Dla Michała

WROCŁAW Dziś (sobota, godz. 17) siatkarze Gwardii spotkają się w Orbicie z wicemistrzami Polski Galaxią AZS-em Częstochowa. Część dochodu z meczu zostanie przeznaczona na rehabilitację Michała Ulińskiego.

Faworytem spotkania są goście. Co prawda Galaxia przegrała ostatnio mecze z Mostostalem i Jastrzębiem, ale i tak dysponuje znacznie mocniejszym składem niż wrocławianie. W Częstochowie aż roi się od byłych i aktualnych reprezentantów Polski. Na rozegraniu występuje doświadczony Andrzej Stelmach, libero jest Krzysztof Ignaczak, a pod siatką brylują Arkadiusz Gołaś, Michał Bąkiewicz, Michał Winiarski i Damian Dacewicz. Występ tego ostatniego stoi jednak pod znakiem zapytania.
- Galaxia znowu będzie walczyła o mistrzostwo Polski - twierdzi trener Maciej Jarosz. - Tylko jeśli zagramy na najwyższych obrotach, z ogromną determinacją i wolą walki mamy szansę na sprawienie niespodzianki - mówi sternik Gwardii. Problemem wrocławian są urazy podstawych zawodników, w tym obu rozgrywających. Pawel Reźnicek ciągle leczy łękotkę, Łukasz Kruk narzeka na przyczep w stawie kolanowym, a Jakub Markiewicz czuje ból w kręgosłupie. - Mimo urazów wszyscy trenują i mam nadzieję, że wystąpią w meczu z Galaxią - kończy trener Jarosz.
Część wpływów z biletów oraz dochód z licytacji stroju Adama Kurka i piłek z podpisami gwardzistów zostaną przeznaczone dla kontuzjowanego Michała Ulińskiego. Zawodnik ten został wypożyczony z Gwardii do Bielska i grając w tym klubie nabawił się poważnej kontuzji stawu skokowego. Obecny sezon jest już dla Michała stracony, jednak teraz najważniejsza będzie rehabilitacja. - Wiadomo, że leczenie jest bardzo drogie - mówi Uliński. - Niedawno lekarze ściągnęli mi gips. Moja noga wygląda jak pobojowisko. Teraz czekam na serię zabiegów rehabilitacyjnych, a następnie na leczenie sanatoryjne. Od tego będzie zależało, jak szybko wrócę do gry. W Bielsku mają wobec mnie spore zaległości finansowe i dlatego gest Gwardii jest dla mnie bardzo ważny. Myślę, że kiedyś będzie okazja podziękować chłopakom, występując wspólnie na parkiecie - kończy Michał Uliński.