MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Droga do piekła

Tomasz Woźniak (współpraca PEKA)
Na polecenie powiatowego lekarza weterynarii z Legnicy poranione i przerażone zwierzęta zostały uśpione.   FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Na polecenie powiatowego lekarza weterynarii z Legnicy poranione i przerażone zwierzęta zostały uśpione. FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Trzech mężczyzn, którzy nielegalnie i w bestialski sposób przewozili krowy, policjanci ukarali jedynie mandatem Cztery krowy ze spętanymi racicami, upchane w niewielkiej ciężarówce miały przejechać blisko 500 ...

Trzech mężczyzn, którzy nielegalnie i w bestialski sposób przewozili krowy, policjanci ukarali jedynie mandatem
Cztery krowy ze spętanymi racicami, upchane w niewielkiej ciężarówce miały przejechać blisko 500 kilometrów. Jedna z nich padła, a trzy inne odwieziono do rzeźni

Na autostradzie w pobliżu Legnicy koło nie wytrzymało 2,5-tonowego ładunku. Podczas wymiany pękniętego na nowe podjechał radiowóz. Policjanci ujrzeli straszny widok. Jedna z krów – przygnieciona – już nie żyła. Pozostałe siedziały. Z ich poprzecinanych powrozami nóg ciekła krew. Były przerażone.

Niezwykłe okrucieństwo
– Przez ponad dwadzieścia lat służby czegoś takiego jeszcze nie widziałem – mówił wstrząśnięty starszy aspirant Jerzy Sornat, kierownik legnickiej policji autostradowej.
Trzech bieszczadzkich górali jeździło po Polsce w poszukiwaniu krów do ubojni. Znaleźli je na wsi koło Żar i wieźli do ubojni w małopolskiej Porębie Wielkiej – ponad 500 kilometrów bez postojów.
– Transportowanie zwierząt w taki sposób urąga wszelkim zasadom – Jadwiga Hanaszkiewicz, powiatowy lekarz weterynarii z Legnicy, nie kryła zdenerwowania.
Kierowca nie miał zezwolenia na transport zwierząt, a auto – certyfikatu od weterynarza. Trzy okaleczone krowy zostały pod eskortą policji zawiezione do najbliższej ubojni w Miłkowicach.
Kierowca ciężarówki został ukarany tysiączłotowym mandatem – najwyższym, jaki policjanci mogli mu dać na miejscu. On i jego dwaj kompani odjechali na wschód Polski.
Policjanci zapowiadają, że będą się baczniej przyglądać ciężarówkom z bieszczadzkimi numerami rejestracyjnymi. Podejrzewają, że to nieodosobniony przypadek.
– Grzywna to zdecydowanie zbyt niska kara. Przecież ci ludzie potraktowali krowy jak kupę mięcha, a nie jak żywe, czujące i cierpiące istoty – oburza się Aleksandra Czechowska, prezes Fundacji Ochrony Zwierząt Stacyjka Maltusia.

Dlaczego nie stanęli przed sądem?
– Na pewno nie wolno było tych ludzi puścić wolno – mówi Karina Schwerzler z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która ratuje maltretowane konie, psy i koty. – Należało wezwać Inspekcję Transportu Drogowego. Krowy trzeba było na koszt właściciela odwieźć w miejsce, gdzie mogłyby dojść do siebie i zostać zbadane przez weterynarza. A przewożący je ludzie powinni mieć z urzędu sprawę o znęcanie się nad zwierzętami.
Podobnie twierdzi zoolog prof. Andrzej Elżanowski, zajmujący się etyką i bioetyką na Uniwersytecie Wrocławskim.
– Sprawą musi się zająć prokuratura – mówi profesor. – To tak ewidentny przypadek naruszenia ustawy o ochronie zwierząt, że ekspertyzy w ogóle nie będą konieczne.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto