Dolary dla wybranych

WROCŁAW

Za dwa dni będzie wiadomo, kto dostanie pieniądze z Ameryki, związane z kontraktem stulecia, czyli zakupem przez Polskę samolotów F-16. Spośród dolnośląskich firm skorzystają prawdopodobnie PZL-Hydral i Jelfa.

Jak wiadomo, za 48 samolotów zapłacimy 3,5 mld dolarów. Jeszcze w ubiegłym tygodniu mówiono, że w zamian amerykańskie firmy zainwestują u nas 6 mld dolarów (tzw. offset). W poniedziałek minister Michał Kleiber ogłosił jednak, że kwota ta może dojść do 12, a nawet 14 mld dolarów.

Skąd ten nagły wzrost? Wyjaśnienie może być tylko jedno – rząd amerykański skłonił tamtejsze firmy do większych inwestycji, aby wynagrodzić Polsce udział po stronie USA w wojnie w Iraku. Nie oznacza to, że Amerykanie zasypią gotówką setki polskich przedsiębiorstw.

- Jesteśmy na etapie uzgadniania 48 projektów - stwierdził wczoraj Jacek Piechota, wiceminister gospodarki i pracy.
Zanosi się więc na to, że w deklarowanej kwocie zmieszczą się kontrakty, związane głównie z produkcją lotniczą i wojskową. Dlatego niemal pewny jest kontrakt dla wrocławskiego PZL-Hydral, który wytwarza m.in. podzespoły do silników lotniczych. Drugim poważnym kandydatem jest jeleniogórska Jelfa, przygotowująca się do uruchomienia produkcji leków najnowszej generacji w oparciu o biotechnologie.
Żadnych szans nie mają natomiast pomysły naszych uczelni, które próbowały pozyskać pieniądze na projekty wymagające badań. Amerykanie interesowali się tylko bardzo konkretnymi ofertami, zapewniającymi szybkie zyski.

- Jedyny zaakceptowany przez nich projekt, związany pośrednio z nauką, to tzw. inkubator w Łodzi, gdzie ma być zastosowana bardzo nowoczesna technika. Z polskiej strony włączą się do tego projektu parki technologiczne z całego kraju - mówi prof. Jan Koch, szef Wrocławskiego Centrum Transferu Technologii i doradca ministra Michała Kleibera.