Rozmowa z Marianem Woroninem, wielokrotnym mistrzem Europy w sprincie, rekordzistą Polski w biegu na 100 metrów (10,00 sek)
• Justin Gatlin, mistrz świata na setkę, awansował do dzisiejszego finału na 200 metrów i jest w nim faworytem. Mało kto potrafi jednak łączyć z powodzeniem oba dystanse. Od czego to zależy?
– Od predyspozycji. Swego czasu najlepszy był w tym Carl Lewis, wygrywając i na 100, i na 200 metrów. Ale już Ben Johnson, który zwyciężał na setkę, kompletnie nie radził sobie na dystansie dwukrotnie dłuższym. Pomijam tu oczywiście aspekt dopingu, bo wiemy jak Johnson skończył. Michael Johnson z kolei świetnie łączył 200 i 400 m. Najmniejszy problem to jednoczesne bieganie na 100 i 60 metrów. Tu chodzi o czystą siłę i szybkość. Od 200 metrów zaczyna się już jednak wytrzymałość, którą trzeba wytrenować.
• Po zaostrzeniu kontroli antydopingowej dziś lekkoatleci stali się jednak mniej uniwersalni.
– Bo nie ma już tak wspaniałych sportowców, jak w latach 70. Irena Szewińska biegała na 100, 200 i 400 metrów, a Jarmiła Kratochwilova – świetna na setkę – do dziś może się pochwalić rekordem na 800 metrów.
• Uważa Pan, że Gatlin powtórzy dziś sukces z Aten, gdzie triumfował na obu dystansach?
– Myślę, że tak. To nie jest jakiś mistrz z przypadku. Ja się jednak zastanawiam, dlaczego nie wystartował Asafa Powell. Czym była spowodowana ta jego kontuzja. Owszem, ja też doznałem kiedyś urazu przed docelową imprezą, ale generalnie to się zdarza bardzo rzadko. A tu nasz Łukasz Chyła również pobiegł w eliminacjach, a później już nie mógł.
• I do jakich wniosków Pan doszedł?
– Nie ma dobrego szkolenia, odpowiedniego wspomagania. Mam tu na myśli dozwolone środki, a nie negatywny doping. Organizm dostaje wszelkie suplementy, sole mineralne itd., które umożliwiają trening specjalistyczny, a zapomina się np. o przygotowaniu gibkościowym. I stąd kontuzje. Gdybyśmy prześledzili historię sprintu w ostatnich 30, 40 latach, to widać, że kiedyś nie było tyle urazów. Odkąd sport stał się komercyjny, liczy się tylko wynik. Wygrasz jedną ważną imprezę i masz kasę na ileś tam lat. Często kosztem zdrowia.
• Nasz Marcin Jędrusiński był wczoraj w półfinale ostatni. Czyli żeby odnosić sukcesy, trzeba mieć czarny kolor skóry?
– Nie. Trzeba mieć natomiast odpowiedni proces treningowy od najmłodszych lat, od dziesiątego, jedenastego roku życia, kiedy dziecko zaczyna ćwiczyć. Ma być delikatnie, ale konsekwentnie. Nie znaczy to, żeby nic nie robić.
• Wczorajszy skok o tyczce kobiet przeniesiono na piątek. To chyba kiepski pomysł, by mistrzostwa świata na otwartym stadionie organizować w Skandynawii?
– Dziewczyny będą rozbite. To bez sensu. Można to robić, tak jak ostatnio, na południu Europy – w Paryżu, w Sewilli, ale nie w Finlandii. Szkoda zmarzniętych kibiców i zdrowia zawodników. A już sprinterzy są wybitnie ciepłoludni i nastawieni na najwyższą temperaturę. Wtedy osiągają najlepsze wyniki.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?