Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolnośląski Urząd Wojewódzki odpowiada pracownikowi, który oskarża go o bezprawne zwolnienie i mobbing. Nowe fakty w sprawie

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Urzędnik został zwolniony z powodu naruszenia obowiązków pracowniczych. Nie zgadza się z tą decyzją i idzie z tym do sądu. Urząd odpowiada jasno. O tym w artykule.
Urzędnik został zwolniony z powodu naruszenia obowiązków pracowniczych. Nie zgadza się z tą decyzją i idzie z tym do sądu. Urząd odpowiada jasno. O tym w artykule. Jarosław Jakubczak
Grzegorz Gola z pomocą Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników DUW oskarżył Dolnośląski Urząd Wojewódzki o bezprawne zwolnienie, a także mobbing. Jego zdaniem, pozbyto się go, bo dopatrzył się rzekomego przestępstwa w dokumentach. Jak się okazuje jest druga niezwykle ważna strona medalu.

Spis treści

3 października do Urzędu Wojewódzkiego wpłynęło pismo od Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników DUW. Czytamy w nim m.in. że związek składa protest przeciwko brutalnej polityce kadrowej gabinetu Jarosława Obremskiego. Chodzi o, zdaniem związku, nielegalne rozwiązanie umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym z Grzegorzem Golą, który jest członkiem zarządu związku.

Według związkowców Gola natrafił: "na ślady działalności polegającej na systemowym antydatowaniu na przestrzeni kilku lat setek pozwoleń budowlanych przez funkcjonariuszy publicznych w Wydziale Infrastruktury, która może być przestępstwem masowego fałszowania dokumentów". Związek sprawę Grzegorza Goli umieszcza w szerszym kontekście "wieloletniej wyrafinowanej walki pracodawcy ze związkiem".

Jak się okazuje, sprawa nie dotyczy bezpośrednio wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego, który nie zajmuje się takimi sprawami. Tutaj największą rolę gra dyrektor generalny Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu, który w urzędowej strukturze pełni ustawowo rolę pracodawcy. Zapytaliśmy zatem dyrektora generalnego o sytuację Grzegorza Goli, która była opisywana także we wrocławskiej Gazecie Wyborczej.

Ostatecznie pracownik został zwolniony z powodu naruszenia obowiązków pracowniczych.

Urząd: jak pan Gola ma zarzuty, może je zawsze zgłosić do organów ścigania. Czemu tego nie robi?

- Przekazanie przedmiotowego pisma przez działaczy związkowych do wiadomości Gazety Wyborczej stanowi próbę zastraszenia tego pracodawcy i skłonienia go do odstąpienia od rozwiązania stosunku pracy z działaczem związkowym. Tymczasem, przyczyna zwolnienia pracownika jest całkowicie odmienna od zaprezentowanej teorii spiskowej, nie znajdującej żadnego oparcia w faktach, ani też nie ma związku z jego działalnością związkową – mówi nam Małgorzata Hasiewicz, dyrektor generalny DUW.

Podkreśla, że Gola zamiast wykonywać obowiązki wynikające z jego pracy, podejmuje niezrozumiałą „misję” walki z każdorazowym pracodawcą i przełożonymi. Jak stwierdza Hasiewicz, poprzedni dyrektor generalny również był przez niego w niewybredny sposób atakowany.

- Wydaje się – i panuje chyba powszechna zgoda w tym zakresie – że obelgi, obraźliwe uwagi, kpiny, brak szacunku dla współpracowników i utrudnianie innym wykonywania pracy, trudno zakwalifikować jako prowadzenie działalności związkowej podlegającej ochronie w cywilizowanym państwie. Nie ma i nie będzie mojej zgody na to, aby pod pretekstem ochrony praw pracowniczych, zasłaniając się uprawnieniami związkowymi, z premedytacją łamano elementarne zasady współżycia społecznego i destabilizowano pracę urzędu, wynaturzając tym samym chronioną konstytucyjnie zasadę wolności zrzeszania się w związkach zawodowych – stwierdza Małgorzata Hasiewicz.

Przekonuje, że nie jest prawdą, że powodem zwolnienia Grzegorza Goli są: „ujawnione przez niego nieprawidłowości i próba tuszowania sprawy prawdopodobnego antydatowania pozwoleń na budowę”.

- Pan Gola nie przedstawił żadnych przekonujących informacji, które mogłyby stanowić podstawę do złożenia przez urząd zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, i to na tak dużą rzekomo skalę. Jest urzędnikiem i jeśli posiada dodatkową, oprócz hipotez i teorii spiskowych, wiedzę w tym zakresie, winien zawiadomić organy ścigania, do czego zobowiązuje go kodeks karny. Tymczasem z zagadnienia tego czyni jedynie prywatny użytek, kartę przetargową w sprawie swego zwolnienia – oświadcza dyrektor generalna.

Znamienne jest też to, że urząd nie otrzymał żadnego apelu od pozostałych związkowców w sprawie pana Goli, a liczba deklarowanych członków tego związku wynosi ponad 200 osób. - Nikt się za nim nie wstawił, choć takie inicjatywy są przecież praktykowane u innych pracodawców – podsumowuje Małgorzata Hasiewicz.

Co na to urzędnik, któremu wręczono 7 października dyscyplinarne zwolnienie z pracy?

- Jestem prawnikiem z wykształcenia i wiem doskonale, że to posunięcie jest prawnie wadliwe, ale skuteczne - aż do wyroku sądu pracy. Poza tym to jawne uderzenie w związek zawodowy, bezprawne pozbycie się członka zarządu Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników DUW, więc związkowcy będą pisać zawiadomienie do prokuratury w  sprawie utrudniania działalności związkowej - mówi G. Gola

Jego zdaniem w DUW-ie wykonywano dziwne i niewytłumaczalne kroki wokół niego, które normalnie się w przypadku innych urzędników nie zdarzają.

- To były jakieś happeningi. W środę mój zwierzchnik – dyrektor Maciej Gardas zagroził mi pozwem sądowym i żąda przeprosin za to, że go rzekomo obraziłem, uwaga – 11 miesięcy temu. W czwartek wezwano mnie do sekretariatu w celu odebrania pisma, po czym nagle zastępca dyrektora Danuta Frydlewicz-Pierucka wezwała mnie do swojego gabinetu i pod pretekstem omawiania sprawy służbowej zaczęła mi zarzucać, że jej zazdroszczę dodatkowych zajęć zarobkowych w RIO i że ją mobbuję. Doszło do ewidentnej prowokacji z wezwaniem pogotowia. Wiedzieli, że mnie zwalniają, ale chcieli mi jeszcze dołożyć. A w piątek po prostu wręczono mi wypowiedzenie. Do mojego pokoju przyszło trzech dyrektorów, w tym dyrektor biura wojewody, czyli prawa ręka Jarosława Obremskiego. A to jest ewenement. Moje zwolnienie z pracy przeprowadzono w jakimś nadzwyczajnym trybie organizacyjnym – wyjaśnia Grzegorz Gola.

Uważa, że od dawna był ofiarą regularnego mobbingu. Jego zdaniem na płaszczyźnie logicznej i etycznej zachowano się fatalnie, na płaszczyźnie formalnej jest to po prostu bezprawnie.

- Bezpośrednią przyczyną zwolnienia było wykrycie przeze mnie hipotetycznego przestępstwa, czyli antydatowania dokumentów w urzędzie, żeby wszystko się zgadzało w tabelkach, żeby można było bez problemu przyznawać kilkutysięczne nagrody dla  kierowników i dyrektorów – dodaje urzędnik.

Co ma zamiar dalej zrobić? - Idę z tym do sądu i składam pozew, żeby sąd uchylił to zwolnienie, przywrócił mnie do obowiązków pracowniczych i żeby wypłacono mi wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy. Dalej chcę tam pracować, jestem urzędnikiem z powołania. Ja ten fach świadomie wybrałem, to jest moje rzemiosło, a nam, Dolnoślązakom, należy się normalny urząd i trzeba go oczyszczać z nieprawidłowości. To nie jest jakiś tam zakład pracy. Wojewoda to organ konstytucyjny, DUW to pierwsza instytucja publiczna w województwie, odpowiadająca m. in. za bezpieczeństwo 3,5 mln ludzi,, transferująca 7 mld zł do gmin i powiatów która powinna uchodzić za wzór, szczególnie w kwestii prawa pracy – podsumowuje G. Gola

Nieznana dotąd otoczka urzędnicza

Popytaliśmy o Grzegorza Golę w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. Jak się okazuje, wielu ludziom dał się już poznać, a to za sprawą niezrozumiałych zachowań. W kuluarach mówi się wprost o ciężkim naruszeniu dyscypliny - wykorzystując stanowisko służbowe zdobywał informacje o swoim byłym przełożonym, dyrektorze poprzedniego wydziału, w którym pracował. Prowadził swoje prywatne śledztwo przeciwko dyrektorowi, korzystając w godzinach pracy ze służbowej skrzynki i powołując się na uprawnienia służbowe.

- Paraliżuje pracę wojewody od środka. Odpowiada w dziwny sposób w korespondencji urzędowej. Raz np. rozpowszechniał swoją opinię, że w DUW promuje się ubezpieczenia od odpowiedzialności urzędniczej niemieckiej firmy Allianz, której szef wspierał Hitlera. Innym razem zawetował rozdawanie wody w butelkach pracownikom urzędu przy upałach - mówi nam nasz rozmówca, który pracuje w Urzędzie Wojewódzkim od wielu lat.

I dodaje: - Chodzi na spotkania z dyktafonem! Na początku ukrytym, ale w końcu go złapali, że nagrywa bez wiedzy, to później chodził z mikrofonem wpiętym dumnie w klapę marynarki. Dodatkowo pisał paszkwile na innych pracowników oraz donosy - co ciekawe w godzinach pracy. Nie jest zbyt lubiany w środowisku - dodaje pracownik DUW.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto