Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Wigilia to taki smutny wieczór? Tradycje wieczoru wigilijnego

Jolanta Pierończyk
To jedno puste miejsce nęci go i mami,/ Już nie puste, bo on je napełnił myślami – to ze słynnej sceny przy stole w „Panu Tadeuszu”. Takie puste polska tradycja każe zostawić przy stole wigilijnym. – Z dwóch powodów – mówi Maria Lipok-Bierwiaczonek, etnograf, dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach.

– Jedna tradycja mówi o przygotowaniu na niespodziewanego gościa, druga – silniejsza, związana z wierzeniami przedchrześcijańskimi – mówi o przybywaniu tego dnia z zaświatów dusz zmarłych. Jest w tym pewien związek z zaduszkowym karmieniem dusz (pamiętamy starodawny zwyczaj z 2 listopada zanoszenia na groby zmarłych jadło i picie). Kiedyś nawet nie sprzątano stołu po wieczerzy wigilijnej, by dusze zmarłych mogły swobodnie nocą ucztować. A u górali śląskich w czasie samej wieczerzy wstawać od stołu mogła tylko gospodyni, innym biesiadnikom nie było wolno, by nie zadeptali dusz, które tego wieczoru gromadnie ściągają do domostw swoich bliskich.

Tak czy inaczej, w naszej tradycji jest to dość smutny wieczór. – Rzewny, a na pewno poważny – podkreśla dyrektor Maria Lipok-Bierwiaczonek. – W czasie wieczerzy wigilijnej nigdy nie wypadało się śmiać ani wygłupiać.

Tego dnia bardziej niż kiedykolwiek odczuwamy brak bliskich. W kierunku pustego talerza biegną myśli o tych, którzy odeszli lub są na tyle daleko, że nie mogą usiąść z nami do wspólnej wieczerzy. – Nie znam drugiego takiego kraju, gdzie kultywowany byłby ten zwyczaj – mówi socjolog, prof. Marek S. Szczepański. – Owszem, spotkamy go w Ameryce, Kanadzie i innych miejscach na Ziemi, ale tylko w środowiskach polonijnych. Nasi rodacy zabierają go ze sobą wszędzie tam, gdzie zapuszczają korzenie i przy wieczerzy wigilijnej zawsze zostawiają to jedno puste nakrycie dla zbłąkanego gościa.

- Jako dziecko co wigilię zastanawiałem się, czy ktoś zapuka do drzwi, czy pojawi się niezapowiedziany gość – wspomina rzeźbiarz Tomasz Wenklar, autor rzeźby Ryśka Riedla. - Myśli te na przemian dopełniały uczucia ciekawości i pewnego niepokoju. Z czasem tajemniczość tego miejsca ustąpiła miejsca zwyczajnej wigilijnej tradycji. Dziś myślę, że to puste nakrycie może być symbolicznym gestem chęci pojednania z kimś, kto z jakichś przyczyn przestał odwiedzać domowników. Najbliższe temu skojarzeniu jest chyba przesłanie filmu Davida Lyncha pt. „Prosta historia", gdzie główny bohater wyrusza w daleką podróż, by po latach pogodzić się ze swoim bratem. Myślę, że właśnie wigilia Bożego Narodzenia jest do takich powrotów najlepszym czasem.

- Jak byłam dzieckiem, chciałam, aby ktoś przyszedł i zajął to miejsce – opowiada Justyna Rutkowska ze Stowarzyszenia Hospicjum im. Św. Kaliksta I. - Wręcz czekałam na tego strudzonego wędrowca. Wyobrażałam go sobie jako ubogiego, chorego, zmarzniętego dziadka, który długo wędrował nocą. Bywało, że późną nocą ktoś przychodził i zajmował to miejsce, ale zawsze był to ktoś z rodziny. Kilka lat temu zmarła bliska nam osoba w rodzinie, wtedy pomyślałam, że to będzie właśnie dla niej miejsce. Zaskoczyło mnie to, że moja mama przygotowała dwa puste miejsca. Jedno dla tej osoby zmarłej, a te drugie dalej dla kogoś, kto niespodziewanie może do nas przyjść. Bardzo to doceniłam, bo osoba zmarła z nami została, a mimo tego miejsce dla innych nie zostało zajęte.

Bożena Kozieńska
Do pustego miejsca przy wigilijnym stole przez wiele lat nie przywiązywałam zbyt dużej wagi. Nie zastanawiałam się, czy to symbol wędrówki Świętej Rodziny, wyraz solidarności z tymi, którzy spędzają ten wyjątkowy wieczór samotnie czy może wspomnienie tych, którzy odeszli na zawsze.
Wszystko zmieniło się trzy lata temu, gdy zmarł mój tato. Przez całe moje życie, zarówno to dawne, dziecięce jak i późniejsze, dorosłe, zasiadaliśmy do wieczerzy wigilijnej razem. Nagle go brakło. I teraz wiem, że to puste miejsce przy stole to symbol jego obecności z nami. Głęboko wierzę, że gdzieś tam nadal z nami jest i otacza nas swoją opieką.

Dorota Krosny
Puste nakrycie jest dla mnie namiastką mojego rodzinnego domu, który jest dość daleko. Przypomina mi ono, że w tym samym czasie moi rodzice również siedzą przy stole i też zostawili puste miejsce, myślimy o sobie nawzajem i to miejsce jest wypełnione moimi myślami o nich, więc czuję się tak, jakbyśmy spędzali tę wigilię wspólnie mimo dzielącej nas odległości.
Od kilku lat, od śmierci mojej ukochanej babci Jasi, z którą byłam niezwykle silnie związana, to puste miejsce przy stole ma jeszcze jeden szczególny wyraz – jako wyraz pamięci o tych, których kochaliśmy za życia, a z którymi spotkamy się dopiero w niebie. Pamiętając o nich podczas wigilijnej modlitwy wracamy pamięcią do miejsc i zdarzeń drogich naszemu sercu. Mam nadzieję, że moje dzieci przejmą ten piękny zwyczaj zostawiania pustego miejsca przy stole, bo w ten sposób nawet będąc daleko, będziemy blisko siebie.

Małgorzata Koszyk
Wigilia to dla mnie najtrudniejszy dzień w roku. Od 30 lat wraz z mężem spędzamy ją 200 km od naszych rodzinnych stron i domów. Zaraz po ślubie, kiedy byliśmy jeszcze we dwoje i chcieliśmy na Wigilię pojechać do rodziców, ogłoszono stan wojenny i nie dostaliśmy pozwolenia na przekroczenie granic województwa. Cały tamten wieczór przepłakałam. Była to najsmutniejsza Wigilia w moim życiu.
Do Wigilii powinno się zasiadać w największym gronie najbliższych. Nasi są bardzo daleko. Pozostaje puste miejsce przy stole, na którego widok zawsze czuję ukłucie w sercu. I jest mi bardzo smutno.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto