Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drogówka. "Panie władzo, jakoś się dogadamy" [recenzja]

Redakcja
drogówka
drogówka mat. dystrybutora
"A to Polska właśnie" - te słowa nasuwają się po obejrzeniu "Drogówki" Smarzowskiego. Tak samo zresztą jak po jego "Weselu".

Siedmiu policjantów, grzechów znacznie więcej, z głupotą na czele. Wbrew pozorom nie jest to jednak film o "drogówce". To film o Polsce, a może nawet szerzej - o ludziach, ze wszystkimi ich słabościami i wadami. Bo chyba wszędzie znajdziemy skorumpowanych polityków, mężów zdradzających żony, pijaków za kółkiem czy przekupnych policjantów.

Jakoś się dogadamy...

"Jakoś się dogadamy", "dwie stówki dam" - mówią w filmie do policjantów drogówki pijani w sztok kierowcy. "Na szczęście żyjemy w Polsce, u nas występuje czynnik ludzki..." - tłumaczą. No właśnie, występuje. A trup na drogach ściele się gęsto.

Drogówka. Zobacz opinie internautów o filmie Smarzowskiego

Fabuła filmu opowiada o siedmiu policjantach stołecznej drogówki. Kumplują się, chodzą razem na wódkę, panienki, balangują i ścigają tuningowanymi brykami po ulicach Warszawy. Do czasu aż jeden z nich zginie w tajemniczych okolicznościach podczas suto zakrapianego wieczoru. Głównym bohaterem filmu jest sierżant Król (świetny Bartek Topa), jedyny "pies", który nie bierze łapówek. To właśnie na niego pada oskarżenie o zamordowanie kolegi.

Zobacz galerię zdjęć z "Drogówki"

Film Wojciecha Smarzowskiego ("Wesele", "Dom zły", "Róża") to właściwie sprawnie zrealizowany thriller policyjny ze wszystkimi cechami stylu tego reżysera. Przerysowany, pełen przemocy, wulgarnego seksu i bluzgów. Trzymający w napięciu i dynamicznie zmontowany. Jazda po bandzie, zupełnie jak w "Weselu". Nowością są zdjęcia z monitoringu miejskiego i komórki (znak czasów).

Oj, boli, bardzo boli...

Topa, Jakubik, Lubos... Właściwie nie ma tu słabej roli, są tylko mniej wyraziste. Do tego dochodzi jeszcze intrygująca muzyka Mikołaja Trzaski. Jeśli miałabym coś Smarzowskiemu zarzucić, to byłaby to zbyt duża dosłowność w kilku scenach (np. wątek rasistowski).

Reżyser znów rozdrapuje polskie rany, posypuje je solą, polewa wódą... Grzebie w bebechach, wyciąga na wierzch to, o czym chcielibyśmy zapomnieć i wali obuchem bez opamiętania. Oj, boli, bardzo boli...

Mam jednak wrażenie, że jest to przejaw troski - o nas, o nasz kraj. Może, gdyby tak nie bolało, nie byłoby efektu? "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem" - zdaje się mówić reżyser. I jednocześnie pokazuje, że praca w policji to nie przelewki.

Nie brakuje tu zabawnych scen - jak zwykle u Smarzowskiego. Jednak po obejrzeniu "Drogówki" nie było mi do śmiechu, i Wam też pewnie nie będzie. "Naprawianie świata zacznij od siebie" - mówi jeden z bohaterów filmu. No właśnie. Szerokiej drogi życzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto