Chcemy, żeby pogodą rządziła natura, a nie pan Krasoń ze swoim działem - mówią mieszkańcy trzech wsi w gminie Wola Krzysztoporska, którzy spotkali się z nami w Glinie, po sąsiedzku z gospodarstwem produkującym rozasady. To tam od ubiegłego roku bezpieczeństwa sadzonek strzeże działo przeciwgradowe.
- Dzisiaj nie miało być żadnych opadów, gradu, a ile razy wystrzelił? Ze siedem razy - mówi zdenerwowany pan Mariusz, który dodaje, że nawet kilkudziesięciu rolników z wsi Piaski, Glina i Bujny w końcu straci swoje uprawy, bo ziemia już przypomina spękaną pustynię.
- Sadownicy też mają takie urządzenia i używają ich sporadycznie, dwa, trzy razy w roku, a działo pana Krasonia wali niemal codziennie. Porządna chmura deszczowa nie zdąży nawet wyjść, a działo już strzela - dodaje mężczyzna.
Jak podkreślają rolnicy, każdy z nich inwestuje w nawozy, pracę, płaci podatki, a to, czy cokolwiek zbiorą z pól, uzależnione jest od działa... - Po co to w ogóle jest, przecież grad to spada bardzo rzadko, bywały lata, że w ogóe gradu nie było - mówi pan Krzysztof, dodając, że rolników martwi, poza brakiem deszczu, również brak pszczół: - Wszystkie zwierzęta boją się tego huku. Psy wyją, piszczą i uciekają, to i pewnie pszczoły dlatego się wyniosły. A bez pszczół i deszczu, to ziemia nie będzie rodzić.
- Niech pan Krasoń sobie sadzonki zabezpieczy, a nie rządzi naszą pogodą - dodaje jeszcze pan Mariusz.
Grzegorz Krasoń, właściciel przedsiębiorstwa produkującego rozsady roślin, podkreśla, że w tym roku, poza próbami przed sezonem, działo było uruchamiane zaldwie parę razy.
- I nie my je uruchamiamy, bo tym wystkim steruje komputer - zaznacza i wyjaśnia: - Działo jest wyposażone we własny radar, który wykrywa chmury gradowe, a komputer uruchamia działo tylko wtedy, kiedy takie chmury nadchodzą.
Cała inwestycja kosztowała 400 tys. zł, z czego 60 procent to koszt samego radaru.
- Słyszałem, że niektórzy mieszkańcy narzekają, ale zasięg działania tego urządzenia jest niewiele większy, niż obszar naszego przedsiębiorstwa. Słyszałem też, że od huku szyby się ludziom w oknach trzęsą, ale przecież my tu mamy szklarnie i nic takiego się nie dzieje - mówi Grzegorz Krasoń, a jego syn, Marcin dodaje: - Mamy zbiorniki na deszczówkę, której używamy do podlewania. Nam też zależy na tym, by deszczy był, przecież nie działalibyśmy na własną szkodę.
Sygnały o uciążliwościach dotarły już do urzędu gminy w Woli Krzysztoporskiej. - Analizujemy tą sprawę pod kątem tego, czy i jaki urząd mógłby się zająć jej zbadaniem - mówi Mieczysław Warszada, zastępca wójta.
Mieszkańcy domagają się spotkania z władzami gminy i przedsiębiorcą na neutralnym gruncie oraz zbadania tego, jaki wpływ na środowisko ma działo przeciwgradowe.
Jak to działa?
Jak można przeczytać w niektórych opracowaniach dotyczących dział przeciwgradowych, pierwszych takich, choć jeszcze prymitywnych armat używali już w XIX wieku włoscy chłopi. Podstawowa forma rury urządzenia jest nadal niemal taka sama. Wówczas jednak system był obsługiwany ręcznie, a jako paliwo służył karbid. Nowoczesne urządzenia działają na gaz acetylenowy i od ponad 25 lat są dość powszechne we Francji, Hiszpanii, Austrii i Belgii.
Urządzenie emituje do atmosfery w kilkusekundowych odstępach jonizujące fale uderzeniowe. Osiągają one szybko wyższe warstwy atmosfery, gdzie tworzy się grad. Część fal zostaje odbita przez chmury i podstawę toposfery, które z kolei zderzają się ze wstępującymi falami. Poprzez długotrwały, wahadłowy ruch fal, zachodzi wymieszanie się ze sobą warstw polaryzacyjnych. Pociąga to za sobą łańcuchową reakcję mikroeksplozji, co z kolei powoduje destabilizację kryształów lodowych. Grad spada na ziemię w postaci deszczu lub mokrego śniegu.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?