Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duchy w Bolkowie lubią mocnego rocka

Alina Gierak
Bractwo rycerskie organizuje w tej scenerii swoje turnieje
Bractwo rycerskie organizuje w tej scenerii swoje turnieje Marcin Oliva Soto
Ubrani na czarno ludzie. Kobiety z mocnym makijażem i czerwonymi kropelkami krwi na wargach. Mężczyźni z łańcuchami w rękach, w czarnych płaszczach i kurtkach z ćwiekami - takie postacie jak z horroru można oglądać na zamku w Bolkowie co roku na Castle Party, największej muzycznej imprezie, podczas której kapele grają ostrego, gotyckiego, mrocznego rocka. Ten klimat i muzyka idealnie oddają charakter duchów bolkowskich.

W dawnej, gotyckiej warowni , o wspaniałej historii i architekturze, według legend straszą aż dwa duchy. Jeden z nich to nadworny błazen. Rozbawiał on księcia Bolka II zwanego Małym, władcę świdnicko-jaworskiego. Książę rządził na zamku w Bolkowie w XIV wieku. Podczas jakiejś zabawy błazen przypadkowo uderzył kamieniem kilkuletniego syna księcia. Cios był mocny i celny. Zabił chłopca na miejscu. Błazna za karę ścięto obok bramy miejskiej. W miejscu, gdzie stracił głowę pod katowskim toporem, postawiono kamienny krzyż.

Następstwa okropnego czynu błazna były dotkliwe. Nie tylko pogrążyły w rozpaczy książęcą parę, ale miały konsekwencje polityczne. Tragicznie zmarły chłopiec był bowiem jedynym synem Bolka II i jego żony Anny Austriackiej. Nie było zatem następcy i gdy książę zmarł w lipcu 1368 roku, ziemie Piastów śląskich przeszły w ręce czeskich Luksemburgów. Zamek miał potem burzliwą historię. W czasie wojny trzydziestoletniej oblegali go i zdobyli Szwedzi. W 1703 roku przeszedł w ręce zakonu cystersów, a sto lat później był już własnością państwa. Popadał w ruinę. Nie udało się go uratować i dziś można zwiedzać resztki tego, co pozostało.

Duch błazna dawał się we znaki każdemu z władających. W czasach współczesnych sprawił, że zamarło ze strachu serce niejednemu turyście. Bo sprawca zbrodni sprzed lat powraca na jej miejsce i straszy na murach zamku. Ma charakterystyczną czapkę z dzwoneczkami na głowie. Legenda głosi, że przed dziesięcioma laty pewien mieszkaniec Szczecina tak zachwycił się Bolkowem i zamkiem, że postanowił wspiąć się nocą na mury. Gdy podziwiał księżyc w pełni, nagle na dziedzińcu pojawiła się postać mężczyzny w rogatej czapce. Jego cień rósł w oczach, aż przesłonił wieżę zamkową. Turysta nie czekał, by sprawdzić czy to złudzenie, czy rzeczywiście ktoś chodzi po zamku. Szybko uciekł na dół i nigdy do Bolkowa już nie przyjechał.

Zamczysko kryje jeszcze jedną ponurą historię. Zimą 1601 roku, gdy w Bolkowie sprawował władzę Władysław Czetryc, mieszkańcy miasta i okolic zaczęli uskarżać się na upiora, który gnębi ludzi. Wchodził nocą do zamkniętych chat, dusił ludzi i wysysał z nich krew. Ze szczególnym upodobaniem napadał na młode dziewczęta. Blady strach padł na okolicę. I choć ludzie się śmiali z tych opowieści, rodzice dziewic zamykali szczelnie drzwi i okna. W końcu, dobrze nastraszeni, zwrócili się o pomoc do Czetryca.

Pan na Bolkowie wezwał świadków. Wysłuchał poszkodowanych i jak przystało na wiernego poddanego, oddał sprawę na dwór cesarski do Wiednia. Wysłał tam nawet specjalnego posłańca z aktami przesłuchań. Dwór przysłał komisję, by rozejrzała się na zamku i we wsiach i określiła, co to za zmora męczy ludzi.

Komisja pracowała pilnie. Przesiedziała nawet kilka nocy przy łóżku pięknej dziewczyny, by nakryć upiora. Wreszcie śledztwo dało efekt. Pewnej nocy członkowie komisji zobaczyli w blasku świecy stwora, który dusił śpiącą dziewczynę. Zaczęli dociekać, kto zacz. Okazało się, że rok przed pojawianiem się upiora przy murze mieszkała kobieta, która zajmowała się czarami. Gdy zmarła, pochowano ją w Bolkowie. Komisja skojarzyła te fakty. Nakazała rozkopać grób czarownicy, wydobyć zwłoki i spalić je. Wyrok został wykonany. Od tej pory upiór już nie straszył. Mieszkańcy jednak z daleka omijali dom, w którym mieszkała czarownica. Stał pusty, bo nikt nie chciał w nim już mieszkać. Czy zatem można się dziwić, że w mających taką przeszłość murach zamkowych doskonale się czują wampirzyce z Castle Party?

Korzystałam z książek: "Duchy polskie" Bogny Wernichowskiej i Macieja Kozłowskiego oraz "Legendy Karkonoszy i okolic" Urszuli i Aleksandra Więcków

Nie tylko zamek do zwiedzania

W Bolkowie warto zwiedzić także rynek i kościół. Na rynku w Bolkowie, znajdujące się wzdłuż jego północnej pierzei kamienice z półcieniami pochodzą z XVII i XVIII w. (przebudowane w XIX i XX w.), a ich usytuowanie na pochyłej płycie rynku nadaje im niepowtarzalny charakter. Uroku rynkowi dodaje znajdująca się w jego centrum tzw. anielska fontanna.

Przedstawia figurkę chłopca czytającego Biblię. Nie wiadomo dokładnie, skąd fontanna otrzymała nazwę anielskiej. Sugeruje się, że z powodu wyglądu chłopca lub od anielskiej studni bądź źródła.

Oryginalna figura została skradziona prawdopodobnie w latach 1948-1951. W roku 2001 dzięki współpracy władz partnerskich miast replika zaginionej figury trafiła znowu na swoje miejsce.

Ile kosztują bilety wstępu

Zamek Bolków można odwiedzać przez cały tydzień. W poniedziałki od godz. 9 do 15.30 sale wystawowe zamknięte.

Od 1 maja do 30 września zamek jest czynny od wtorku do piątku w godz. 9-16.30. W soboty i niedziele od 1 maja do 30 września zamek jest czynny od godz. 9-17.30. Od 1 października do 30 kwietnia czynny do godz. 15.30. Zamek jest niedostępny do zwiedzania w trakcie trwania festiwalu Castle Party - w 2010 roku od 30 lipca od godziny 15.30 do 2 sierpnia. Muzeum Zamek Bolków jest nieczynne: 1 stycznia, 4-5 kwietnia (święta Wielkiej Nocy), 1 listopada, 11 listopada, 25-26 grudnia. Bilety wstępu kosztują: w poniedziałki - wstęp bezpłatny (sale wystawowe zamknięte). Pozostałe dni robocze, niedziele, święta i dni wolne od pracy - bilet normalny 6 zł, ulgowy 3 zł.

Złoto i bursztyny zniknęły w studni głodowej

Przed setkami lat, gdy zamek Bolków nie istniał, skazanych na śmierć wkładano do przepastnego otworu przy murach zamkowych. Studnia głodowa przetrwała i do dziś budzi przerażenie. Jest także obiektem zainteresowania poszukiwaczy skarbów. Ich wyobraźnię rozpalają kosztowności, worki ze srebr-nymi i złotymi monetami oraz bursztynowa biżuteria. Wieźli je kupcy znad Bałtyku do Rzymu. Karawana przejeżdżała koło Bolkowa, koło siedziby rycerza Radzibora. Rycerz uwięził kupców w studni głodowej. Kazał tam zakopać też skarby. Po śmierci kupców kosztowności zniknęły jak zaczarowane. Nikt ich do tej pory nie znalazł, choć wielu śmiałków szukało.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto