Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Doktor Clown leczy śmiechem

Lucyna Jadowska
Lucyna Jadowska
Magiczne sztuczki, znikające nosy i masa zagadek. Na to mogą liczyć mali podopieczni wrocławskich szpitali, gdy odwiedzi ich doktor Clown.

O pracy clowna śmieszka rozmawiamy z Alicją Gołuchowską - Neumann z Fundacji "Dr Clown".

Śmiechem można leczyć?

Oczywiście, że tak, każdy z nas wie, że śmiech to zdrowie, więc dlaczego nie wprowadzać tej zasady w życie? Hormon szczęścia może zdziałać wiele dobrego. Wizyty poprzebieranych i umalowanych clownów na oddziałach sprawiają wiele radości chorym dzieciom.

Jak w praktyce wygląda terapia leczenia śmiechem? Przychodzimy na oddział poprzebierani w kolorowe stroje, wymalowani i rozweselamy dzieciaki. Prowadzone zabawy są dostosowane do małych pacjentów. Takie standardowe przedstawienie trwa dwie, trzy godziny. Zaczynamy od najbardziej lubianych wśród dzieci sztuczek magicznych. Gdy dziecko może, pomaga w sztuczkach, gdy jest unieruchomione na  łóżku szpitalnym do przedstawienia są wykorzystywani najbliżsi chorego. Jedną z popularniejszych, sztuczka ze znikającym nosem. Tu pani Alicja wstaje, zdejmuje swój charakterystyczny, czerwony nos, który nie wiadomo gdzie znika a potem nie wiadomo w jaki sposób pojawia się w mojej ręce. Po serii sztuczek iluzjonistycznych przechodzimy do zabaw, konkursów i zagadek. Dzieciom najbardziej podoba się zagadka o..., a może nie zdradzę, tylko po prostu zapytam.

"Kim jest mamusia Sławki? Chodzi od ławki do ławki, przechodzi z klasy do klasy, jadąc przez pola i lasy." Zna pani odpowiedź? Nie, no to może przejdźmy do następnego pytania śmieje się pani Alicja

Taka terapia pomaga?

Oczywiście, że tak. Dzieci pytają o nas, czekają z niecierpliwością na wizytę clowna, cieszą się kiedy już jesteśmy, endorfiny są zawsze potrzebne i z pewnością pomagają. Lekarze dziękują nam też za odwiedziny, bo często wpływają one na poprawę stanu pacjenta. Często mali pacjenci przygotują nam w ramach podziękowania piosenkę albo wierszyk.

I żadne z dzieci nie boi się clowna?

No tak, przyznaje, że parę razy dzieci się przestraszyły. Może przez to, że byliśmy wymalowani, nie wiem. Ale jak widzieliśmy, że dziecko się boi, nie podchodziliśmy, żeby nie pogarszać sytuacji. Zazwyczaj dzieci przyjmują nas z uśmiechem na twarzy. Nawet moja własna córeczka zapamiętała mamę przebraną za clowna i teraz kiedy gdzieś jesteśmy i mała widzi clowna, zawsze krzyczy do niego mama. Gorzej, gdy w jednym miejscu jest więcej clownów.

A właściwie dlaczego terapia śmiechem jest skierowana tylko dla dzieci, starsze osoby nie mają poczucia humoru?

Mają, pewnie, że mają. Ale dzieciaki są bardziej spontaniczne, szybciej reagują. Przyznam, że klika razy zrobiliśmy eksperyment i wybraliśmy się do ośrodka dla osób starszych. Ostatecznie zrezygnowaliśmy jednak z takich akcji, dorośli myślą, że już wyrośli z takich przebieranek i nie chcą się z nami bawić. A wystarczy pójść na bal przebierańców i widzimy mnóstwo poważnych ludzi poprzebieranych w kolorowe stroje.

A ile clownów jest we wrocławskiej ekipie?

Zobaczmy... ja jestem doktorem Serduszko, mamy jeszcze doktora Gwiazdeczkę, Kfiatuszka, Malinkę, Bulego i doktora Juniora. Każdy na wizytę do dzieciaków obowiązkowo zakłada czerwony noc, resztę stroju dobieramy sami. Może to być kapelusz, peruka, no i oczywiście obowiązkowo kolorowy makijaż.

Każdy może zostać wolontariuszem?

Oczywiście. Musi mieć tylko poczucie humoru, być kreatywnym , spontanicznym i mieć dystans do siebie. Te wszystkie cechy sprawią, że osoba będzie mogła sobie poradzić w każdej sytuacji.

Często w trakcie przedstawienia zdarzają się wpadki?

Tak, najczęściej spada nam nasz czerwony nos. Już się trochę wycwaniliśmy i malujemy sobie nos na czerwono. Kiedy spada ten fałszywy, udajemy, że nic się nie stało. Poza tym dzieci często próbują poznać naszą prawdziwą tożsamość i podglądają nas jak się przebieramy. Gdy nie uda im się nikogo podejrzeć, jak zdejmuje strój clowna są zawiedzione i zaskoczone, że nagle jakaś osoba, której nie znają podchodzi do nich i zna imię małego pacjenta.

W jakich wrocławskich szpitalach można was spotkać? Najczęściej odwiedzamy klinikę na ul. Bujwida i szpital na ul. Kamieńskiego. Ale można nas zobaczyć nie tylko w szpitalach. Wspólnie ze świetlicami środowiskowymi przygotowujemy przedstawienia dla dzieci z biednych rodzin. Tego typu akcje robimy w kilku miejscach w mieście, między innymi na ul. Poniatowskiego, Oleśnickiej i Słowiańskiej.

I każdy może was poprosić o wizytę u chorego dziecka w szpitalu? Zazwyczaj tomy odwiedzamy zaprzyjaźnione oddziały wrocławskich szpitali, ale parę razy zdarzyło się, że dostaliśmy telefon z prośbą o odwiedzenie małego pacjenta. Jeśli tylko mamy wolny czas, przychodzimy z wizytą do dziecka.

Dziękuję za rozmowę


Czytaj też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto