makowska z jeleniogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Sam Mariusz L. jest przygotowany na to, że znów stanie przed prokuratorem i sądem. – Wykonywałem tylko swoje obowiązki – zapewnia. Pytany, czy na służbie ponoszą go nerwy, odpowiada: – Nie sądzę. To taka praca.

Policja pod paragrafem
Liczba policjantów, którym postawiono zarzuty nadużycia funkcji lub niedopełnienie obowiązków służbowych:
2000 r. – 50
2001 r. – 91
2002 r. – 75
2003 r. – 141
2004 r. – 172
2005 r. – 288
Dane dotyczą całej Polski. Źródło: Biuro Spraw Wewnętrznych KGP

Wpadki brutalnych policjantów
– Dzierżoniowska prokuratura bada sprawę zatrzymania i pobicia przez policjantów dwóch mieszkanek tego miasta. Kobiety poprosiły policjantów o obronę przed agresywnymi wyrostkami, ale to one zostały skute kajdankami i przewiezione do komendy. O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.

– We Wrocławiu w 2005 r. policjanci z komisariatu na Krzykach pobili nastolatka przyłapanego na sklepowej kradzieży. Chłopak stracił śledzionę. Dwaj policjanci dostali po 2,5 roku więzienia, ale za kraty nie trafili, bo sąd zawiesił wykonanie wyroku.

– Czterej policjanci z Poznania w kwietniu 2004 r. podczas pościgu za bandytami omyłkowo zastrzelili dziewiętnastolatka, a innego ciężko ranili, skazując go na wózek inwalidzki. Prokurator chciał dla policjantów dwuletniego więzienia. Sąd uznał jednak, że strzelali zgodnie z prawem. Ranny chłopak wywalczył od policji 900 tys. zł odszkodowania i dwa tys. zł comiesięcznej renty.

– W 2001 roku policjanci ze Złotoryi odstawili na izbę wytrzeźwień ówczesnego radnego Leszka Kardasza, choć ten był trzeźwy. Samorządowiec poskarżył się na brutalność policji, ale prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Sam trafił jednak przed sąd i dostał 2 lata w zawieszeniu za uszkodzenie radiowozu.

Policjanci potraktowali mnie jak bandziora. Kiedy wstałem po upadku, postawili mnie pod ścianą
– mówi Paweł Purta. Jego mama Elżbieta zapowiada, że nie podaruje tego funkcjonariuszom.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto