Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy potrzebne są nam petomaty? Oczywiście! Też we Wrocławiu!

Janusz Michalczyk
Niektórzy ludzie mają hopla na punkcie ochrony środowiska. Upierają się, że grozi nam globalne ocieplenie, na co mają wskazywać m.in. zawirowania pogodowe, o których nasi dziadowie nie słyszeli, więc dla nich rok miał zawsze cztery pory roku, co oznacza na przykład, że w Boże Narodzenie leżał śnieg, a na Wielkanoc było zielono, a nie odwrotnie, jak to często bywa w ostatnich latach.

Rozumiem, że nie do każdego trafia argument, że wspólnym wysiłkiem ludzkość może zatrzymać nadmierną emisję dwutlenku węgla, dzięki czemu przyszłe pokolenia będą mogły się cieszyć względnie korzystnymi warunkami do życia na Ziemi. Większość wzruszy ramionami, bo człowiek w pierwszym odruchu myśli głównie o tym, co włożyć do garnka i dopiero wdrapanie się na wyższy poziom życia może skłonić do altruistycznego myślenia na skalę globalną. Choć niekoniecznie.

Dla mnie pierwszym krokiem do racjonalnego myślenia o ochronie środowiska jest sprzątanie swoich brudów w przestrzeni publicznej. Dlatego zaciekawiło mnie, że coraz więcej mówi się o instalowaniu butelkomatów, które przyjmują plastikowe opakowania i wypłacają drobną kwotę, na przykład 10 groszy. Pierwsze doświadczenia wskazują, że znakomicie poprawia to sytuację, bo zbieracze skrupulatnie czyszczą miejskie trawniki.

Pozytywny efekt osiągamy zatem niezależnie od tego, ilu mieszkańców specjalnie pofatyguje się do butelkomatu z kupionym przez siebie i opróżnionym opakowaniem. Mam nadzieję, że nie będziemy długo czekać, aż takie urządzenia pojawią się najpierw w dużych miastach (taki postulat jest już we Wrocławiu), a potem w mniejszych miejscowościach.

Powiecie, że leżący przy chodniku plastik to tylko mały wycinek problemu. Faktycznie. Nikt na razie nie wpadł na pomysł, co zrobić z małymi butelkami po wódce, czyli tzw. małpkami. Są takie miejsca, gdzie wala się tego mnóstwo, bo intensywnie łączą swe siły w tym zakresie polski robotnik i zwykły sztajmes. Ludzie nie dość, że piją jak najęci, to ciskają szkłem gdzie popadnie.

Są i tacy, którzy rozładowują nadmiar energii rozbijając butelki w drobny mak, mimo że dosłownie metr dalej stoi pusty kosz na śmieci. W parku, gdzie często spaceruję z psami, taki widok nie jest niczym niezwykłym, zwłaszcza po letnich weekendach. I sądząc po bogactwie odpadków nie jest to bynajmniej zabawa przysłowiowego marginesu społecznego, lecz rezultat poczynań dzieciaków z bogatych domów.

Sceptykiem jestem wobec pomysłu, który zakiełkował ostatnio w Niemczech. Mieszkaniec Berlina, niejaki Stephan von Orlow, wyskoczył z inicjatywą, by sprzedawać z kaucją... papierosy. Kaucja za przeciętną paczkę papierosów wyniosłaby cztery euro (nieco ponad 17 zł) i byłaby do odebrania po przyniesieniu do punktu sprzedaży odpowiedniej liczby petów. Podobno Berlin jest nimi zaśmiecony niczym polskie plaże nad Bałtykiem.

Ciekawe, ile osób zaczęłoby gromadzić resztki wypalonych przez siebie papierosów, gdyby taki pomysł zastosować u nas. Coś mi mówi, że inicjatywa nie wypali, jeśli do odzyskania kaucji potrzebny będzie paragon poświadczający zakup papierosów. Natomiast pety zniknęłyby z ulic jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki, gdyby przyjmowane były przez automat jak plastikowe butelki. Czekam na petomaty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto