MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dobrana para

Agnieszka Trojanowicz
Fot. Paweł Relikowski Życzeniom od najbliższych nie było końca. Sprzed kościółka na Partynicach gości przegoniła nadciągająca burza.
Fot. Paweł Relikowski Życzeniom od najbliższych nie było końca. Sprzed kościółka na Partynicach gości przegoniła nadciągająca burza.
Wrocław Starsza córka gwiazdy Tercetu Egzotycznego w sobotę wyszła za mąż Sobota, kilkanaście minut przed godz. 15. W pobliżu maleńkiego kościoła przy ul. Agrestowej na wrocławskich Krzykach czeka kilkadziesiąt osób.

Wrocław Starsza córka gwiazdy Tercetu Egzotycznego w sobotę wyszła za mąż

Sobota, kilkanaście minut przed godz. 15. W pobliżu maleńkiego kościoła przy ul. Agrestowej na wrocławskich Krzykach czeka kilkadziesiąt osób. Elegancko ubrani, z kwiatami. Wśród nich bryluje mama panny młodej – Izabella Skrybant-Dziewiątkowska, gwiazda Tercetu Egzotycznego. Jak zwykle piękna. Ma na sobie czerwoną suknię do ziemi, na ramionach czerwony, zwiewny szal.
– Rano byłam trochę przerażona: lało jak z cebra, a na termometrze było chyba nie więcej niż 15 stopni. Wierzyłam jednak, że będzie dobrze: Pan Bóg tyle razy w życiu mi pomagał, więc byłam prawie pewna, że i w tak błahej sprawie jak pogoda mnie wysłucha. No i wysłuchał... – mówi z uśmiechem pani Izabella.
W tym momencie pod kościół podjeżdża stylowa, srebrnoszara warszawa, z białymi wstążkami przy klamkach. Zamiast numerów rejestracyjnych ma tablicę z imionami nowożeńców: Ania i Wojtek.
Za moment wysiądą z niej bohaterowie tego dnia. Ania jest w sukni w kolorze ecru z długim trenem, z welonem do pasa i małym bukietem w dłoni. Jej narzeczony – Wojtek w ciemnym garniturze, białej koszuli i białym krawacie pod szyją. Tworzą uroczą parę.
Nie zdołam powstrzymać łez. Kasia – choć młodsza – już wyfrunęła z domu, a teraz przyszedł czas na Anię. Zostanę już całkiem sama – mówi Skrybant-Dziewiątkowska, a jej oczy wilgotnieją.
Ania w grudniu skończy 25 lat. Niedawno obroniła pracę magisterską na AWF. Piękna dziewczyna z cudownym uśmiechem. Tryska energią. Trudno uwierzyć, że w dzieciństwie otarła się o śmierć.
Kiedy miała 12 lat, lekarze wykryli u niej nowotwór. Trafiła do kliniki onkologii dziecięcej we Wrocławiu. Przeszła dwie operacje, kilka chemioterapii. Udało się – wyzdrowiała. Dziś po chorobie zostało tylko wspomnienie. Ania jest niezwykle aktywna: jeszcze w czasie studiów była instruktorką fitness, uczyła pływania. Teraz zamierza szukać pracy. Marzy o trójce, może czwórce dzieci.
Wybrankiem Ani jest o 8 lat starszy Wojtek Franas. Syn wicemistrza Europy w zapasach od lat mieszka z rodziną w Szwecji. Przed emigracją obie rodziny mieszkały w sąsiedztwie. – Byłam małym berbeciem, kiedy oni wyjechali, nie pamiętam Wojtka z tego czasu. Ale on mnie nie zapomniał – śmieje się Ania.
Widocznie byli sobie pisani, bo cztery lata temu ich drogi się skrzyżowały. Rok później spotkali się znowu. Wtedy coś zaiskrzyło. – Zostaliśmy parą. Widywaliśmy się dość rzadko: w Boże Narodzenie, Wielkanoc, w czasie wakacji, ale byliśmy przekonani, że któregoś dnia staniemy przed ołtarzem. No i stało się – mówi dziewczyna, a jej oczy aż błyszczą ze szczęścia.

Bez przepychu, za to z klasą
Mały kościół cały tonie w białych kwiatach. Oprócz zaproszonych gości, pojawiają się tu gapie. Niektórzy wrocławianie nazywali Dziewiątkowskich „Carringtonami”, więc chcą zobaczyć, jak wygląda ślub córki gwiazdy. Muszą być rozczarowani. Nie ma limuzyn ani strusich piór. Ania – choć wygląda przepięknie – nie ma na sobie sukni zamawianej w Paryżu czy Nowym Jorku. Potem zdradzi mi, że zwyczajnie wypożyczyła ją w salonie. Do wykonania makijażu nie sprowadziła wizażystki. Pomalowała się sama.
Ceremonia w kościele trwa nieco dłużej niż zwykle. Ksiądz wygłasza homilię o miłości. Wreszcie nadchodzi czas przysięgi małżeńskiej. Ania i Wojtek wypowiadają ją cichym, ale zdecydowanym głosem. Rodzice nawet nie próbują kryć wzruszenia. Na koniec proboszcz dziękuje jeszcze lekarzom, którzy uratowali Anię.
Kiedy młoda para wychodzi z kościoła, goście obsypują ich płatkami róż i ryżem. Potem Ania i Wojtek wypuszczają parę białych gołębi. Zaczyna się składanie życzeń i obdarowywanie nowożeńców prezentami. Trzeba się spieszyć, bo niebiosa są im łaskawe tylko do czasu. Kiedy wreszcie wsiadają do samochodu, nad miastem zaczyna szaleć burza. Mimo to, młodzi jadą jeszcze na cmentarz, do zmarłego taty Ani – Zbigniewa Dziewiątkowskiego.
Żadnych trufli
Potem przychodzi czas na wesele w hotelu Novotel. Duża sala, a w niej kilkanaście elegancko nakrytych stolików, orkiestra.
W menu nie znajdziemy trufli ani kawioru, jest za to klasyczny polski obiad z rosołem i filetem z kurczaka w migdałach. Do tego polędwiczki wieprzowe z sosem pieczarkowym, młode ziemniaki, marchewka z groszkiem. Na deser kilka rodzajów tortów. Jest też szwedzki stół z wędlinami, sałatkami, ciastami i napojami. To wystarczyło, by zabawa trwała do białego rana.

od 12 lat
Wideo

Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto