Czy Litwini wezmą Jelfę?

Tylko jeden inwestor został na placu boju o jeleniogórskie przedsiębiorstwo farmaceutyczne

Agencja Rozwoju Przemysłu, która odpowiada za prywatyzację zakładów farmaceutycznych Jelfa, zdecydowała wczoraj, że do ostatecznych negocjacji w sprawie przejęcia kontroli nad firmą przejdzie AB Sanitas. To największa i najstarsza firma farmaceutyczna na Litwie.
Nie oznacza to jednak, że pakiet 47 procent akcji, które obecnie dzielą między siebie ARP, PZU oraz Ministerstwo Skarbu Państwa, trafi do litewskiego inwestora.
Wyborem Sanitasa oburzone są bowiem inne firmy, które chciały kupić Jelfę. Polska firma farmaceutyczna Adamed rozważa nawet zaskarżenie decyzji ARP. Jeżeli taki krok by się powiódł, całą procedurę należałoby zacząć od początku.
– Uważamy, że proces prywatyzacji jest mało przejrzysty i prowadzony według ciągle zmieniających się zasad – uważa Maciej Adamkiewicz, prezes Adamedu.
– Nie mają żadnych podstaw do takich stwierdzeń – mówi Roma Sarzyńska, rzecznik ARP.
Według niej, jedynym kryterium branym pod uwagę przy wyborze inwestora była oferowana przez niego cena. Teraz ostateczna decyzja o sprzedaży pakietu akcji Jelfy będzie należała do ministra Skarbu Państwa, który musi uzgodnić stanowisko z PZU.
ARP nie ujawnia, ile inwestor zaoferował za przejęcie kontroli nad Jelfą. Według kursu giełdowego pakiet akcji wart jest ponad 120 milionów złotych.
Od komentarzy powstrzymują się na razie związkowcy z Jelfy.
– Wszyscy inwestorzy dostali od nas pakiet socjalny i mieli się do niego ustosunkować. Na razie żaden tego nie uczynił – mówi Ireneusz Oracz, szef zakładowej Solidarności.
Wiadomo, że w pakiecie znalazły się m.in. zapisy dotyczące dziesięcioletnich gwarancji zatrudnienia.
Poza Adamedem z ostatecznej rozgrywki odpadli: łotewski Grindex oraz fundusz inwestycyjny Enterprise Investors.