W środę 1 stycznia nad ranem na podwórku przy ul. Rydygiera 25 doszczętnie spalił się samochód. Właścicielka znajdującego się tam hostelu, Izabela Duchnowska jest przekonana, że auto zapaliło się od fajerwerków. Kilkadziesiąt minut wcześniej, wracając z zabawy sylwestrowej, przechodziła koło niezużytych sztucznych ogni leżących bardzo blisko auta. Ale jak było naprawdę, nie wiadomo.
W pierwszej połowie 2019 r. mury budynków na Nadodrzu pokryły się wulgarnymi, nienawistnymi napisami. Oburzony był i zapowiedział walkę z mową nienawiści prezydent Sutryk (w marcu sam zamalowywał napisy).
Gdy chuligani zdewastowali lodówkę społeczną, Duchnowska wystąpiła z wnioskiem o zainstalowanie monitoringu. Odpowiedź z urzędu była odmowna. Powód: nie pozwala na to budżet.
W tym czasie miasto zainwestowało w rozbudowę monitoringu, m.in. w okolicy ratusza, gdzie jest ich już 37.
Źródło: gazetawroclawska.pl
Czy na Nadodrzu potrzebny jest miejski monitoring? Co o tym sądzicie? Czekamy na Wasze komentarze.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?