MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dotknąć prawdy - Rozmowa z Ewą Stankiewicz, reżyserem filmowym

Małgorzata Matuszewska
fot. Paweł Relikowski
fot. Paweł Relikowski
• Twój fabularny film „Nie będziesz wiedział” nie dostał pieniędzy z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jednak planujesz go nakręcić.

• Twój fabularny film „Nie będziesz wiedział” nie dostał pieniędzy z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jednak planujesz go nakręcić.
– Na dwadzieścia debiutanckich projektów tylko pięć dostało pozytywne opinie. Mój projekt znalazł się w tym gronie i – choć nie dostał jeszcze dofinansowania – automatycznie przechodzi do następnej sesji. Ma więc szansę na pieniądze, choć w dalszym ciągu pozostaje niepewność. Razem z producentką, także debiutantką, wciąż ich szukamy.

• „Dotknij mnie”, film nakręcony wspólnie z Anną Jadowską, dostał nagrodę na gdyńskim festiwalu. Nie pomogła w szukaniu funduszy na następny projekt?
– Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy być może będą mogli mi pomóc, wiedzą już, kim jestem, bo kojarzą moje nazwisko z „Dotknij mnie”. Ale to nie przekłada się na wymierne efekty.
• O czym będzie nowy film?
– O kobiecie i mężczyźnie, którzy po doświadczeniu śmierci bliskich osób próbują uratować miłość. Chcą się „uczepić” życia. Mogą być wzajemnie dla siebie ratunkiem. To brzmi banalnie, ale scenariusz ma wartką akcję, jest nasycony intensywnymi emocjami. Ma szansę, by dotknąć prawdy.

• Kiedy zobaczymy dokument o przyjaźni Stanisława Pyjasa, Bronisława Wildsteina i Lesława Maleszki?
– Pracuję nad nim od półtora roku. Chcę pokazać polskie losy odbite w losach każdego z nich. Pyjas, student Jagiellonki, zginął śmiertelnie pobity, najprawdopodobniej na polecenie SB, choć jako oficjalną przyczynę podano upadek ze schodów po pijanemu. Maleszka okazał się donosicielem. Wildstein usiłował dojść prawdy i był pierwszą osobą w wolnej Polsce, skazaną w sprawie Pyjasa. W latach 90. był szefem w jednej z gazet, której dziennikarka pisała o sprawie Pyjasa. Zadzwoniła wtedy do prof. Zdzisława Marka, biegłego sądowego, który zaświadczył o śmiertelnym upadku ze schodów po pijanemu. Jej powiedział spontanicznie, że Pyjas „dostał w czapę”, „dowalili mu” albo „dostał w łeb”. Była tak zszokowana, że poprosiła o powtórzenie i poinformowała go, że nagrywa tę rozmowę. A on wytoczył Wildsteinowi sprawę. Wildstein przegrał proces. Zajęłam się tym tematem w odruchu serca. Kiedy zaczynałam, Wildsteina właśnie wyrzucili z pracy. A mnie wydawało się wielką niesprawiedliwością, że wieloletni donosiciel wciąż pracuje w jednej z największych gazet, a ktoś, kto dociekał prawdy, stracił pracę w konkurencji. Miałam kamerę, prosiłam kolegów – operatorów o pomoc. Potem wsparło mnie Studio Filmowe Kalejdoskop, mam też drugiego reżysera – Annę Ferens i operatora Piotra Niemyjskiego. Telewizja nie skierowała filmu do produkcji. Ale ja go skończę.

• Bronisław Wildstein jest teraz prezesem Telewizji Polskiej. Nie pomoże?
– Teraz to jest bardzo niezręczna sytuacja. Nie wiem, jakie będą dalsze losy filmu i niczego od Wildsteina nie oczekuję. Cieszę się, że został szefem, bo to silny, bezkompromisowy człowiek. Telewizja jest nieruchawym molochem, imperium niesprawności, oporu materii. Jego osoba jest szansą, by coś w tej telewizji zmienić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto