MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dla trzech widzów

(maga)
Po zakończeniu Young Film Festival Dobre filmy, fatalna organizacja – tak można podsumować zakończony w sobotę Young Film Festival. Impreza, którą prowadzili Robert Gonera i Piotr Wawrzynów, miała rekordowo niską ...

Po zakończeniu Young Film Festival
Dobre filmy, fatalna organizacja – tak można podsumować zakończony w sobotę Young Film Festival. Impreza, którą prowadzili Robert Gonera i Piotr Wawrzynów, miała rekordowo niską frekwencję. Na jednym z seansów było dziewięcioro widzów, wliczając sześcioosobowe jury z Andrzejem Żuławskim na czele.
– Tak fatalnej organizacji jeszcze nie widziałyśmy – kwitowały bileterki z Warszawy, które musiały w sobotę informować zdezorientowanych widzów, że część pokazów odwołano, a na galę muszą oni pofatygować się do Browaru Mieszczańskiego, gdzie w mniejszej sali dało się zatuszować niedostatek widzów. Brakowało zapowiadających festiwal plakatów, rzetelnej informacji o filmach i ich twórcach. Okazało się, że na haśle – „pokazujemy filmy, których nie zobaczycie w multipleksach” – nie da się daleko zajechać. Impreza, która w akademickim mieście mogła zebrać kilkuset widzów, musiała zadowolić się kilkudziesięcioma (w porywach) osobami na widowni.
– To jeden z najdziwniejszych festiwali, w jakich kiedykolwiek brałem udział – mówił podczas gali Żuławski. – Choćby dlatego, że przybyliście tu o wiele liczniej niż na salę kinową. Dziwię się dlatego, że można tam było zobaczyć bardzo dobre filmy. Selekcja była naprawdę fantastyczna. A w towarzystwie trzech widzów czuliśmy się naprawdę głupkowato. Czy was to w ogóle obchodzi? – pytał dramatycznie. – Czy jest jeszcze kino, które was w ogóle interesuje?
Jednak organizatorzy nie traktują niepowodzenia u widowni jako porażki festiwalu. – Są miasta, które uwielbiają czerwone dywany i gwiazdy, które przepadają po roku, nas jednak obchodzi film, przekaz – filozoficznie stwierdził Robert Gonera. Wawrzynów, którego wyznanie, że 3 festiwalowe dni były najbardziej dynamicznym okresem z ostatnich 10 lat jego życia, zakrawało na kpinę, powiedział później: – To nie była porażka, może popełniliśmy parę błędów, ale cieszymy się, że zrobiliśmy ten festiwal. Trzeba pamiętać, że udało nam się to bez wsparcia sponsorów. Teraz mamy cały rok, żeby pracować nad tym, aby wypełnić kino – może nie tak duże jak Warszawa, może mniejsze. Grand Prix festiwalu zdobył film Grzegorza Lipca „Dzień, w którym umrę”. Wśród pozostałych laureatów był m.in. wrocławianin Grzegorz Wojdon, nagrodzony za rolę w filmie „Marco P. i złodzieje rowerów”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto