MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czy to Dawid?

Anna Gabińska
Fot. Tomasz Gola ,Szkielet dziecka został od razu zabrany z hali Bombardiera i zawieziony do Zakładu Medycyny Sądowej wrocławskiej Akademii Medycznej. Dopiero sekcja zwłok wyjaśni, co było przyczyną śmierci.
Fot. Tomasz Gola ,Szkielet dziecka został od razu zabrany z hali Bombardiera i zawieziony do Zakładu Medycyny Sądowej wrocławskiej Akademii Medycznej. Dopiero sekcja zwłok wyjaśni, co było przyczyną śmierci.
Makabryczne odkrycie we wrocławskich zakładach produkcji taboru kolejowego To był szok dla robotników z Bombardiera. Gdy zrywali wczoraj dach ze starej lokomotywy, odkryli w środku szkielet dziecka.

Makabryczne odkrycie we wrocławskich zakładach produkcji taboru kolejowego

To był szok dla robotników z Bombardiera. Gdy zrywali wczoraj dach ze starej lokomotywy, odkryli
w środku szkielet dziecka. Prawdopodobnie są to szczątki 13-letniego Dawida Ż., który cztery lata temu zaginął na wrocławskim Brochowie

Robotnicy od razu zawiadomili policję. Na miejsce przyjechała też straż pożarna.
– Pierwszy raz zdarzyło nam się coś tak wstrząsającego – przyznał Janusz Kućmin z Bombardiera. – Lokomotywa elektryczna lat 50. ubiegłego wieku w zeszłym tygodniu przyjechała
z Brochowa do gruntownego remontu. Do tej pory przez 10 lat stała na bocznym torze. W styczniu dostało ją Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej.

Ofiara złomiarzy?
– Podpisaliśmy protokół przejęcia, ale nie zaglądaliśmy do niej, bo po co. Dalej stała na Brochowie – opowiada Ryszard Boduszek, kustosz muzeum.
Wczoraj kustosz Boduszek specjalnie przyjechał z Jaworzyny do Wrocławia. – Lokomotywę zdewastowali złomiarze. Teraz znaleźliśmy sponsora, więc w ubiegłym tygodniu oddaliśmy ją do renowacji – opowiada kustosz. – Robotnicy zaczęli rozbierać elektrowóz, żeby przygotować go do remontu. Szczątki tego chłopca znaleźli w środku specjalnej skrzyni pod dachem lokomotywy. Klapy skrzyni były otwierane przez złodziei złomu – opowiada kustosz. Jego zdaniem, do nieszczęścia doszło z powodu niedbalstwa sokistów, którzy nie pilnują pociągów jak trzeba. Nieużywane składy stoją często blisko krzaków, każdy może do nich wejść w dowolnej chwili.
– Lokomotywa stała pod siecią trakcyjną. Chłopiec mógł wejść na jej dach, prąd go poraził i wpadł do skrzyni – podejrzewa kustosz.
Zaginięcie sprzed lat
Policja wczoraj nie miała jeszcze wiele do powiedzenia.
– Na miejscu była nasza ekipa dochodzeniowa, ale na tym etapie nic pewnego jeszcze nie wiemy.– wyjaśniał Krzysztof Zaporowski z wrocławskiej policji.
Jak się dowiedzieliśmy, policjanci podejrzewają, że znalezione szczątki mogą należeć do zaginionego przed czterema laty Dawida Ż.
– Szczątki oddaliśmy do sekcji zwłok. Dopiero po niej będzie można mówić o prawdopodobnej przyczynie śmierci – ucina Zbigniew Żarkowski z prokuratury Wrocław Fabryczna.

Jak kamień w wodę
Niespełna 13-letni Dawid Ż. po raz ostatni wyszedł z domu na Brochowie na początku maja 2001 roku. Była słoneczna sobota. Dawid miał zrobić zakupy na obiad i spędzić popołudnie z ojcem Stanisławem – pracownikiem kolei. Ojciec wychowywał go od lat sam. Gdy do wieczora Dawid nie wracał, zaniepokojony powiadomił policję. Od razu wykluczył motyw ucieczki – chłopak nie wziął pieniędzy i żadnych ciepłych ubrań. Prawdopodobnie ostatni raz widziano go w sobotnie popołudnie, gdy rozmawiał z jakimiś chłopakami koło domu. 13-latka poszukiwali znajomi, mieszkańcy, policjanci z psami tropiącymi. Staw na Brochowie, nad który chłopiec lubił chodzić, przeczesali kilkakrotnie nurkowie i strażacy. Nic nie znaleźli . Trop, który podjął pies, urywał się przy torach. Dawida nie było też u matki w Szczecinie, ani u innych krewnych. Policjanci rozkładali ręce – nie było żadnych śladów, tropów. Ojciec szukał syna na własną rękę, wystąpił w programie „Ktokolwiek widział”, nagłośnił sprawę w lokalnych mediach i zwrócił się o pomoc do jasnowidza, który ponownie nakazał przeszukać staw. – Mam tylko jego – powtarzał cały czas.
– Ojciec Dawida, który wychowywał syna sam, nigdy nie pogodził się z tą stratą – mówi Danuta Bessaraba, sąsiadka Stanisława Ż. – Znałam Dawida, bawił się z moim synem. Wszyscy go tu wtedy szukaliśmy. Pamiętam, był wtedy w biało-niebieskiej koszulce.
Pani Danusia jest wstrząśnięta.
– Ale myślę, co czuje teraz pan Staszek – martwi się. Byli sąsiadami w hotelu kolejowym. W lipcu wszyscy mieszkańcy wynieśli się, bo PKP zlikwidowała kolejarskie kwatery pracownicze przy ul. Koreańskiej. Lokatorzy rozpierzchli się po Wrocławiu, niektórzy w poszukiwaniu nowego mieszkania wyjechali z miasta.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto